18. Nowy Jork

452 21 5
                                    

Gdy byliśmy na hali przylotów w Nowym Jorku i kierowaliśmy się w stronę drzwi chłopaków zauważyły fanki.

- Trzymaj się blisko mnie - szepnął do mnie Ash.

Szłam z zespołem przez ten tłum, a oni co jakiś czas robili sobie zdjęcia z różnymi fankami. Tak jak w samolocie, mocno zciskałam dłoń Ashtona. Tylko tym razem nie przez strach, a żeby się nie zgubić. Dobra, przez strach trochę też. Ile tu jest ludzi! Gdy byliśmy już na dworzu weszliśmy do jakiegoś vana. Przez szybę widziałam wszystkich fanów chłopaków, którzy przyjechali na lotnisko ich zobaczyć. Niebyłam zmęczona, mimo że aktualnie w Sydney była trzecia w nocy, lecz i tak położyłam głowę na szybie obok mnie.

- Będziesz spać? - spytał Mike siedziący obok mnie.

- Raczej nie - mruknęłam.

- Do hotelu mamy pół godziny drogi, jakby co - powiedział Calum.

- Okay.

Jak powiedział Cal, po pół godzine byliśmy pod hotelem. No... robił wrażenie. Był dość duży i przeszklony. Przez to że nigdy nie podróżowałam, to Gdy weszliśmy do środka czułam się onieśmielona. Naszczęsie szybko dostaliśmy nasz pokój. Był ogromny...
W przedpokoju były wieszaki i półka na buty, i widać było salon z kuchnią. Po prawej od drzwi wejściowych były drzwi prowadzące do łazienki. Na ściane po lewej były dwie pary drzwi. Pierwsze prowadziły do pokoju Luke'a, Calum'a i Michael'a, a drugie do mojego i Ashton'a, gdzie było jeszcze dodatkowe łóżko. Ani ja, ani chłopacy nie rozpakowywaliśmy sie, ponieważ po koncercie tutaj następny będzie w Bostonie, a następny w Bangorze. Ash powiedział mi, że czasami będziemy spać w hotelach, a czasami w Tour busie. Tak, ten bus który odebrał nas z lotniska to Tour bus.

- Za dwie godziny jedziemy do miejsca gdzie będziemy mieć pierwszy koncert - powiedział Mike.

- Okay - odpowidziałam, a następnie skierowałam się do pokoju żeby się wziąć ubrania na przebranie.

Wzięłam czarną nie rozpinaną bluzę bez kaptura, luźne czarne spodnie z kieszeniami, koszulkę z logiem Green Day i czystą bieliznę. Złapałam jeszcze kosmetyczne i poszłam do łaźnienki, która na moje szczęście była wolna. Postanowiłam szybko się umyć żeby zmyć z siebie cały bród z podróży. Gdy byłam umyta założyłam bieliznę i spodnie, a następnie umyłam zęby. Rozczesałam jeszcze moje krótkie włosy, a potem założyłam koszulkę. W hotelu było ciepło, przez co niechciałam założyć bluzy. Ale blizny... Nie. Przewiązałam bluzę w pasie, wzięłam kosmetyczkę, a następnie wyszłam z łaźnienki kierują się do mojego I Ash'a pokoju. Włożyłam niepotrzebne rzeczy do walizki i wyjęłam z niej zwykłą brązową zimową czapkę. Położyłam ją na łóżku, bo chciałam ją założyć Gdy będziemy wychodzić z hotelu. Położyłam się na miękkim materu i wzięłam telefon. Leżałam piętnaście minut kiedy do pokoju wszedł Ash. Też już był inaczej niż podczas podróży ubrany.

- Choć coś zjeść, bo jak będziemy na próbie to niebędzie kiedy - powidział.

- Nie jestem głodna - odpowidziałam cicho.

- To już wiemy - zaśmiał się. - Choć.

Westchęłam głośno ale ostatecznie wstałam i poszłam z nim do kuchni. Bez bluzy.

Ashton pov:

Ivy westchneła, ale ostatecznie wstała z łóżka. Czekałem aż pierwsza wyjdzie z pokoju, co zrobiła. Nagle zdałem sobie sprawę, że nie ma na sobie bluzy. Chyba pierwszy raz niemiałam na sobie bluzy przy nas. Uśmiechnąłem się pod nosem, a następnie też poszedłem do kuchni.

Zamówiliśmy z chłopakami pizze. Ivy wzięła jeden z kawałków i zaczęła powoli jeść. Każdy z nas zjadł po dwa kawałki. Ivy też. Byłem z niej dumny. Zawsze jestem z niej dumny, gdy widzę jak je.

Adopted by 5sos ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz