Regulus Black stał pod salą gimnastyczną, zestresowany. W co on się do cholery wpakował? Po co mu to?
Spędzi dwie godziny sam na sam z Jamesem Potterem, ucząc się podstaw siatkówki. Co siedziało mu w głowie, kiedy powiedział: ,,Ten trening to nie taki zły pomysł"?
Przecież to oczywisty najgorszy pomysł świata. Zrobić z siebie pośmiewisko przed kapitanem szkolnej drużyny siatkarskiej.
Odkąd pamiętał siatkówka i w ogóle piłki, były zmorą jego życia. Nienawidził wuefu, nienawidził gry w zbijaka, siatkówki tym bardziej. Nigdy nic, co było powiązane z piłkami, odbijaniem lub łapaniem, mu nie wychodziło.
Naprawdę teraz zaczynał się poważnie zastanawiać nad tym, co myślał w tamtym momencie.
Możliwe, że chciał podtrzymać rozmowę. Możliwe też, że po prostu chciał spędzić z Potterem trochę czasu sam na sam. Nie wiedział czemu, ale chyba właśnie o to chodziło.
W tym momencie Potter wyszedł z szatni. A Reg już wiedział, że nieważne co się wydarzy wciągu tej godziny, było warto chociażby dla takiego widoku. James Potter bez okularów, z roztrzepanymi włosami, ubrany w strój siatkarski, czyli czerwoną koszulkę, luźne spodenki tego samego koloru, ciemne skarpetki do połowy łydki i nakolanniki. Przetrzepał ręką włosy i uśmiechnął się do Regulusa.
Reg odwzajemnił nie pewnie uśmiech, czując stres, nadchodzące zażenowanie z powodu jego umiejętności, a raczej ich braku, ale również odczuwając pewien zalążek szczęścia. Ten uśmiech, te włosy Pottera... ugh. Nieważne jak bardzo nie powinien zwracać na niego uwagi, takiej uwagi, on sam swoją obecnością przyciągał jego wzrok.
- Cześć. - wydukał.
- Regulusie Black, witaj na osobistym treningu siatkarskim od podstaw, prowadzonym przez niesamowitego, jedynego w swoim rodzaju, Jamesa Pottera. - Potter ukłonił się teatralnie, wymachując dłonią.
Lubił dramatyzować i dawać przesadne reakcje. Regulusowi to się w pewien sposób podobało.
- Jedyny w swoim rodzaju, to na pewno. - odpowiedział sarkastycznie, ale z nutą rozbawienia i podziwu w głosie.
- Cieszę się, że mnie doceniasz. Chodźmy.
I poszli. Regulus szedł sztywno, jakby właśnie zmierzał na pogrzeb. Właściwie to zmierzał. Na pogrzeb resztek swojej godności, które umrą wraz z pierwszym odbiciem piłki.
James wziął piłkę z kosza i odbił kilka razy nad głową. Wyglądał jak profesjonalista z wysokiej ligi.
- Okej, Reg. Wiesz, czemu tu jesteśmy?
- Bo gówno umiem, a piłki mnie nienawidzą.
James wywrócił oczami, ale po chwili znowu przybrał maskę poważnego trenera. Bawił się minami i pozami, zmieniał je jak rękawiczki, i co raz wcielał się w nową postać stworzoną w jego głowie. Zupełnie jak Syriusz. Nie bez powodu byli tak świetnymi przyjaciółmi.
- Nie, Reg. Jesteśmy tu, bo chcemy cię podszkolić. Jesteśmy tu, bo jestem najlepszym kapitanem jakiego kiedykolwiek ta szkoła miała, więc myślę, że podołam wyzwaniu nauczenia cię odbijania piłki.
- I na dodatek jesteś bardzo skromny.
- Oczywiście. - potwierdził James z tym samym uśmiechem. - Ale wiesz dlaczego przede wszystkim tu jestem? Bo chcę spędzić z tobą miło czas.
- Och. - to jedyne co udało się mu wykrztusić.
James Potter chce zwyczajnie w świecie spędzić z nim miło czas? Z nim?! Z nic nieznaczącym Regulusem Blackiem, jedynie młodszym braciszkiem Syriusza. Regulus naprawdę się zdziwił słysząc to z ust Pottera. W sensie sam właśnie dlatego w ogóle to zaproponował; chciał spędzić czas z Potterem. Jednak mimo wszystko takie proste oświadczenie jak "chcę spędzić z tobą czas" padające od osoby, która niemal go nie zna... wow.
CZYTASZ
pędzlem i ołówkiem. WOLFSTAR & JEGULUS
FanfictionRemus Lupin jest introwertycznym chłopakiem, który kocha malować i rysować, nienawidzi wuefu, a jedyna znajomość jaką zdołał nawiązać przez cały rok to ta z Regulusem Blackiem. Regulus pod wieloma względami jest podobny do Lupina. Szkicowanie to jeg...