Podwójne kłopoty.

2.3K 172 525
                                    


Mikołaj nerwowo stukał palcami w kuchenny stół. SMSy od Sylwestra na tyle go zmartwiły, a także wystraszyły, iż nie mógł spokojnie skupić się na swojej pracy. Po odpisaniu, aby tutaj przyjechał, zostawił go już na wyświetlonej wiadomości. 

Pewnie dlatego, że prowadzi. Pomyślał, próbując się nieco uspokoić. Wziął kilka głębszych wdechów i kolejny raz spojrzał się na podjazd. Jeszcze nie przyjechał.

Mikołaj mógł się spodziewać wszystkiego, znając niekiedy dramaturgię mężczyzny. Sprawa tak naprawdę mogła rozbiegać się o największą głupotę. Być może chodziło o niezamknięcie pudełka z ciasteczkami albo coś jeszcze głupszego, o czym chłopak by nigdy nie pomyślał. Mimo wszystko druga strona, ta nieco trzeźwiej myśląca, szeptała, że chodziło o coś znacznie okropniejszego. 

Co, jeśli ktoś się o nich dowiedział? Albo wyszło coś kompromitującego? 

Pośpiesznie wszedł na Twittera, aczkolwiek nic ciekawego nie ujrzał po przejrzeniu dużej ilości postów. Tym bardziej zaczął się stresować. Jeśli nie chodzi o to, co mogło się wydarzyć? 

Dopiero po kolejnych dziesięciu minutach usłyszał delikatne szarpniecie za klamkę i ciche wejście do mieszkania. Wardęga musiał zostawić wszystkie swoje rzeczy w aucie, ponieważ trzymał w dłoni wyłącznie komórkę i kluczyki do pojazdu. 

— Mam nadzieję, że nikogo nie zabiłeś. Nie chcę być zamieszany w zbrodnię. — brunet odezwał się pierwszy, czując, że ten nie rozpocznie konwersacji. Wardęga uśmiechnął się niemrawo i przeczesał dłonią swoje długie włosy. Wyglądał, jakby za lada chwilę miał jednocześnie zemdleć i wybuchnąć — Chcesz usiąść? 

— I tak pewnie za chwilę mnie stąd wyrzucisz. — zrobił kilka kroków w głąb mieszkania. Zatrzymał się dopiero przy niewielkim stole. Mikołaj sam nie potrafił określić, jak powinien się teraz zachować. Wstać? Siedzieć dalej? Zaproponować herbatę? 

— Zrzuciłeś Boxdelowi ciężarki na nogę? — uniósł brew do góry, próbując go nakłonić do rozmowy. Przecież z jakiegoś powodu ponownie przyjechał. 

— Nienawidzisz mnie za to. — sapnął ciężko. Mówił, jakby go wcale nie słuchał. Jakby był pogrążony wyłącznie w swoich myślach. 

— Dobrze wiesz, że za nim nie przepadam. Wcale bym się nie obra...

— Mikołaju Tylko. — powiedział poważnie, przybliżając się do niego. Objął jego policzki i nieco się pochylił, aby być podobnego wzrostu. Chociaż raz.

— Sylwestrze Wardęgo musisz wiedzieć, że bardzo mnie przerażasz. — spojrzał mu prosto w oczy. W normalnych okolicznościach zapewne dałby mu już buziaka albo nawet i dwa. Jednak teraz... coś dziwnego się działo z mężczyzną. 

— Tamtego dnia, gdy wyznałem ci swoje uczucia do ciebie, obiecałem sobie jedną rzecz. Nigdy nie dopuścić się ponownego skrzywdzenia twoich uczuć. — mówił ze słyszalną nutką zestresowania — Ale to właśnie dziś zrobiłem i wiem, że już do końca życia mnie znienawidzisz i nawet na mnie nie spojrzysz. 

— Słucham? O czym ty mówisz? — Mikołaj utracił swój typowy uśmiech z twarzy. Również jego głos stracił na silne oraz pewności. Przez dotyk Sylwestra jego ciało się rozpływało, jak kostki lodu na gorącej powierzchni. Gdyby tylko mógł, zamknąłby oczy i udawał, że cały świat wokół nich nie istnieje. Aczkolwiek za sekundę mógł usłyszeć prawdę, która złamie mu serce.

— Idę na randkę z Michałem. 

— Co kurwa? — wymsknęło mu się, a jego oczy się momentalnie poszerzyły. Niedowierzanie, ale, jak i rozbawienie walczyły ze sobą — Mieliście iść tylko poćwiczyć. Upadło wam mydło pod prysznicem, czy... 

Zagadkowa miłość \ Wardęga x Konopskyy [enemies to lovers]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz