12. Wspólna przyszłość

175 10 28
                                    

|| Perspektywa Konopskiego ||

  Jutro z rana Sylwester miał wracać do Warszawy. Bardzo nie chciałem się z nim rozstawać, nawet na parę dni, podczas których planował zerwać z Moniką, a potem wrócić do mnie do Wrocławia.

  Po południu Sylwester wyszedł z mieszkania, lakonicznie odpowiedział, że jedzie do centrum Wrocławia i wróci późnym wieczorem. Postanowiłem skorzystać z okazji i również wyszedłem z mieszkania, planowałem wrócić do mieszkania przed Sylwestrem i zrobić mu małą niespodziankę.

Channel z Aryą mogły zostać same, mieszkania w końcu by nie zdemolowały.

  Trochę się stresowałem przed zakupami, które planowałem zrobić. Niby nie pierwszy raz miałem kupować prezerwatywy, ale... teraz miało być zupełnie inaczej. Planowałem spędzić noc z kimś, kogo szczerze pokochałem.

  Wpierw pojechałem zakupić produkty, z których miałem zrobić romantyczną kolację przy świecach. Co prawda sam jechałem głównie na cateringu, ale z powodu Sylwka robiłem normalne obiady. Wymarzyłem sobie lasagne, ze względu na Sylwka miała być z warzywami. Szybko zrobiłem spożywcze zakupy, w koszyku również znalazły się świece zapachowe i zapałki. Przy kasie również były prezerwatywy, długo się wahałem, ale ostatecznie ich nie kupiłem.

  Krępowały mnie takie zakupy. Patrzenie w oczy kasjerce, która mnie obsługuje i kasuje paczkę prezerwatyw i lubrykant, bądź ludziom stojącym w kolejce przede mną lub za mną, było czymś, czego nie chciałbym przeżyć.

  Niby kupowanie takich rzeczy jest czymś ludzkim, ale nie wtedy, gdy jesteś osobą publiczną i łatwo rozpoznawalną. Nie miałem w planach przeglądać tik toka i co któryś filmik widzieć nagranie z ukrycia, jak pakuję prezerwatywy i lubrykant do torby z zakupami.

  W zamian odwiedziłem drogerię Rossman, gdzie przy kasie samoobsługowej zakupiłem, co potrzebowałem i upchnąłem zakup do kieszeni płaszczu, po czym pospiesznie wyszedłem z drogerii upewniając się, że nikt nie nagrywał mnie z ukrycia.

Pewnie dla osób trzecich wyglądałem jak jakiś rasowy złodziej.

***

  Wyjąłem z piekarnika lasagne, a jej zapach rozszedł się po całym mieszkaniu, do którego wszedł Sylwester z siatkami zakupów w ręku. Wszedł do kuchni. Popatrzeliśmy na siebie lekko zaskoczeni.

    — Co tak pachnie?

    — Zrobiłem lasagne z warzywami na kolację — oznajmiłem od razu. — A ty... byłeś na zakupach?

    — Tak, planowałem zrobić ci niespodziankę i przygotować nam kolację przy świecach

    — Najwyraźniej oboje mieliśmy taki sam pomysł — zaśmiałem się, a Sylwester mi zawtórował i odłożył siatki z zakupami na podłogę. Stanąłem przed mężczyznom, który mnie objął, owinąłem ręce wokół jego szyi. — No ja już kolację nam przygotowałem, możemy użyć świece, które ty kupiłeś, a przyjemność z niespodzianki, którą wymyśliłem, będziemy czerpać oboje

    — Jeszcze jakaś niespodzianka?

    — Mhm... — pokiwałem głową.

    — W takim razie już nie mogę się doczekać — wymruczał w moje wargi i mnie pocałował.

  Nałożyłem lasagne na talerze, a Sylwester do kieliszków rozlał czerwonego wina, które zakupił. Zjedliśmy kolację w nastrojowej atmosferze, ciągle trzymaliśmy się za dłonie, patrzeliśmy sobie głęboko w oczy i mówiliśmy rzeczy wyjęte żywcem z romansideł.

  Napięcie między nami zaczynało rosnąć z każdą chwilą, oboje wiedzieliśmy, jak ten wieczór się zakończy, pełen miłosnych uniesień w łóżku. Siedziałem okrakiem na Sylwestrze, którego pozbawiałem koszulki, dłonią dotykając jego nagiej klatki piersiowej, mężczyzna również mnie dotykał po tym, jak wolno zdejmował mi ubrania.

    — Jesteś gotowy...? — wyszeptał w moje wargi między pocałunkami.

    — Tak, jestem.. — kiwnąłem głową patrząc mu głęboko w oczy.

  Sylwek uśmiechnął się kącikami ust, zdjął mi okulary, położył je na szafce nocnej i namiętnie mnie pocałował, zarzuciłem ręce na jego kark i pogłębiłem pocałunek.

  I tak to się potoczyło... długo się kochaliśmy, nasze rozgrzane i spocone ciała ocierały się o siebie przynosząc nam obojgu ogromną przyjemność, którą trudno było określić jednym słowem. Można powiedzieć, że było idealnie, często się śmialiśmy, nie czuliśmy żadnego skrępowania, co było cudownym uczuciem.

  Sylwester ostatni raz poruszył biodrami, oboje doszliśmy w tym samym momencie, a jęk towarzyszący mi przy spełnieniu ugrzązł mi w gardle. Nasze splecione palce zaciskały się na sobie.

  Mężczyzna przyciskał mnie swoim ciałem do materaca łóżka, podniósł się z mojego ciała, a jego usta muskały moją skórę na plecach.

    — To zabrzmi głupio, ale przy tobie czuję się jak młody gówniarz — z uśmiechem całował moje plecy.

  Uśmiechnąłem się pod nosem na jego słowa. Uwielbiałem to, jak się przy mnie czuł.

  Sylwester położył się przy mnie, od razu wtuliłem się w ciało mężczyzny, które było przyozdobione malinkami i śladami moich zębów i paznokci. Moje ciało również było zapełnione podobnymi śladami po namiętnym zbliżeniu.

    — Jak już zerwę z Moniką, zamieszkamy razem, tu albo w Warszawie, szczerze obojętne mi to, ważne, żebyśmy byli razem... żebyśmy razem spędzali każdy dzień, ten gorszy i ten lepszy. Zobaczysz, jeszcze razem gdzieś wyjedziemy za granicę i zostaniemy szczęśliwym małżeństwem

    — Masz takie plany dla nas na przyszłość?

    — Mhm... kocham cię i myślę o tobie bardzo poważnie, zwłaszcza o naszej wspólnej przyszłości

    — A nie przeszkadza ci różnica wieku między nami? To, że jestem od ciebie dużo młodszy?

    — Nie, kochanie. W naszym przypadku wiek, to naprawdę tylko liczba. Jesteś dojrzałym, mądrym chłopakiem, którego szczerze pokochałem

  Uśmiechnąłem się pod nosem. Choć byłem romantykiem i rozczulały mnie słowa Sylwestra, wiedziałem, że to było zwykłe gadanie, ale nie przeszkadzało mi to. Do szczęścia nie potrzebowałem ślubu za granicą, o którym mówił Sylwester. Do szczęścia potrzebowałem tylko jego.

Kordęga || Konopski x WardęgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz