17. Poważna rozmowa

110 11 12
                                    

|| Perspektywa Wardęgi ||

Dwa tygodnie później.

  Wieczorem wyszedłem ze szpitala, spod którego odebrała mnie Monika i zawiozła do mojego mieszkania. Choć obiecałem jej, że na noc zostanę w mieszkaniu, już po godzinie siedziałem w samochodzie i jechałem do Wrocławia.

  Musiałem zobaczyć Mikołaja i porozmawiać z nim, wytłumaczyć mu i wynagrodzić wszystko, co przeze mnie i wiadomość ode mnie wycierpiał. Po dwudziestej pierwszej byłem już pod mieszkaniem chłopaka i wchodziłem na klatkę schodową.

  Zapukałem od razu do drzwi, ale chłopak nie otwierał. Postanowiłem zaryzykować i napisać do niego.

Sylwek😚
Czekam pod twoimi drzwiami. Otwórz mi.

  Wtedy w przeciągu dziesięciu sekund drzwi otworzyły się z rozmachem. Aż przeszedł mnie dreszcz, gdy zobaczyłem Mikołaja i jego nieodgadniony wyraz twarzy. Zatęskniłem za jego widokiem.

    — Co ty tu robisz? — zapytał pierwszy. Nie wydawał się zadowolony.

  W sumie czego się spodziewałem...

    — Chciałem z tobą porozmawiać i wszystko ci wytłumaczyć... mogę wejść do środka?

  Mikołaj chwilę się wahał, a po chwili wpuścił mnie do środka. Od razu ruszyłem do salonu, gdzie na kanapie siedział jakiś facet palący sziszę, który od razu popatrzył na mnie i wydawał się być zdziwiony moim widokiem.

    — Krystian, mógłbyś już pójść? — zapytał, kiedy wszedł do salonu. — Muszę sobie coś wytłumaczyć z Sylwestrem

    — Pewnie, jutro do ciebie wpadnę — oznajmił wstając z kanapy.

    — Jasne, do zobaczenia

  Mężczyzna wyszedł z mieszkania i zostaliśmy sami. Ostrożnie usiadłem na kanapie, a przede mną stanął Mikołaj, skrzyżował ramiona na klatce piersiowej i wbił we mnie ostre spojrzenie. Był zły.

    — Więc mów

    — Zerwałem z Moniką, nie napisałem ci nic o tym, bo chciałem zrobić ci niespodziankę, przyjechać i zapytać cię o to, czy zostaniesz moim chłopakiem, i czy zamieszkamy wreszcie razem, ale... wylądowałem w szpitalu. Wchodziłem do klatki schodowej, kiedy zaatakował mnie jakiś nieznajomy facet, którego poszukuje teraz policja. Pobił mnie i dźgnął nożem w brzuch. Mam wstrząs mózgu, szytą ranę brzucha i poobijaną twarz, choć opuchlizna już mi powoli schodzi. Zagrożono mi, żebym nie węszył, albo dostanę gorzej, tak samo jak osoby, które są mi najbliższe, od razu pomyślałem o tobie i... napisałem tą głupią wiadomość, zamiast napisać wprost o co chodzi, ale nie chciałem cię martwić, bałem się, że jeśli byś przyjechał do Warszawy, zrobiliby ci jakąś krzywdę

  Mikołaj słuchał mnie uważnie bez przerywania mi, jego twarz przybierała wiele różnych emocji, ale ciągle milczał, co mnie mocno martwiło. Po chwili jednak chłopak wybuchł.

    — Sylwek, ty siebie słyszysz, co mówisz? Jak mogłeś mnie okłamać, w dodatku w takiej sprawie?!

    — Nie chciałem, żebyś przyjechał. Pomyślałem, że jeśli cię zranię, to nie będziesz szukał kontaktu ze mną, a potem ci wszystko wytłumaczę i będzie w porządku — powiedziałem na spokojnie.

    — Potraktowałeś mnie jak jakiegoś niedojrzałego gówniarza! Oszukałeś mnie, zamiast powiedzieć wprost jak wygląda cała sytuacja. Uszanowałbym to, nie kontaktowalibyśmy się dopóki byś mi nie napisał, że wszystko jest już w porządku! Wiesz, jak ja się z tym wszystkim poczułem?! Poczułem się jak naiwny gówniarz, którego łatwo mogłeś wykorzystać! Pół nocy pieprzyłeś się ze mną, a parę dni później napisałeś mi, że wszystko co między nami zaszło, było błędem! Sam poczułem się jak jakiś jebany błąd! — jego oczy się zaszkliły, a po policzku zaczęły spływać łzy. — Pokazałeś też, że jesteś hipokrytą! Rzuciłeś mnie przez wiadomość, choć sam mówiłeś, że zrywanie przez wiadomości nie jest w porządku!

    — Mikuś, Boże, przepraszam...

    — Sylwek, co mi po twoim przepraszam, skoro pokazałeś mi, że nie traktujesz mnie na poważnie? Gdybym był dla ciebie na poważnie, powiedziałbyś mi wprost o wszystkim

    — Wiem, spieprzyłem i to bardzo. Zrozumiałem to już następnego dnia

    — To dlaczego mi tego nie napisałeś?!

    — Nie wiem! Po prostu się bałem! Bałem się, że stanie ci się krzywda! — podniosłem się z kanapy i stanąłem przed nim. — Nie chciałem też, żebyś oglądał mnie w takim stanie. W szpitalu myślałem tylko i wyłącznie o tobie. Odliczałem dni, żeby wyjść ze szpitala i przyjechać do ciebie, i wszystko ci opowiedzieć, nie potrafiłem wytrzymać i już po paru dniach chciałem wypisać się na żądanie. Kochanie, wybacz mi... — wziąłem go w ramiona.

    — Kocham cię, ale nie wiem, czy jestem w stanie ci teraz wybaczyć... zraniłeś mnie — pociągnął nosem wtulając się we mnie.

    — Wiem i strasznie tego żałuję i źle się z tym czuję. Jeśli byłbym znów w podobnej sytuacji, postąpiłbym inaczej

    — Wierzę ci, chociaż czuję, że nie powinienem i że znów się na tym przejadę

    — Mikołaj... proszę, zaufaj mi, że nie zrobię niczego podobnego

  Mikołaj tylko pokiwał głową i dalej tulił się w moje ciało, dłońmi gładziłem jego plecy.

    — Kocham cię — powiedziałem cicho. — Zostań moim chłopakiem, zamieszkajmy razem i bądźmy wreszcie razem, tak jak tego chcieliśmy...

    — Nie wiem, czy umiem być w związku z kimś, komu nie ufam... potrzebuję czasu

    — Dobrze. Dam ci go, tyle ile potrzebujesz

    — Dziękuję...

  Po chwili odsunęliśmy się od siebie.

    — A... pokażesz mi swój brzuch? — zapytał ścierając z policzka łzy. Kiwnąłem głową i podwinąłem do góry materiał koszulki. — Wygląda to okropnie — lekko się skrzywił.

    — Ale nie boli już aż tak bardzo jak wcześniej

    — Może... może zostaniesz na noc? — zapytał nagle. — Wiesz, jest trochę późno i...

    — Zostanę — kiwnąłem głową.

  Chłopak się uśmiechnął, a po chwili mnie pocałował. Oddałem pocałunek, a Mikołaj objął moje policzki dłońmi.

    — Kocham cię...

    — Ja ciebie również kocham, Sylwek...

  Miałem nadzieję, że po naszej rozmowie będzie już między nami tylko lepiej.

Kordęga || Konopski x WardęgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz