— Oy, mamy kłopot!— do biura wspólnego wbiegł Hyunjin, po drodze prawie potrącając Jeongina na korytarzu.— Południe gangnamu, kradzieże, pobicia i trzy gwałty. Nie ma dokładnej listy poszkodowanych.
— Co?— Changbin oparł głowę na dłoni i westchnął ciężko.— Mam pchać się w środek armagedonu?— popatrzył na Hwanga z uniesioną brwią i machnął ręką.— Niech wyślą kogo innego.
— Nie ma kogo. To jakiś wielki blok, wczoraj w nocy okradziono połowę mieszkań — powiedział Hyunjin, równie niezadowolony, co Changbin.
— Wczoraj?— powtórzył Seo.— To dlaczego skierowali to do nas dopiero teraz? Jest siódma wieczorem.
— Wszyscy zgłaszali kradzieże osobno, dopiero teraz to powiązano — rzucił Hyunjin. Wyciągnął z kieszeni swój telefon, gdy poczuł wibracje.— No ładnie. Mamy też zgon, musisz jechać. Trupy to twoja działka.
— Boże — warknął Seo.— A ty? Przyłączysz się?
— Muszę, tylko ja mam specjalizację z pracy z nieletnimi, a mamy ich sporo — rzekł Hyunjin.— Powinniście się o tym douczyć, mam za dużo roboty z gówniarzami — rzucił na odchodne.
Seo wziął głęboki i powolny oddech, zamykając oczy. Był już wieczór, a on nie miał ochoty spędzać kolejnej nocy na spisywaniu protokołów.
— Boże, za co?— wymruczał sam do siebie, wstając. Spojrzał na Seungmina.— Zbieraj się, jedziemy.
— Ale...— Seungmin zmarszczył brwi, wstając powoli.— Ja już na dziś skończyłem...
— Tak, ja też — prychnął Changbin, łapiąc za swoją ramoneskę.— Chodź, im szybciej tam pojedziemy, tym szybciej wrócimy.
Seungmin nie wyglądał na zadowolonego. Ani trochę mu się to nie podobało. Westchnął cicho, łapiąc za swoją torbę. Wyszedł za starszym z komisariatu, od razu kierując się w stronę jego samochodu. Bogu dzięki, że nie przyjechał motorem. Wsiadł na miejsce pasażera, od razu zapinając pasy.
— Ja też nie chcę tam jechać — przyznał Changbin, szukając lokalizacji GPS.— Kurde, o tej porze dojazd tam zajmie z godzinę.
Seungmin pokiwał niemrawo głową. Zmarszczył brwi, odczytując lokalizację i numer bloku z ekraniku. Jedna z najbardziej zaludnionych ulic. Zawsze były tam korki o duży ruch, szczególnie wieczorem. Seungmin zdawał sobie sprawę z tego, że zanim tam dotrą i zrobią oględziny zastanie ich późna noc.
— Wiesz, w takim zamieszaniu...— zaczął Seo, wyjeżdżając z parkingu.— Nasze plany na weekend trzeba będzie odwołać.
— Wiem — odparł mrukliwie Seungmin, szukając czegoś w telefonie.— Niedobrze.
— No, niedobrze — zgodził się starszy.— Możemy spróbować za tydzień.
Changbin uznał ciszę za zgodę. Pierwsze kilometry było spokojnie, problemy zaczęły się dopiero na granicy gangnamu. Changbin musiał jeździć pobocznymi drogami, by uniknąć większych korków, ale ostatecznie musiał wyjechać na główną drogę. W duchu modlił się, aby po drodze nie znaleźli się w korku.
— Musisz się zatrzymać, Hyung — powiedział jak z nikąd Kim.
Słysząc to, Changbin zmarszczył brwi, nadal jadąc przed siebie. Był na środku ruchliwej drogi, dlaczego, u diabła, miał się teraz zatrzymywać? Znał Seungmina już trochę czasu, ale wciąż nie zawsze mu ufał.
— Dlaczego?— zapytał, szukając wzrokiem jakichś parkingów, albo zjazdów.— Seungmin, dlaczego mam się zatrzymać?
— Powinieneś zaleźć inną drogę, Hyung. Na tej rozbiło się auto i nie ma przejazdu — pokazał starszemu wiadomość, którą dostał od Chana.

CZYTASZ
My Policeman - stray kids
ActionHan Jisung pracuje w policji i od jakiegoś czasu podoba mu się do kryminolog - Lee Minho. Felix nie lubił pracy papierkowej, ale lubił Hyunjina, a Jeongin po cichu wzdychał do swojego szefa, Banga. Seungmin natomiast jest nowym policjantem, jednak n...