food

1K 100 26
                                    

— Lixie, jesteś wolny?— Hyunjin zajrzał do biura, szukając wzrokiem młodszego.— Muszę jechać w pewne miejsce, będę potrzebował sekretarza.

Felix, siedzący przy biurku wychylił się zza kupki papierów. Nie wyglądał na zachwyconego tym pomysłem.

— Hyung, nie dzisiaj — mruknął niechętnie, patrząc na starszego spod przymkniętych powiek.— Poproś kogoś innego, ja jadę do domu.

— Nikogo innego nie ma — Hwang podszedł bliżej, lustrując wzrokiem biurko Lee.— To tylko krótkie sprawdzenie podejrzanej.

— Przepraszam, nie dam rady — jasnowłosy zaczął pakować różne pierdoły do swojej torby.— Od dwóch dni wiszę nad papierami. Muszę odespać.

Po tych słowach wstał. To był błąd, bo nagle go odcięło. Zrobiło mu się ciemno przed oczami, a ciało odmówiło posłuszeństwa. Jak długi poleciał wprost na Hyunjina. Gdyby nie on, Felix skończyłby z rozciętą głową. Złapał go i objął ramionami z zamiarem posadzenia w fotelu.

Lee szybko wrócił do żywych, mrucząc coś pod nosem. Zacisnął dłonie na barkach Hyunjina, stając na nogach. Minęła dłuższa chwila, zanim był w stanie utrzymać się w pionie i otworzyć oczy.

— Felix?— Hyunjin złapał młodszego za ramiona i potrząsnął drobnym ciałem.— Dobrze się czujesz?

— Ja... T-tak, po prostu za szybko wstałem. Już wszystko dobrze — odparł i poklepał się po policzkach, by się rozbudzić.— Nic mi nie jest, muszę tylko... Się wyspać.

— Na pewno?— Hwang spojrzał na młodszego podejrzliwie.— Może spadł ci cukier. Powinieneś coś zjeść.

— Nie!— zawołał Lee. Odsunął się od Hyunjina, który zmarszczył brwi.— Ja jadłem śniadanie, Hyung. Nie jestem głodny.

Mówiąc o śniadaniu nagiął trochę prawdę. Nie chciał, by Hyunjin o tym wiedział i się o niego martwił. Wolał zachować prawdę dla siebie. Miał tylko nadzieję, że Hyunjin przestanie drążyć i pozwoli mu jechać do domu.

Hyunjin westchnął;

— Naprawdę słabo wyglądasz — popatrzył na bladą twarz ukochanego.— Chodź, odwiozę cię.

Położył dłoń na ramieniu młodszego, kierując się w stronę drzwi. Felix objął go w pasie i przytulił mocno, w razie, gdyby znowu zasłabł.

Szybko znaleźli się na parkingu. Felix wsiadł do samochodu Hyunjina. Od razu zamknął oczy i oparł się o zagłówek. Marzył o tym, by znaleźć się w łóżku, najlepiej z Hwangiem u boku. On również wsiadł do auta, wsadzając klucz do stacyjki. Jak zawsze prowadził jedną ręką, więc drugą położył na szczupłym udzie blondyna. Zaczął gładzić je palcami, co chwilę spoglądając na Lee, który przysypiał.

Po pół godzinnej jeździe, Hwang w końcu znalazł się w miejscu docelowym.

— Wysiadaj, Lixie — mruknął, parkując na podjeździe. Odpiął swój pas i potrząsnął ramieniem młodszego.

Felix uchylił powieki i ziewnął. Przetarł oczy pięścią i rozejrzał się. Tu się zdziwił. Nie byli na osiedlu, na którym mieszkali. To w ogóle nie było żadne osiedle.

— Szpital?— Felix popatrzył na Hwanga z politowaniem i pokręcił głową.— Hyung, miałeś zwieść mnie do domu.

— Tak?— Hwang udał zdziwienie, sięgając po torbę z tylnego siedzenia.— Zapomniałem. Odwiozę cię później, chodź.

— Nie — uparł się Lee.

— Oj, chodź — nalegał Hyunjin.— Może przy okazji zrobisz sobie badania. Ostatnio naprawdę marnie wyglądasz.

My Policeman - stray kidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz