Rozdział VI

800 20 3
                                    

Nie każde decyzje są dobre, ale nie każde są złe. Impreza trwała już od dobrych kilku godzin razem z Claudią usadowiliśmy się na górze na sofie która stała na korytarzu tak abyśmy widziały wszystko co dzieje się na dole i miały trochę spokoju by pogadać.

-Ciekawe do której to będzie trwało.

Powiedziałam patrząc na ekran telefonu na którym widniała godzina 01:00.

-Dziwne, że wszyscy tak „świetnie" się bawią a jutro przecież jest szkoła.

Zaśmiałyśmy się po czym znów obróciłyśmy się w stronę przeźroczystej barierki. Zobaczyłam, że dużo ludzi idzie do pokoju z bilardem co było dziwne bo nie jest on mały, ale jakiś duży też nie.

-Nie za dużo osób idzie tam?

Spytała mnie Claudia która znała mój dom tak dobrze jakby tu mieszkała wiedziała, że to dosyć dziwne.

-Też mnie to właśnie zastanowiło.

Po chwili od naszej rozmowy usłyszałyśmy głośny huk.

-Co to było?!

Krzyknęłam przez emocje do Claudii. Nie myśląc dłużej zbiegłyśmy na dół aby zobaczyć co się stało a ja w głowie modliłam się aby to nie było jakieś okno lub drogie wystawki rodziców. Ludzie zaczęli się zbierać w jednym punkcie. Zaczęłyśmy się przeciskać aż doszłyśmy do samego bilarda który był po prostu rozwalony.

-Co to kurwa ma być!

Krzyknęłam do chłopaków którzy ściągali jednego ze szczątek po bilardzie. Mój ukochany stół do bilardu który był ulubioną rozrywką mojego taty leżał na podłodze i nie wyglądał wcale dobrze.

-Spokojnie mała to tylko wypadek.

Powiedział jeden z nich.

-Co ty gadasz?! Jak wy rozpierdoliliście ciężki stół do bilarda?!

Krzyknęłam znowu a oni zaczęli się przepychać i zganiać winy na siebie.

-To on zaczął rzucił się na mnie bo wygrałem z nim zakład!

Krzyknął chłopak którego widziałam pierwszy raz na oczy. Wiedziałam, że na pewno coś się odpierdoli, ale, że aż tak?

-Ty się na mnie wkurwiłeś bo zmieniłeś zasady!

Krzyczeli na siebie i w tym samym momencie do pokoju przepchał się Jacob. Popatrzał na stół a potem na mnie.

-Oliv ja przepraszam.

Powiedział gdy zrozumiał, że to przez jego plan o zrobieniu tego wydarzenia w moim domu.

-Przepraszać sobie możesz! Co mam zrobić z tym bilardem wiesz ile on kosztował?!

Chłopak nic nie odpowiedział tylko podszedł do chłopaków i kazał im wyjść z domu po tym co zrobili.

-I co tak nas wywalasz z nie swojego domu?! Nie ma opcji.

Jacob się zezłościł bo chłopaki zaczęli się przepychać i wyrywać z jego rąk. Claudia wzięła mnie z pokoju i gdy już wychodziłyśmy usłyszałam te słowa z ust Jacoba.

-Narazie to też mój dom więc lepiej wypierdalaj!

Krzyknął po czym ja i Claudia wyszłyśmy na podwórko domu aby załapać Świerzego powietrza. Chociaż było zimno przesiedziałyśmy tam już do końca imprezy około 04:00.

Claudia poszła na górę się umyć a ja sprzątałam śmieci powywalane po kuchni. Słyszałam jak Jacob żegna ostatnich gości.

-Jak było?

Spytał podchodząc w stronę kuchni. Wstałam i wzięłam worek pełen jednorazowych kubków i pustych butelek do rąk.

-Mogło być lepiej.

Powiedziałam podając mu worek śmieci aby wyrzucił go do dużego kubła obok domu. Chłopak wziął go ode mnie i wyszedł z domu. Gdy wrócił ja dalej sprzątałam tym razem w salonie.

-Olivia ja na serio bardzo przepraszam, że tak wyszło.

Popatrzałam na niego, ale nie wiedziałam co odpowiedzieć. Mogł mnie przepraszać, ale to nic przecież nie da, bilard jest rozbity a ja będe musiała o wszystkim powiedzieć rodzicą.

-Spoko.

Odpowiedziałam lecz nie było to szczere w żadnym stopniu. Usiadłam na kanapie ze zmęczenia. Jacob do mnie podszedł i usiadł obok mnie.

-Kupie nowego bilarda.

Odwróciłam głowę w jego stronę i przez nasz kontakt wzrokowy zobaczyłam jak blisko jesteśmy. Chłopak wyglądał poważnie i nie jakby kłamał, ale i tak go spytałam.

-Na serio? Jest strasznie drogi i ty to dobrze wiesz. 

Powiedziałam o ton ciszej.

-Wiem, ale to przecież moja wina tak?

Powiedział a ja nie wiedziałam jak zareagować. Byłam w tym momencie bardzo wdzięczna, że prawdopodobnie uniknę jakichkolwiek kłopotów przez te imprezie której nawet tu nie chciałam. Wstałam z kanapy i stanęłam przed nim.

-Naprawdę ratujesz mi życie.

Chłopak też wstał i podszedł do mnie nieco bliżej.

-No przecież, że wiem.

Chłopak przysunął się do mnie i obdarzył mnie lekkim uściskiem który nie był długi lecz wystarczający aby miała deja vu z naszych lat dzieciństwa. Gdy odszedł poszłam na górę w stronę pokoju gdzie padłam na łóżko. Claudia przebierała się już w łazience a ja czekałam kiedy wyjdzie abym mogła także się odświeżyć. Dziewczyna wyszła z łazienki z dziwnym wyrazem twarzy po czym powiedziała słowa które nie pasowały do całej sytuacji i nie wiadomo skąd się wzięły.

-Chyba podoba mi się Liam.

Steal my heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz