8 - message.

805 64 49
                                    

- Tak, to ja. - potwierdził. - Regulus Black.

- Wejdź kochaniutki, zapraszam. - mama Jamesa wskazała ruchem dłoni wnętrze domu, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.

Teraz już wiedział po kim Potter odziedziczył tą promienność.

- A ja jestem Euphemia. - ciągnęła kobieta. - A dla przyjaciół Effie.

Reg spróbował odwzajemnić uśmiech, choć rzecz jasna mu to nie wyszło, po czym zaryzykował pytanie:

- A czy wliczam się w tą kategorię?

Euphemia roześmiała się szczerym, pięknym śmiechem - go również James odziedziczył po niej.

- Przyjaciele, James są moimi przyjaciółmi. - odpowiedziała, po czym zawołała syna. - James! Twój gość przyszedł!

Niemal od razu na schodach pojawiła się jego postać. Roztrzepane jak zawsze włosy opadające luźnk na okulary, no i ten sam outfit, którego zdjęcie wysłał Regulusowi. Wyglądał niesamowicie, zresztą jak zawsze.

- Reg! - zawołał uradowany, po czym podbiegł do chłopak, a to co zrobił krótką chwilę potem wprawiło Rega w osłupienie.

Podbiegł i go objął.

Tak, James Potter go objął. Boże, jakie dziwne uczucie. Niesamowite, piękne, ale nieco... niezręczne? Przynajmniej dla Blacka, który z osłupienia i nagłej fali uczuć, nie był wstanie odwzajemnić uścisku.

Był to gest czysto przyjacielski, ale nie mógł nic poradzić na zalewające go nietypowe odczucia. Gdy wreszcie się ogarnął, niepewnie odwzajemnił uścisk.

Cała ta sytuacja trwała może kilka sekund, ale dla Rega była jak wieczność. Całkiem miła wieczność.

- Hej, James. - wydukał.

- Hej. - uśmiech nie schodził z twarzy okularnika.

Patrzyli się na siebie - James z bananem na ustach, a Regulus z lekkim przestrachem czającym się w oczach.

Mimo, że już przekroczył próg jego domu, przywitał się z jego mamą i z nim samym też, wciąż się stresował. Nawet bardziej niż wcześniej, bo naprawdę zależało mu - w jakiś tajemniczy i niezrozumiały sposób - na Potterze.

- To ja może już pójdę. - powiedziała pani Potter i wycofała się z przedpokoju do kuchni, zostawiając chłopców samych.

- Fajne spodnie. - rzucił James.

- Tak. Dzięki. Twoje też.

Stali chwilę w ciszy, po czym zgodnie wybuchli głośnym niekontrolowanym śmiechem.

- Chodź. - Kiedy opanowali ten wybuch radości, James złapał go za dłoń, co najprawdopodobniej wywołało purpurowe rumieńce na jego policzkach.

Pociągnął go w kierunku schodów. Regulus, wciąż lekko oszołomiony, poszedł za nim.

A gdy weszli do pokoju Pottera, Regulus poczuł jak jego jesieniarskie serce rozkwita. Wycięte dynie na parapecie, pozapalane świeczki o najróżniejszych zapachach, a na łóżku leżał śliczny wełniany kocyk. Laptop stał na podstawce, a na szafce przygotowane były dwie herbatki i... pierniczki.

Stał i wpatrywał się w to wszystko z otwartą buzią, że James aż musiał spytać:

- Przesadziłem?

- Jest pięknie. Cudownie. - powiedział Black i aż miał ochotę go znowu przytulić.

Oczywiście tego nie zrobił, bo to byłoby strasznie niezręczne.

pędzlem i ołówkiem. WOLFSTAR & JEGULUS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz