accident

1K 73 102
                                    

Następnego dnia, gdy Seungmin zjawił się na komisariacie, szybko wszedł na odpowiednie piętro i skierował się do biura pana Seo. Zapukał, ale nikt nie odpowiedział. Chciał otworzyć drzwi, ale te okazały się być zamknięte.

— Kim!— odwrócił się słysząc swoje imię. Changbin machnął na niego ręką.— Za mną.

Seungmin bez gadania za nim ruszył. Dotarli do pokoju przesłuchań. Seo otworzył młodszemu drzwi, zaraz samemu wchodząc do środka. Przy komputerze siedział Hyunjin, oglądając na kamerach mężczyznę, który znajdował się w drugim pomieszczeniu, za wizjerem.

— To Choi Junwoo — mruknął Hwang i oparł głowę o dłoń.— Zapraszam do środka, nie mam całego dnia.

— Kim, to twoje pierwsze poważne przesłuchanie — Seo zdjął swoją skórzaną kurtkę i odwiesił ją na krzesło.

— Co? Ale... Nie wejdzie pan ze mną?— zapytał przestraszony. Był już na przesłuchaniach, ale zawsze z Bangiem lub Seo.

— Wejdę, bo nie radzisz sobie z komunikacją — mruknął Seo i wystukał kod do drugich drzwi.— Zacznij działać na swoją korzyść.

— Dobrze...— powiedział pod nosem i wszedł do pomieszczenia. Seo wszedł za nim i zatrzasnął drzwi.

Seungmin zajął miejsce przy stole po drugiej stronie mężczyzny, który zaczął wpatrywać się w niego z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

— No witam, nie wiedziałem, że pracują tutaj tacy przystojniacy — pochylił się w stronę Seungmina. Brunet starał się zignorować zaczepki i zaczął szukać czegoś w swojej torbie.

— Zamknij się i słuchaj, śmieciu — warknął stający pod ścianą Seo. Choi popatrzył na niego i uniósł brew.

— To on tutaj rządzi, no nie?— zapytał Kima, jednak nie uzyskał odpowiedzi. Seungmin położył na stole przed Choiem zdjęcia pięciu zamordowanych mężczyzn.

— Czy zna pan któregoś z tych mężczyzn?— Kim strasznie się stresował, jednak starał się tego nie pokazywać.

— Jesteś pod jego kierownictwem?— Choi droczył się z Kimem.— Uległy jesteś, pieprzysz się z nim?

Seungmin aż podskoczył, gdy pięść Seo uderzyła o stół. Zatrząsł się i spojrzał przestraszony na Changbina, który nachylał się nad stołem, patrząc wręcz zabójczym spojrzeniem na Choia.

— Jeszcze jedno, kurwa, takie zagranie, a nawet szpital ci nie pomoże — warknął z jadem. Odsunął sobie krzesło i usiadł obok Seungmina, zakładając ręce na piersi, co było utrudnione ze względu na jego mięśnie.

— Luz, panie Psie, już jestem grzeczny — Choi uniósł ręce w geście obronnym.

Seungmin wziął głębszy oddech i kontynuował;

— Zna ich pan?-—powtórzył pytanie, starając się być pewnym siebie.

Mężczyzna przeszedł wzrokiem po wydrukowanych fotografiach i wygiął usta w podkówkę.

— Nie — odparł niewzruszony. Seungmin zacisnął dłoń pod stołem i mruknął coś pod nosem.

— Zna pan — odparł spokojnie. Seo uśmiechnął się pod nosem.

Wiedział, że Seungmin sobie poradzi, może miał z tym duży problem i szło mu opornie, ale był pewny, że z czasem nabierze wprawy i poradzi sobie nawet bez jego asysty.

Wszystko szło pozornie dobrze — do czasu.

— Znałem tego — mężczyzna przysunął do Seungmina jednak ze zdjęć.— Pieprzyliśmy się w klubie.

My Policeman - stray kidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz