Praca.

3.5K 247 307
                                    


Sylwester Wardęga dyskretnie spojrzał się na pogląd w kamerze. Poprawił opaskę z przemontowanymi rogami, aby układały się prosto. Niedawno zakupił nowy dodatek do garderoby i jeszcze nie przerobił go idealnie, tak, jak tego chciał. 

Mimo wszystko uznał, że dzisiejsze wystąpienie w niewielkim programie, daje mu idealną okazję do zaprezentowania siebie. Plus, dawno po prostu nie zakładał rogów kozy. 

Amelia, prowadząca kanał na YouTubie, podeszła do niego i podarowała mu szklankę wody. Swoją położyła tuż obok.

— Zaczynamy za sekundę. Coś jeszcze potrzebujesz? Otworzyć okno? 

— Jest w porządku. — odpowiedział miło. Zajrzał na ulicę, gdzie nie było końca aut lub przechodnich. Nieco zmarszczył brwi na widok tak dużego ruchu ulicznego — Raczej nie, jeszcze ktoś zacznie trąbić albo krzyczeć. — kobieta zaśmiała się na celną uwagę. 

— Racja, racja. Ale wiatraka również nie możemy włączyć. — teraz ona trafnie zauważyła, siadając naprzeciwko niego — Ciężkie życie w okresie letnim.

— Ciężkie życie na pierwszym piętrze. 

— To już nie moja wina. — uniosła ręce do góry w geście obrony — Mój mąż stwierdził, że to będzie genialny pomysł no i proszę... 

— Prawdziwy skarb. — dodał jeszcze na koniec. 

Za minutę miała rozpocząć się transmisja na żywo. Oczywiście nie było to nic wielkiego oraz poważnego. Młodsi dziennikarze szukali ciekawych person do wywiadów. A raczej luźnych i miłych rozmów. 

Widział kilka odcinków od kobiety. Zachwyciło go, w jaki sposób potrafiła zaangażować się w konwersację, jak wiele dawała od siebie. Pomyślał, że warto wykorzystać zaproszenie od niej. Dawno nie pokazywał się w takim formacie. Czuł, że nie ma nic ciekawego do przekazania albo program stanie się beznadziejny. 

Aczkolwiek, jak to zawsze miał w zwyczaju, nie lubił siedzieć w miejscu. Dlatego nie pozwolił samemu sobie zdrzemnąć się w godzinach popołudniowych, a przyjechał do niewielkiego studia.

Po uzgodnieniu kilku szczegółów zaczęli transmisję live. Kilka pierwszych minut było najgorsze. Oczekiwania na widzów, aby podjąć pierwsze interakcje, stresowało kobietę. Zawsze obawiała się, że nikt nie zechce tego oglądać. 

Uśmiechnęła się pod nosem, gdy ujrzał spam wiadomości już chwilę po starcie i na spokojnie mogła rozpocząć show. 

Rozmowa się kleiła, a rzec nawet można, że było fantastycznie. Wardęga opowiadał, jak to zawsze miało miejsce, nieco o początkach swojej działalności, jakie stawiał pierwsze kroki, a także co uważał za swoje priorytety. Dopiero z czasem zeszli na te teraźniejsze moment mężczyzny. 

— Czyli jak? Mamy spodziewać się od ciebie czegoś, co ludzie jeszcze nie widzieli w polskim internecie? — zapytała, wielce zaciekawiona. 

 — Mogę to tak ująć. Zresztą, czas zweryfikuje, czy ów plan rzeczywiście jest godny podjęcia się go. — uśmiechnął się szeroko — Fani już pewnie wiedzą, że czasami lubię robić wielkie czyny. 

— Za przykład możemy wziąć ostatnią zbiórkę charytatywną, prawda? Będąc całkowicie szczera, wzruszyło mnie twoje dobre serce. 

— Dziękuję. Cieszmy się, że jeszcze są ludzie, którzy nie patrzą wyłącznie na własny czubek nosa. — skomentował, popijając kolejny łyk wody. 

— Racja... — Amelia zgodziła się cicho, zerkając w międzyczasie na chat. Wardęga dostrzegł, że kilka komentarzy przekuło jej szczególną uwagę — Powiedz mi teraz, Sylwestrze... 

Zagadkowa miłość \ Wardęga x Konopskyy [enemies to lovers]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz