Jisung i Minho czerpali z Mediolanu jak najwięcej. Razem byli już chyba wszędzie, w każdym miejscu, jakie ich zdaniem nadawało się do zwiedzania. Galerie handlowe, kina, parki i restauracje. Mieli na to tylko tydzień, teraz już ostatni wieczór przed wylotem. Dlatego też razem postanowili wybrać się do...
Nie no, żartuję.
Przez siedem pieprzonych dni nie ruszyli się ze swojego apartamentu hotelowego dalej, niż do recepcji. Nie chciało im się, ot co. Minho wolał odespać wszystkie zarwane w pracy noce. Lubił po prostu leżeć na kanapie, albo robić coś w kuchni. A Jisung... Do szczęścia wystarczył mu katering podsuwamy pod samiutkie drzwi każdego ranka. Czego chcieć więcej?
Ja wam powiem; rozrywki.
— Nudzi mi się — jęknął Jisung, opierając się ramionami o zagłówek kanapy.— Zróbmy coś ciekawego.
Minho prychnął coś cicho, krojąc jabłka przy blacie. Poruszył głową na boki, słysząc kolejne marudzenie młodszego.
— Co ty chcesz niby robić?— mruknął niechętnie Minho, odwracając się.— Nie wiem, idź odprowadzać wózki pod sklep.
— Przezabawne — Han wystawił w stronę starszego środkowy palec.— Od kiedy jesteś taki nudny?
— Od kiedy pierwszy raz zobaczyłem trupa — Lee skupił się na nożu.— Wiedziałeś, że łóg sodowy rozpuszcza ciało i zostają tylko zęby?
Jisung zmarszczył brwi, a z wyrazu jego twarzy można było wyczytać jedną, bardzo trafną i adekwatną do słów Minho, emocję; obrzydzenie.
— Uroczo — wstał z kanapy, podchodząc do starszego. Usiadł obok niego na blacie.— Teraz powiedz coś, żebym nie puścił bełta.
— Boże, Sung — Minho pokręcił głową, śmiejąc się przy tym.— Musisz się wszędzie kręcić? Usiądź na dupie i siedź.
Jisung pokręcił głową. Zaczął machać nogami w powietrzu i ukradł półksiężyc jabłka z miski. Włożył go sobie do ust, zostawiając połowę i pochylił się w stronę Minho. Lee na początku nie załapał metafory, ale po chwili odłożył trzymany w ręku nóż i nachylił się bliżej Hana. Wpił się w jego usta, całując namiętnie. W międzyczasie odgryzł kawałek jabłka i uśmiechnął się w usta młodszego. Zrobił z ust dziubek i oderwał się od Jisunga.
— Mm, smaczne — stwierdził, przecierając palcem usta i wrzucił nóż do zlewu.
— Masz gumki?— zapytał Jisung, w głowie tworząc nowy plan działania.
— Gumki?— prychnął rozbawiony Minho, kręcąc głową.— Może i mam, a co?
— To chodź — młodszy zeskoczył z blatu i spojrzał na Lee.— Zabawimy się — klepnął Minho w pośladek i ruszył w stronę swojego pokoju.— Tatuśku.
Minho pokręcił głową, ale ruszył w stronę młodszego. Złapał go w talii i obrócił w swoją stronę.
— Jak możesz być tak dziecinny?— prychnął, składając pocałunek na policzku Jisunga.
— Jak możesz być tak sztywny?— odgryzł się Jisung, żartobliwie uderzając Minho w krocze. Spojrzał na dół z szeroko otwartymi oczami, gdy poczuł pod palcami coś twardego.— I to dosłownie...
— To było seksowne — skomentował Minho, łapiąc Hana za rękę.
Bez ostrzeżenia wpił się w różowe wargi młodszego, odchylając jego ciało do tyłu. Zassał się na jego dolnej wardze, czując, jak oddech Jisunga muska jego policzek. Chłopak zdecydowanie był odważniejszy, bo złapał wargę Minho między zęby i pociągnął za nią niedelikatnie. Ich usta ocierały się o siebie w zawrotnym tempie, jakie sami sobie przybrali.
CZYTASZ
My Policeman - stray kids
AkcjaHan Jisung pracuje w policji i od jakiegoś czasu podoba mu się do kryminolog - Lee Minho. Felix nie lubił pracy papierkowej, ale lubił Hyunjina, a Jeongin po cichu wzdychał do swojego szefa, Banga. Seungmin natomiast jest nowym policjantem, jednak n...