- Jak to nas szukają?! - krzyknęłam.
- Kto nas szuka? - zapytał na pozór spokojnie Chase, lecz słyszałam tę nutkę stresu w jego głosie.
- Dobra to może ja wam to opowiem – zaproponowała Scarlett.
Równocześnie skinęliśmy z Chasem głowami.- Więc, przyszła tu jedna z tych wychowawczyń. Pod pretekstem przekazania nam czegoś. Spytała gdzie jesteście, więc próbowaliśmy ją jakoś okłamać... Tyle, że odrobinę pogubiliśmy się w zeznaniach.
- Co jej powiedzieliście? - Spytał Chase.
- Coś w stylu, że poszliście się przejść po ośrodku tylko, że Matt postanowił wtrącić swoje trzy grosze, czym było zdanie „Poszli na randkę." – popatrzyłam ze zdegustowaną miną na Matthew. - A potem to już samo jakoś poszło, Zack stwierdził, że z okazji randki może wyszliście z ośrodka, na co ta baba, że nie można wychodzić poza teren hotelu. Próbowałam z tego jakoś wybrnąć i powiedziałam, że poszliście do ogrodu hotelowego. Ona już nic do nas nie powiedziała tylko wyszła dzwoniąc do innych wychowawców z prośbą, żeby was szukali.Schowałam twarz w dłoniach.
- No i co my mamy teraz zrobić? - Zapytałam, lecz mój głos był lekko zdeformowany, ponieważ wciąć moja twarz była zakryta.
- Musimy do nich pójść i powiedzieć, że byliśmy się przejść po hotelu – stwierdził Chase.
- Dobrze, a więc chodźmy.Chase odłożył alkohol do mini lodówki wbudowanej w komodę. Ja moje żelki rzuciłam na jedno z łóżek.
- Tylko mi ich nie zjedźcie,bo po ucieczce przed policja należy mi się odrobina słodyczy.
- PO UCIECZCE PRZED KIM?! - Wrzasnął Matt.
- Potem wam wszystko opowiemy – powiedziałam po czym wyszłam z pokoju.Chase zamknął drzwi za nami drzwi, a następnie wyminął mnie. Uniosłam jedną brew w zdziwieniu, ale nie skomentowałam tego, po prostu zaczęłam lekko truchtać, (już, któryś raz w dniu dzisiejszym) żeby dogonić bruneta.
- Wiesz gdzie jest pokój wychowawców? - zapytałam, chcąc zainicjować konwersację.
Chłopak mnie olał i nic nie odpowiedział.Oburzające.
- Jesteś na mnie zły? - zapytałam o wiele ciszej.
- Nie, ale nie mów do mnie, muszę coś przemyśleć.
Popatrzyłam zaciekawiona na bruneta, ale zastosowałam się do jego prośby, choć bardziej był to rozkaz, bez możliwości sprzeciwu.Zeszliśmy po schodach jedno piętro niżej i podążyliśmy korytarzem do ostatnich drzwi, na których wywieszona była kartka, na której napisano „Pokój wychowawców, proszę pukać i nie zawracać nam głów bez potrzeby". Chłopak zgodnie z napisem na kartce zapukał. Pod drzwiami czekaliśmy kilkadziesiąt sekund, zanim Chase znów zapukał. W końcu drzwi się otworzyły, a przed nami ukazała się jedna z wychowawczyń. Tą kobietę już kojarzyłam. To ona zatrzymała nas po kolacji. Jej lekko siwe włosy przebijały się przez te pofarbowane na czarno. Była dość szczupła i niska. Chase przy niej wydawał się olbrzymem.
- Czeg... - nie dokończyła, bo najwidoczniej zrozumiała, że nie należy zwracać się tak do nas. - Tak? Po co przyszliście? Jeśli to nic istotne to lepiej idźcie, bo nie mam na takie rzeczy czasu ani chęci.
Ta kobieta ewidentnie nie wiedziała o naszym zniknięciu.
- Przyszliśmy z prośbą – nie czekając na odpowiedź, Chase kontynuował. - Czy mogłaby pani poinformować koleżanki i kolegów, że się znaleźliśmy? - Powiedział z tym swoim ładnym brytyjskim akcentem.
- Ahaaa... To wy jesteście tymi dzieciakami, które się wymknęły. Zdajecie sobie sprawę z tego, że przez wasze zachowanie zostaną wyciągnięte konsekwencje? - Zapytała.
- Nie wymknęliśmy się – odpowiedziałam, bo uznałam, że muszę się w końcu odezwać, żeby nie było podejrzanie.
- To gdzie byliście w takich strojach? - zapytała unosząc jedną brew.Wścibska baba.
Mimowolnie spojrzałam na swój ubiór. Bezgłośnie przeklnęłam. Całkiem zapomniałam o tym, żeby się przebrać. Chłopak najwidoczniej również.
CZYTASZ
Dance Is My Everything
RomantizmLindy Jones, siedemnastoletnia tancerka sądziła, że nadchodzące wakacje będą najnudniejsze w całym jej życiu, a jedyną ciekawą rzeczą, która miała się wydarzyć był obóz taneczny. Czy tak było? Na obóz pojechała wraz ze swoim najlepszym przyjacielem...