Samotność okala me spojrzenie,
Gdzie nie spojrzę tam lud mój,
Lecz obcy mi ludzie,
Nieufny niczym woda skażona z brudnej kałuży.Najbliżsi mi chcą dobrze,
Lecz nie dla mnie,
Wymówki wymówkami,
Lecz przysłonić się tym nie da,
Że nic nie ma do ocalenia.Nawet ty mój najbliższy,
Skalany mym podniebieniem odszedłeś,
Odskoczyłeś jak spłoszona antylopa,
Nie oglądawszy się za siebie,
Nie spojrzywszy na ból mi pozostały.A ja pozostawiony,
Jak odrzutek własnego rodu poczętego,
Nakażywszy mi skórę zmienić,
Rozkaz nakazali,
A mnie już potępiali.Prawdziwe me oblicze wszystkim zamazali
Oraz okłamywać ich kazali,
Jak w gąszczy tajemnic żyć mam,
W zagadce zamoczonej po sam horyzont w brudzie kłamstw
I pleśni od dawna zakazanych,
A ja, jak kwiat zgniły
W masce rosnę,
Jako jedyny nie skalany
Okrucieństwem mego rodu.P.S. Utwór dodatkowy, inspirowany.

CZYTASZ
Alithis
JugendliteraturCzasem nie wiemy co się dzieje bo emocje upustu dać znać nie chcą, a wtedy trzeba je przypomnieć. Bo życie to składanka, którą sami musimy ułożyć, a każdy puzzel sami stworzyć. 🏅0,5 tys. Wyświetleń 04.03.24r. ~Zakończone~