Wśród ciszy połykanej przez drogę odegraną, wciąż słychać odgłosy krzyków wymówionych, wymoczonych w ludzkich problemach, we własnych śmierciach i smrodach pokonanych, przemijalnych, wśród świateł wielu moich, co chwile ignorowanych, czy też chwalonych choć raz. Chociaż tak wiele drogami tymi jeżdżę, to wiele przemijalnych jest zmian, wiele migoczących odgłosów słucham powtarzalnie, pośpiesznie. Gdy choć rzeknę jedno słowo łaknąć prawdy choć dotknąć palcem jednym, ona nigdy mnie nie pragnie i odpycha niczym słońce wampira nocą, gdzie choćby wszystko po jego stronie stało to ilekroć liczyć niby na cień może, to już światło mu tym samym nie odpowie na jego pytania im już wrogie, uwagi nieczytelne są dla innych, a potem słychać jedynie powtarzalny szept ich, a tobie jedynie śmiać się chce, nie odpowiadać, jako oni nie odpowiedzieli tobie, jako ignorancja tak prawita, spowita sarkazmem życiowym, choć w milczeniu tyć zawarta, to też jasna, oczywista, że aż zabawna. Zabawna wśród teorii twoich wypisanych na twym czole, powiedzianych, choć też głośno to przy tym promyku muszę się aż zastanawiać, czy te słowa były powiedziane, czy też tylko przemyślane we wspomnieniach wspominane i nie przeczytane w odgłosach głosów tak wielu, twego niesłyszalnego głośnego krzyku. Choć światło księżyca jest tak przejrzyste jak w słowach moich emocji multum zawarte, to dla niektórych osób niewrażliwych niegdyś nie będzie to słyszalne, nawet gdy oni mi zawsze znani, mili, kochani, ufani to dostrzegąwszy zawziętości moich czynów wypisują przeciwieństwa prawdy, jakby zamgleni swoich pragnień widokiem wielu, nie byli w stanie wynurzyć się z własnej sadzawki swoich przekonać, wierzeń i wiary w ludzkie przeżycia, jakby cechy mi przypisywane nie były nigdy mi dość znane, a ich twarze zawsze wiecznie oszukane widokiem, który widzą z lustrzanego odbicia im widzianego.
Zawsze marzenia są wystrzegane, pragnione i wystraszone.
Wystrzegane, gdyż nikt w ich osiągnięcia ci nie uwierzy, gdyż człowiek głupszy od drugiego, zawsze mówi zwykłe brednie, przekazałe z pokoleń wielu, wskazujące drogę pracy i pieniądza lub też rodzinnego stolca, w który jak raz wdepniesz, nie wyjdziesz dość szybko, chyba że po rodzinnych trupach do swego celu, zawiłościach i kłamstwach zbudujesz most dość spory by zahaczyć o bezpieczną przystań czystą, lecz gdy się obrócisz o chociażby krok ujrzysz w źrenicach wrogich drzwi zamknięte, już ci niedostępne.
Pragnień ludzi nikt nie zweryfikuje, książką czy też testem czy rozmową wykonaną, lecz każdy lęki własne skrywa, upragnione cukierki w swym życiu trzyma, których zawsze miło jest spróbować wydostawszy z miski pełnej drzazg i przeszkód.
Wystraszeni, są ludzie, którzy w drodze do miski dłoń zatrzymali i popatrzyli jaki szmat drogi pokonali, co porzucili, a czego z własnej woli się pozbyli. Lub też posmakowali cukierka wymarzonego i wystraszeni jego smakiem zwrócili szlakiem nieokreślonym, dość przypadkowym do odkrycia innych smakoszy prowadzący, którzy za drogę cię rozliczą oraz doradziwszy ci swe brednie, dobre dla nich nie dla ciebie, popchnął ciebie w ruch działania, nie pierwszy twego zadania, rozrzuciwszy twe starania, zwróciwszy do nowych celów zamiastwszy spróbować choć raz jeszcze tego celu, smaku upragnionego, aby nie żałować nigdy słów niewypowiedzianych, czynów nie wykonanych, marzeń nie spełnionych, lecz wymienionych.
Spoglądawszy na księżyc wielki i przepiękny, tajemniczy, nieodkryty, mam wrażenie że to brzemię na mnie stałe, choć tak ciężkie blaskiem nieskalane pcha mnie w przód niedostrzeżony w ciszy, pokonawszy nowe drogi, odwiedziwszy nowe wraki, zobaczywszy nowe zorze mnie inspirujące i usłyszawszy mnie odcinki kalające, nóż mi w serce wbijające, choć z raną kłutą mi zadaną ja wciąż idę, wciąż też biegnę, mimo biegu, rytmu serca zatrzymania, to nie jestem do złamania. Motyw życia wciąż się zmienia, ludzie przychodzą i odchodzą od ciebie. I choć wiele żyć wokoła takich samych, ty być musisz choć kapkę farby rozlać trzeba by ukazać tęczę i kolory dawnych ludzi ci okazałych, tobie tylko znanych, według ciebie wspaniałych.
![](https://img.wattpad.com/cover/355344075-288-k842442.jpg)
CZYTASZ
Alithis
Novela JuvenilCzasem nie wiemy co się dzieje bo emocje upustu dać znać nie chcą, a wtedy trzeba je przypomnieć. Bo życie to składanka, którą sami musimy ułożyć, a każdy puzzel sami stworzyć. 🏅0,5 tys. Wyświetleń 04.03.24r. ~Zakończone~