Czułam się świetnie, choć w mojej głowie walczyły ze sobą przeróżne emocje. Stres był zasłonięty przez ekscytację, która za chwile zostawała przysłoniona przez przerażenie. Nie wiedziałam, czy to dobre, choć podejrzewałam, że zdecydowanie nie.Byłam zdecydowana. Chciałam podjąć się tej pracy. Po południu spędzonym w towarzystwie Rafaela, wróciłam do domu i zasiadłam do czytania umowy, która nie była jakoś specjalnie złożona. Były tam obowiązki, które powinnam wykonać; między innymi sprzątanie czy gotowanie. Płaca miesięczna była naprawdę spora, bo cztery tysiące euro miesięcznie plus przewidywane premie, to naprawdę sporo pieniędzy. Taka kwota wydawała się dla mnie nierealna, więc będę musiała to naprawdę przekonsultować z Aną. Poza tym, wszystkie inne warunki umowy mi odpowiadały, dlatego też dziś miałam zamiar pojechać do niej z podpisaną umową.
Wykłady dziś miałam na godzinę dwunastą i trwały one trzy godziny, więc zaplanowałam sobie prawie cały dzień. Choć mieszkałam w Madrycie już trochę czasu, nie miałam jeszcze okazji udekorować moich czterech ścian tak, jakbym chciała. Dlatego też dzisiejszego poranka wybrałam się do małego antykwariatu znajdującego się jakieś sto metrów od mojego domu. Udało mi się wyłapać ładny, metalowy stolik, na którym postawie moją monsterę, oraz obraz nieznanego mi twórcy, który przedstawiał tańczącą parę na plaży przy zachodzie słońca. Był namalowany farbami, co dodatkowo dawało mu urok. Może te dwie rzeczy nie sprawiły, że nagle uznałam moje mieszkanie za pełne i idealne, ale powoli do przodu.
Zerknęłam na wyświetlacz w telefonie, który wskazywał godzinę za dziesięć dwunastą, więc zaczęłam kierować się w stronę sali, w której miałam wykłady z biznesu. Od razu po wejściu na sale wykładową w oczy rzuciła mi się niemal zjadająca się para siedząca jakoś po środku sali. Usiadłam dwa rzędy za nimi i nawet nie zdążyłam się rozpakować, bo miejsce obok mnie zostało zajęte przez Loren.
- No i jak tam? - spojrzała zaciekawiona, a w tym samym czasie dosiedli się do nas bliźniacy. Nie miałam pojęcia o czym mówi, więc zmarszczyłam brwi. - No z tą pracą.
- Aaa, no tak... - przeciągnęłam - dziś idę zawieźć podpisaną umowę.
Loren, Ivan oraz Evan spojrzeli na mnie z szokiem wymalowanym na ich twarzach, jednak widziałam, jak ich oczy zabłyszczały na tą wieść.
- Chryste, jak cudownie! - ciszę między nami przerwał Evan - czy to oznacza, że już będziesz mogła z nami imprezować bez narzekania na brak pracy?
- Daj jej się zaklimatyzować - skarcił go brat.
Bliźniacy byli naprawdę sprzeczni, ale widać było, że kochają się na zabój. Odkąd ich poznałam, moim ulubionym zajęciem było słuchanie o ich przygodach. Uwielbiałam tą dwójkę podobnie tak, jak Loren. Choć nie znaliśmy się bardzo długo, to czułam, że z każdym dniem stają mi się coraz bliżsi.
To dziwne uczucie. Mieć przyjaciół. Nigdy nie miałam takich osób, bo nie mogłam. Nie pozwalano mi. Kiedy dzieci w moim wieku bawiły się na placu obok domu, ja siedziałam i pilnowałam mojej siostry. Później do domu wracała mama, a ja musiałam sprzątać lub gotować. I tak w kółko. Byłam niewolnicą dla mojej mamy i mojego ojczyma.
Czy tata mnie zostawił, bo byłam niedobrym dzieckiem? Czy to dlatego byłam tak traktowana przez ojczyma? Na pewno nie. Nie sprawiałam kłopotów rodzinie, nigdy się na mnie nie skarżono. Nie byłam złym dzieckiem, więc dlaczego to mnie skazano na taki ból i cierpienie?
- Mari? Czemu płaczesz? - Z zamyślenia wyrwał mnie ciepły głos Ivana, który otarł kciukiem spływającą po moim policzku łzę.
Tak, Hiszpanie zdecydowanie mają obsesję na punkcie kontaktu fizycznego.
CZYTASZ
Szepty Złamanych Serc
RomanceMarianne po wielu latach udawania, wkońcu postanawia przekonać się na własnej skórze, co oznacza prawdziwe życie. Wylatując na studia kilka tysięcy kilometrów dalej, była pewna, że życie jest piękne. I było. Dopóki w jej życiu nie stanął ktoś, kto s...