~10~

435 6 2
                                    

Camden

- Co wy kurwa wypiedalacie?  - zapytałem jak Gabriella z Hailie i Tony'm wyszli z gabinetu.

- Kurwa tato jakiegoś szacunku czy nie? - zapytał zirytowany Vincent.

- Jest okej. - powiedziała Grace. Vincent popatrzył się na nią. - na prawdę. Myślisz że mój ojciec tak do mnie nie mówi? - zapytała. Ale nikt na tego nie odpowiedział.

- Wy to kurwa co? - popatrzyłem na syna. - przyniosłeś swoją siostrę tu? Kurwa po co?

- kurwa ona szukała ciebie ja kurwa nie wiedziałem gdzie jesteś no to myślałem że ty tutaj jesteś bo ty lubisz od ile teraz? Trzech lat tutaj zamykać się i pracować ale tu ciebie nie było i ja potrzebowałem kilka rzeczy zrobić tu sam no to probonowałem żeby poszła na dół oglądać bajkę czy nie wiem żeby poszła do Willa czy coś ale nie chciała tu być i widziała computer no to zapytsła żeby tu oglądać bajkę bo powiedziała że WILL śpi i że nie chce sama być na dole. - powiedział i popatrzył na mnie intensywnie. -A ona błagała mnie żeby zostać. I zasnęła jak nadal tu byłem, jak chciałem ją przenieść do pokoju ona prawie kurwa zrobiła mi trzecią wojnę światową, no to musziałem ją tu zostawić jeszcze chwile. Później Grace tu przyszła bo umówiłem się z nią żeby mi pomogła z tym Jaydenem, ona sama mi kurwa próbowała przenieść Hailie do pokoju. Och nie nie.. nie udało się bo się darła bo chcała tu zostać no to byłem no to chuj zostanie i wyszliśmy. -wytłmaczył Vincent.

- A nie ma nic jak zmuszanie? - zapytałem trochę z irytacją ale sam wieciałem i on że ja bym nawet ją tu zostawił bo ją, ja bym ją nie zmuszał do niczego.

- Kurwa tato-

- Słownictwo Vincent.

- Słownictwo słownictwo. - prychną.

Grace tutaj tylko stała. W pewnym momencie usiadła na kanapie.

- czyli. - zacząłem. - co z tym... tym Yejdenem?

- Wszystko do dupy wyszło. - powiedziała Grace. - och proszę nie wyglądaj zaskoczony Panie Camdenie że tak się wypraszam przy tobie bo my wszyscy wiemy że będę twoją przyszłą synową, no to nie zdziw się że robię się komfortowa przy tobie. - powiedziała i wywaliła jej nogi na całą kanapę.

- wracamy do tematu. - powiedział Vincent. - Ten skurwysyn miał inne plany bo on kurwa stchórzył i chyba pojechał za granice z jego braciszkiem, Adam. Kurwa jak ja nie nawidzę imię Adam kojarzy mi z jakimś dupkiem który kurwa by miał setkę dzieci ale nie interesował się o żadnych. - powiedział.

- No to nasze ludzie pójdą za nimi. - powiedziałem.

- już załatwione wysłałam moich, teotycznie nie moich.... Okej. - wzięła głęboki wdech. - oni przyszli ze mną tak jakby coś. Widzę że tutaj tylko ja jestem mądra. - po kręciła głową i patrzyła na Vincenta.

- Widać - zgodziłem się.

***********

- Ja muszę chronić Hailie! - powiedział Dylan z determinacją.

- Od czego? - zapytał się Tony i Shane w takim samym razie.

- Od was wszystkich! Jesteście dupkami! - z twierdził Dylan.

- Och Dylanku a ty nawet wiesz co to słowo znaczy? - zapytał się Vincent jak się opierał o kanapę. Patrzyłem na ich szóstkę (plus Grace tam była) od korytarza do salonu.

- Emmm.... No nie.

- no to Dylanku nie używaj słów których nie wiesz co znaczą.

- nie mów na mnie tak! - wkurzył się Dylan.

- Co to znaczy dupkami? - zapytała Hailie.

- Dokładnie co to znaczy? - zgodził się Shane.

- No Vincencusie co to znaczy? - zapytała Grace sarkastycznie.

- Nie jest słowo dla was do używania. - powiedział Vincent. Któryś z ich chciało coś powiedzieć ale on ich wyprzedził. - koniec dyskusji.

Grace została na obiad, nie powinna, ale została.

- mama, co to znaczy Dupkami? - zapytała Hailie.

- Że co znaczy? - zapytała Gabriella no pal głupa pal. Słyszałem jak Grace,Vincent i Will chichotali trochę ze śmiechem.

- Dupkami. - powtórzyła Hailie niewinnie.

- eeee.... Myszko z kąt znasz te słowo?

- Dylana.

- aa... wiesz co myszko te słowo jest bardzo, bardzo nie ładne do używania, wiesz? Nie wolno tego używać. - popatrzyła na Dylana. - ty też Dylan, nie wolno tego słowa używać. - powiedziała Gabriella.

- okej..

Dziś na obiad mieliśmy steki, wszyscy dorwali się do nich jak by nie jedli od lat.

- czyli Vinceusie ty lubisz dzieci? - zapytała Grace. On popatrzył na nią jak ona by miała cztery głowy.

- co ty pier... - popatrzył się na mnie i z powrotem ma Grace. - pieprzysz? Ja? Lubiec dzieci? Śnisz Gacie Maisie, mieć piątkę rodzeństwa nie mam chęci mieć żadnych w moim życiu.

- Och Vincent ty tylko tak mówisz ale my wszyscy wiemy że lubisz dzieci. - powiedziałem.

- A co ty nie powiesz. - zaczął Vincent. - ty masz Szóste, połowa z nas jesteśmy, och jakie twoje słowa? Ach tak, 'wpadkami'. My chyba wiemy kto jest oczywiście wpadką ale nie będę mówić imion.

- JA JESTEM WPATKĄ! - krzyknęła nagle Hailie. Wszyscy zaczęli się śmiać, to była prawda fakt, ale to też było takie niestosowne.

***********

~

~
~Autorka~

~ Kogo perspektywy chciecie?

~ w tej książce Grace nie jest suką 😘 (mam nadzieje)

~ jak myślicie?

Krytyka ————>

Pomysły ————>

A co gdyby... wszystko by było inaczej?  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz