~16~

257 4 0
                                    

Gabriella

- Mami gdzie jedziemy? - zapytała Hailie jak my znajdujeliśmy w aucie jak. Ona się dopiero obudziła.

- Do babci skarbie.

- A reszta? - zapytała i popatrzyła sie do o koła, pewnie szukała czy nie są gdzieś blisko.

- Myszko oni nie mogą z nami jechać. - powiedziałam.

- A Dylan, Shane i Tony? Oni ucą sie w domu. - powiedziała z szalem.

- Twój ojciec nie pozwolił im jechać z nami. - kurwa mogłam po prostu ją zostawić czy coś bo te pytania będą wieczne.

- A dlaczego ja nie mogłam zostać?

No bo tak jest

Chciałam jej to powiedzieć ale to by było bez względu bo i tak nie będzie wiedziała.

- Bo twoja babcia chciała ciebie zobaczyć myszko.

Kiwnęła głową.

*******

- Tak Camden wylądowaliśmy Bezpiecznie. Nie masz nic się martwić kochany. - powiedziałam do drugiej osobie za telefonem.

-Mhm. Tylko dzwonię żeby zobaczyć panna idealna. - powiedział Camden i się rozłączył się.

Dupek.

Ja z Hailie wsiedliśmy w taksówkę. Z lotnisko do mieszkania mojej mamy było gdzieś półtorej godziny, lotnisko było za Manchesterem.

- Gabrilla Benette. - powiedział jakiś nieznajomy mężczyzna.

Z kąt ten kretyn w jakimś garnituru zna moje kurwa imię.

Ignorując jego wzięłam Hailie i nasze bagaże i miałam zamiar iść w stronę tego całego Flatta acz nagle ten dupek zatrzymał mnie.

- przepraszam panna ale czy morze pan iść. - powiedziałam i próbowałam go ominąć.

- Panno Bennette musimy pogadać. - powiedział z jego firmowym głosem.

- Nie znam panna proszę ciebie daj mi przejść. Jestem zmęczona niepotrzebnie żeby pan mi po gorszył mi ten dzień. - powiedziałam znowu zaczynając go ominąć.

- Pani ma perełkę Monetów w rękach a w takich warunkach ją przyniosłaś? - zapytał ironicznie.

No to tem kretyn to jakiś z tej całej organizacji Cam'a. Świetnie.

- To nie twoja sprawa gdzie moja córka będzie i nie. - powiedziałam lodowato.

- Mhm. Tylko chciałem porozmawiać z naszą słyną Gabriellą Bennette. - i się wreszcie odsuną.

Jak weszłam to mieszkania to odrazu moja mama do nas przytuliła na same wejście.

- o, cześć moje kochane! - powiedziała z chrypkim ale wesołym głosem.

- cześć mamo. - powiedziałam wesoło.

Ten uścisk nie był długi jak ona często by je przedustała.

- A ten facet to co?

- Jaki znowu facet?

- no ten który jest za tobą. W garniturze czy nie wiem co ma na sobie. - jak to powiedziała to ja odwróciłam się. I faktycznie był facet tutaj.

Po patrzyłam na niego z dziwieniem i z pytającym spojrzeniem.

- Panno... - zaczął. Czyli to jakiś ochroniarz czy coś.

- Bennette. - powiedziałam. - Ty to co? Hailie ochroniarzem? - zapytałam bo wiedziałam już po samym „panno" że to jest pracownic Cama. I ja myślałam że Camden coś takiego nie odpierdoli. Ale my tu mówimy o Camdenie Monetcie, czyli oczywiście że on takie coś odpierdolił.

- Tak Panno Bennette, twoim również. - odpowiedział mi.

Ten gnojek ma kurwa paranoje. (Mowa o Camdenie oczywiście).

Chwyciłam telefon żeby zadzwonić to tego całego Camdena. Nie myślałam że nawet będę mogła się wkurzyć na niego być w Angli, ale on zawsze robi coś co wkurza mnie nawet jak nie jesteśmy w takim samym kraju. Kliknęłam jego numer i czekałam jak odbierze.

- Halo? Wszystko w porządku Gabriello? Ktoś czi i Hailie grozi-

- Masz paranoje? - zapytałam wkurzona. Mama i Hailie we mnie się wpatrywali się. Mojej mamy spojrzenia mówiło to „Co ty do licha robisz?".

- Słucham? - zapytał zaskoczony mojego pytania.

- C z y m a s z p a r a n o j e ? - powtórzyłam wyraźniej.

- Gabriello o co ci chodzi?

- Po co mi tu ochroniarz?

- A ty chyba zgubiłaś gdzieś swój łeb? Żeby was chronił. - powiedział bardzo zirytowany.

- A no faktycznie nic mi nie powiedziałeś że będzie starczyć za każde nasze kroki ochroniarz. - prychnęłam z irytowaniem. - Przecież Camden Monet musi wiedzieć czy jego ukochana córka jest i jej mama bo boi się że ktoś w okolicy będzie miał odwagę by nas zabić. Rozumiem.

- Gabriellą ja nie mam cierpliwości dla ciebie i twoje fochy bo ja chce żebyś moja córka i dziewczyna by byli bezpieczni. Ale Gabriella nie chce tego bo myśli że nikt nadal nie chce jej krzywdy zrobić bo mówi sobie że nikt z mojego świata poza mną nie wie o jej relacji z słynnym Camdenem Monetem. - prychnął jeszcze bardziej zirytowany.

-och przepraszam że ty łaskawie mi nic kurwa o tym nie powiedziałeś.

- wiesz że przeklinanie to nie eleganckie? - zapytał. Ta ten mi takie rzeczy wytyka. Chyba ze mnie żartuje.

- Takie rzeczy mi wytykasz? - zapytałam z niedowidzeniem. - mówi ten który by przeklinał po każdym normalnym słowem.

- Dobra Gabirella bo ta rozmowa zaczyna nie być potrzebna ani uszutećna.

I o tak się rozłączył.

Ale skurwysyn.

- No to co, chciecie mi pomóc coś upuścić? - zapytała moja mama. Na to Hailie zadowolona ruszyła prosto do kuchni gdzie my we trzy spędziliśmy cudowny wieczór.

*********

~

~

~

~

~Autorka~

~ Co myślicie?

~ przepraszam że teraz tak często nie wstawiam rozdziałów, mam dużo pracy szkolnej i planuje skończyć czytać Perełkę.

~Pomysły ————>

~ krytyka ————>

A co gdyby... wszystko by było inaczej?  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz