evdomáda -> Tydzień

31 11 0
                                    

Nuda wlecze się za mną,
Jak obłuda skrajności utkwionej we mnie,
Nienasyconej czymś co czeka na ujawnienie.

Codzień monotonność się przejawia,
Ale gdy srogość się objawia,
Nagle zmiana nie mała
I nie duża zachodzi,
Niczym cyklon
Co przychodzi i odchodzi
Jak i zjawa.

Potem się pogarsza,
Bo nadchodzi dziura czarna,
Która daje i zabiera
Lecz jest to bez znaczenia.

Daje poczucie czasu i obowiązku,
Trwałości i przystępku,
Odbiera natomiast bezpieczeństwo i chęci bycia.

Na końcu masz dość wszystkiego
I jedynie z głową wygnębioną oczekujesz wytrwale
Na czas ci pozostały,
To wolności wymarzonej,
Której chociaż tyle pragniesz,
To gdy nadchodzi wreszcie wymarzenie,
Pokazuje swoje brzemię,
Okazuje swoją cenę
Nie zawsze wartą wygrania.

Okazuje, się nie być tak cenną zdobyczą
Za jaką cenę dałam.
I tak wkoło czas się kręci,
Dopisując nowe nici wklęte,
Nowe przeświadczenia i odgłos ściany,
Która odbija eho twojej dawnej twarzy.

AlithisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz