— Co? Jesteś gejem?
Boxdel wpatrywał się w niego tak długo, aż atmosfera między nimi stała się dziwna i napięta. Oczekiwał od niego odpowiedzi, a on poczuł się jak szóstoklasista przy tablicy na lekcji matematyki. Tutaj z całą pewnością nie dostanie jedynki za złą odpowiedzieć, jednak w kościach czuł, że mógłby stracić coś znacznie więcej niż zadowalająca średnia.
Oczywiście nie uważał własnego przyjaciela za homofoba lub zwolennika mowy nienawiści. Nigdy nie uczynił nikomu krzywdy za swoje wartości, czy pochodzenie. Jednak... jakoś nie słyszał go ani razu, aby wypowiadał się w sposób całkowicie wspierający. Może to wszystko przez fakt, iż takie tematy wypływały dopiero po dużej ilości alkoholu?
A jeśli miałby się tym kierować oraz nieśmiesznymi żartami o gejach, to wolałby już stąd uciec.
Druga część serca, jak i głowa szeptała, że to przecież jego najlepszy przyjaciel. Rozumieli się, jak bracia; tyle przeszli, że teraz nowy związek nie przekreśli całej jej więzi.
— Usiądźmy lepiej do auta. Nie chcę, aby całe otoczenie słuchało rozmowy o mojej orientacji seksualnej. — zaproponował, na co przystanęli.
Sekundę później siedzieli już w samochodzie. Wardęga odpalił silnik, by nieco powietrze się nagrzało, a także zapalił małe lampki nad nimi dla lepszej widoczności. Te, które każdy ojciec zabrania włączać.
— Więc? — pogonił go nieco, usiadłszy wygodnie w fotelu. Sylwester głośno westchnął.
— Nie chcę się szufladkować, aczkolwiek tak. Mężczyźni są w moim kręgu zainteresowania. — odpowiedział. Przez moment wpatrywał się przed siebie, szukając spojrzeniem jakiegoś punktu zaczepienia — Miałeś się o tym dowiedzieć inaczej, bardziej na moich zasadach.
— Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć?
— Nie wiem. Na początku chciałem stworzyć w miarę stabilną relację, by się nią obnosić. — na ostatnie słowa niemalże się skrzywił. Brzmiało tak okropnie i powierzchownie — Albo gdybyś sam się połapał. Na pewno nie planowałem zrobić to dzisiaj na najgorszej randce mego życia.
— Osobiście nie sądziłem, że Kamila będzie aż tak...
— Głupia? — brodacz skończył za niego. Przyjaciel wyłącznie pokiwał głową — Można nie czytać Tolkiena, ale na miłość boską! Gościu musi się teraz w grobie przewracać, jeśli to usłyszał. Chociaż pewnie dla niego większą obelgą byłoby porównanie jego dzieł do Harry'ego Pottera. A na dodatek...
— Ja myślę, że stary dziad by się bardziej pogniewał, jakby jego kumpel nie mówił mu nic o swoim życiu. — uniósł jedną brew do góry.
— Już wiesz, nie czepiaj się mnie. — szturchnął go delikatnie.
— Jak ma na imię? Ten twój kochanek?
Sylwester dopiero po tym pytaniu zrozumiał, że najcięższą informacją nie był fakt, że umawiał się z facetem. Jak widać, wszyscy tutaj zgromadzeni fantastycznie to przyjęli i niewidzialny kamień z serca wpadł w nieznaną nikomu nicość. Chwilowo poczuł ulgę oraz coś w rodzaju spokoju. Zapomniał natomiast, iż dociekliwość dopiero się zaczyna i to ta gorsza część.
— Eee... — kaszlnął krótko, aby dać sobie sekundę więcej czasu na odpowiedź — Nie mogę ci jeszcze tego zdradzić. Ani w ogóle kim jest. — wypalił nagle.
— Czemu niby? — Baxton wydawał się wręcz szczerze oburzony, a także zraniony. Zdecydowanie mu się nie dziwił.
— Po pierwsze to jeszcze nic poważnego, więc chcemy z tym zaczekać. — powiedział spokojnie — A po drugie... Kocham cię, stary, ale po pijaku nigdy nie panujesz nad językiem.
![](https://img.wattpad.com/cover/353802131-288-k776197.jpg)
CZYTASZ
Zagadkowa miłość \ Wardęga x Konopskyy [enemies to lovers]
Teen Fiction"- Przestań, bo się zarumienię, cukie... - zaczął, robiąc kilka kroków do przodu. " Dzieją się rzeczy z nie tego świata, gdy dwóch największych wrogów spotykają się na imprezie i wraz z nimi pojawiają się problemy...