amfivolíes -> Wątpliwości

24 7 2
                                    

Wśród tych zagięć życia wielu czasem spojrzę w swe odbicie, szczupłe, wątłe, słabe nicie, czarnobiałe, bez kolorów, bez esencji z życia stworów bez mych celów, bez miłości bez największej z grubych kości, bez nadziei. Lecz gdy ktoś zastuka i odpowie na pytanie co być piękne, co skalane, co jest warte słowa jego, za co życie oddać pragnie. I ja wtedy w swobodzie se przypomnę za czym tak mknę przez burzliwe wiatry, czego naprawdę tak chcę, czy to złe , czy też dobre i jak osiągnąć to chcę, bez znaczenia już przeszkody, mi są znane, choć wysokie i też długie, choć trudności z nimi mam, choć mnie niszczą, choć skalają, choć ślady pozostawiają, ja przed siebie dalej gnam, zostawiając prochy wielu z tyłu a za głową ruch zawiłu wiatru popędnego, nikomu nie zostawionego.


Wątpliwości, jeszcze nie zwiałe, nie przegonione, wyodrębnione, osamotnione, nieodkryte pismem oblicz zbyt wielu, nakazane, czy też ci dane, czy od ręcz wprost napisane, każdy je miewa w swym życiorysie czy brudnopisie, lecz nie każdy je przysłania, jeden słucha co ta fala szepcze do mych uszu, drugi przeczy słowom wielu, niedowierza temu tchnieniu, trzeci znów jest obojętny, wśród krytyków się ukrywa, jak we mgle wciąż się skrywa, zmienia twarze niczym diabeł i przyswaja każdą skazę. Wybierz opcje ...

Jadąc do celu mi przytkniętego do twarzy niczym nakaz nieprzewidziany, widuję okręty swym wiekiem opisane, inspiracje w ich głowach zakazane również widuję choć niewielkie, choć niedostrzegalne, to nadal każdy je posiada i to już jest jego sprawa, jak swą wprawę wykorzysta i swój talent też przetworzy w pierwowzór czegoś wielkiego, czegoś go opisałego, czegoś tylko jego. Gdy swój własny wzór na życie poszukuję widzę wiele opcji szycia, lecz odmiennością znów się stało, że choć każdy nici posiadł, nie każdy szyć też może, nie każda fantazja się przeistoczy, bo nici, choć ich wiele, to każdy zbiór ich oddzielony kraterem bez dna ukazanego, bez wspomnień, przepełnionego pustką, jak pustynia bez łez, bez wodopoju skrycia, choćby kapki cienia jego, bez tchnienia najmniejszego. Inni szycia nie począwszy zza mgły swych oczu niewiernych wspomnień, co chwytają się każdej tratwy przed utonięciem, co niedbale piszą wiersze, mówią słowa jak ich mało oraz ich niedotrzymują, gdyż jedynie spiski snują, a nie wiersze czyste, nieskalane ludzką dłonią, niepoczęte naszym grzechem, naszą zawiłością, jak i głupią prostością.

Bo wątpliwości jak ich wiele, wszędzie znajdą swoje tchnienie, wszędzie wpełzną w ruch zawiły i osądzą wszystkie winy. Nie spytają czego brak, czy też pragnień w huk też masz, czy wymierasz wśród swych prac, czy w okręgu o nich myślisz, i świadomość swą pochłaniasz, choć tak wiele jest nalegań, wiele słów ci napisanych oraz serc też ci oddanych, ty w zmęczeniu się pochłaniasz choć to nie jest sprawa tak naprawdę ci pisana.

AlithisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz