Jeongin i Chan postanowili spędzić dzień wolny razem. Czuli się dobrze w swoim towarzystwie, poza tym, ostatnio nie mieli dla dla siebie czasu. Leniuchowanie przy nudnym serialu wydawało się być najlepszą alternatywą.
— Proszę, Innie — do salonu wszedł Chan z dwoma kubkami w rękach.
Położył je na stoliku kawowym i usiadł na drugim końcu kanapy.
— Dziękuję, Hyung — młodszy chciał podnieś się z kanapy, ale Bang mu na to nie pozwolił. Złapał Yanga za łydki i uniósł je do góry.— Co robisz?— Jeongin odchylił się dom tyłu, nie mogąc wstać.— Puść mnie, Hyung!
— Leż spokojnie, Innie — polecił Chan z uśmiechem na twarzy, kładąc sobie stopy młodszego na udach.
Jeongin był nieco zdziwiony, ale oparł głowę o poduszkę. Położył dłonie na brzuchu, cały czas patrząc na starszego. Zmarszczył brwi, gdy Bang złapał go za stopę i zaczął gładzić ją w dłoniach. Yang był tym trochę zawstydzony i oszołomiony, więc próbował się wyrwać. Chan ewidentnie miał inne plany, bo tylko pociągnął młodszego w dół. Jeongin mruknął coś niewyraźnie, zakładając ręce na piersi.
— Co ty wyprawiasz, Hyung?— zapytał kolejny raz, podnosząc głowę w miarę możliwości.
— Nie jestem pewien — odparł Bang, nie przerywając czynności.— Czytałem, że to pomaga z bólem.
Słysząc te słowa, Jeongin mimowolnie się wzruszył. Nie podejrzewał, że Chan jest taki delikatny i rozczulający. To było dla Yanga urocze i bardzo ważne. Poczuł się zaopiekowany, tak, jak nie czuł się od dawna.
— Ty czytałeś... ty to dla mnie?— zacisnął dłonie w pięści, starając się nie dać emocjom wygrać.
— Znalazłem kilka artykułów — potwierdził straszy, spoglądając na Yanga z uśmiechem.— To nic wielkiego, ale ponoć bywa pomocne.
Teraz Jeongin już prawie płakał. Nie sądził, że spotka jeszcze kogoś takiego. Kogoś, kto zrobi coś specjalnie dla niego, nie oczekując niczego w zamian. Ostatnią osobą, która się o niego troszczyła, była jego mama.
— Dziękuję, Hyung — szepnął, układając się bardziej na boku.— Nikt nigdy czegoś takiego dla mnie nie zrobił.
— Nie?— starszy wyglądał na zaskoczonego słowami Jeongina.— No a ten... jak on miał? Seuno, twój były?— przypomniał sobie imię chłopaka Jeongina z czasów, gdy mieszkał w Busan.— Nie pomagał ci po operacji?
Jeongin prychnął na wspomnienie o chłopaku. To wcale nie było dobre wspomnienie. Ani trochę.
— Seuno, nie — odparł niechętnie, kładąc rękę pod głowę.— On... był złym chłopkiem, Hyung.
Chan zmarszczył brwi, wjeżdżając ręką na łydkę młodszego. Znał się z Jeonginem jeszcze z czasów, gdy młodszy studiował. Spotkał się wtedy z tym chłopakiem. Chan nigdy go nie lubił. Uważał, że nie pasuje do Yanga. Nawet mimo wielu próśb, młodszy trwał przy Seuno przez dwa lata. Byli razem jeszcze gdy Chan wyjechał do Seulu. Przez te dwa lata, Bang rzadko kiedy widział uśmiech na twarzy Jeongina, gdy jego chłopak był w pobliżu.
— Nigdy go nie lubiłem — fuknął niechętnie starszy, wywracając oczami.— Dlaczego nic mi nie mówiłeś?
— Nie chciałem zawracać ci głowy. Zawsze byłeś taki zajęty — tłumaczył się Yang.
— Jaki był?— zapytał Chan. Czuł potrzebę dowiedzenia się wszystkiego o nieszczęsnysiem Seuno.
— Był...— Jeongin ufał starszemu, ale ten temat był dla niego trudny.— Był nerwowy. Bardziej, niż by się mogło wydawać. Potrafił dobrze to ukryć, ale dużo się denerwował. Często robił mi wyrzuty sumienia za nic. Miał problem z moimi znajomymi, nawet z tobą, Hyung — Chan pokiwał głową, wbijając wzrok w ścianę. Analizował spokojnie słowa młodszego.— Nie chciał, żebym wychodził na miasto bez niego, zawsze pytał, gdzie i z kim idę. Wiesz, że kilka razy nawet sprawdzał mój telefon? Nie wiem, czego tam szukał, ale nie znalazł. Kontrolował wszystko, co tylko się dało. Tłumaczył się, że ma do tego prawo, bo „przecież to normalne w związkach”.

CZYTASZ
My Policeman - stray kids
ActionHan Jisung pracuje w policji i od jakiegoś czasu podoba mu się do kryminolog - Lee Minho. Felix nie lubił pracy papierkowej, ale lubił Hyunjina, a Jeongin po cichu wzdychał do swojego szefa, Banga. Seungmin natomiast jest nowym policjantem, jednak n...