21 - red car.

501 45 11
                                    

Regulus obudził się, jednak jeszcze nie otworzył oczu. Nie chciał się przekonywać, czy to co się stało, było prawdą czy snem. W głębi siebie zdawał sobie sprawę, że wszystko się zdarzyło, ale... chyba po prostu żywił resztki nadziei na obudzenie się we własnym łóżku.

To może być dziwne. W końcu jego matka nie wywiązywała się dobrze ze swojej roli - przez nią musiał nosić podkład na twarzy, przez nią musiał się wymykać, zamiast móc normalnie wyjść przez drzwi. Przez nią przez pewien czas nie potrafił zaakceptować faktu, że jest gejem. A w końcu przez nią uciekł z domu.

Czy to co zrobił można było nazwać w ogóle ucieczką?

Nie miał pojęcia. Wziął wdech i wypuścił głęboko powietrze. Uchylił powieki. Pierwsze, co ujrzał na szafce nocnej to dwa kubki po gorącej czekoladzie. Właściwie to zobaczył tylko ich zarys, bo wciąż było ciemnawo.

Czyli to wszystko zdarzyło się naprawdę. Cholera.

Nie wiedział dokładnie, co myśleć. Czy było dobrze, czy było źle? Jak się czuł? Nie wiedział, po prostu jakoś się czuł, po prostu jakoś było. Nijak, chyba najlepiej określało jego obecny stan.

Spróbował się podnieść do siadu, ale coś go powstrzymywało. Obejrzał się przez ramię i ujrzał rękę Jamesa położoną w około własnej talii. Potter smacznie spał, a z jego lekko rozchylonych warg skapywała na poduszkę kropelka śliny.

Wyglądał uroczo, trochę jak taki duży niemowlak.

Regulus delikatnie tak, aby go nie obudzić, chwycił swój telefon z półki. Zerknął na godzinę. 5:08. Dawno nie obudził się sam z siebie o tej porze. Położył się na wpłask i spojrzał w sufit. Patrzył się, a przed oczami przelatywał mu cały wczorajszy dzień. Chociaż właściwie, czy minął tylko jeden dzień? Czuł, jakby minęła wieczność. Ponownie wziął komórkę, aby się upewnić. Piątek, jak nic.

O cholera.

Piątek. Szkoła. Lekcje. Książki. Zeszyty. Wszystko.
W torbie, która zabrał miał tylko niektóre potrzebne rzeczy. Reszta została w... domu? nie to miejsce nie było domem. Nie wiedział, co nim było. Jednak miał tam wszystkie swoje książki, ubrania, zestawy ołówków i węgla. Miał tam całe swoje życie, przeszłość, wspomnienia, choć w większości złe, ale mimo wszystko wspomnienia.

Westchnął i przekręcił się na lewy bok. James w tym czasie zaczął coś niewyraźnie mamrotać, co później nabrało wydźwięku, jak "Cześć, Reggie". Podniósł głowę i zapytał:

- Która godzina?

- Chwilę po piątej.

Poskręcane włosy pokrywały całe czoło i fragment policzków Jamesa. Wyglądał trochę, jakby piorun w niego walnął. Regulus aż mimowolnie uniósł delikatnie kąciki ust na ten widok.

- Nie możesz spać? - zapytał Potter.

- Tak. Chociaż i tak niedługo trzeba by było wstawać do szkoły, więc przynajmniej nie będziesz musiał mnie budzić, a czasem jest to niezwykle trudne. - Black zaśmiał się lekko, jednak nie był to śmiech szczery. Raczej wymuszony, udawany.

- Reggie, jeśli nie chcesz dzisiaj iść do szkoły to...

- Chcę. - przerwał mu stanowczo.

Naprawdę chciał. Normalnie żyć, robić wszystko jak zawsze - tak powinien się zachowywać. Zwyczajnie. Poza tym chciał pójść do pracowni plastycznej, aby trochę poszkicować w ciszy i może pogadać z Remusem.

- W porządku. Zamierzasz powiedzieć Syriuszowi?

Regulus wzruszył tyko ramionami. Nie chciał, chociaż sam nie wiedział dlaczego, ale chyba powinien. W końcu nie może mieszkać u Jamesa na dłużej.

pędzlem i ołówkiem. WOLFSTAR & JEGULUS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz