ROZDZIAŁ 15

715 44 6
                                    




CZĘŚĆ II

Przy Tobie

"Kiedy kochasz, musisz iść tam, gdzie prowadzi cię serce, gdziekolwiek by to nie było." - Paulo Coelho

Rozdział 15

Strach. Jedna z podstawowych cech pierwotnych mających swe źródło w instynkcie przetrwania. Stan emocjonalnego napięcia, pojawiający się w sytuacjach realnego zagrożenia.

Obawa. Niepokój o przyszłość połączony z lękiem; przewidywanie, że coś może się nie powieść.

Bezsilność. Zdanie się na dominację innych i brak możliwości życia zgodnie ze swoją naturą.

Trzy cechy, których definicje widziałam w głowie codziennie. Trzy cechy, które były ze mną niemalże od początku mojego życia, a przynajmniej tak mi się zdawało.

Niezmiennie czułam je także w chwili, gdy musiałam wejść do własnego mieszkania. To okropne żyć ze świadomością, że zamieszkujesz w miejscu, w którym dwa dni wcześniej ktoś wkradł się tylko po to, aby zabrać ci wszystko, co było ci na ten moment potrzebne. Pieniądze rządziły światem, a tą wiedzę byłam w stanie pojąć dopiero wtedy, gdy zabrano mi je tydzień przed zapłatą za czynsz. Dotacja dla studentów była zbyt mała, żeby pokryć całkowite koszty wynajmu. Taki problem nie jest czymś, co da się rozwiązać od razu. Nie mogłam w żaden sposób zaradzić tej sytuacji.

Bezsilność.

Zbyt wielka potęga.

Chciałam wierzyć, że niedługo wszystko się ułoży, ale jako urodzona pesymistka niewiele mi to przyniosło.

Po przebudzeniu wydawało mi się, że łącznie spałam może z trzy godziny, pomijając fakt, że zasnęłam jakoś po drugiej w nocy. Prawdopodobnie był to najgorszy sen w całym moim życiu.

Jeszcze nigdy nie budziłam się tyle razy, a gdy już udało mi się ponownie odpłynąć, sen był okropnie płytki. Rano odpuściłam sobie jakiekolwiek malowanie, bo wiedziałam, że nie miałam wystarczająco siły na tak wykańczające czynności. W duszy modliłam się tylko o to, aby bliźniacy nie skomentowali mojego wyglądu.

- Kurwa - zaklęłam pod nosem, gdy do mojej głowy wpadła myśl o braciach.

Kompletnie zapomniałam o tym, że miałam poprosić Pedra o to, aby pomógł im wyprawić domówkę podczas nieobecności ich rodziców. Trzy tygodnie już dawno minęły i choć wydawało mi się, że nie mają mi tego za złe, bo od tamtej pory widzieliśmy się jeszcze kilka razy na uczelni, to i tak w głębi duszy się za to obwiniałam. Miałam wrażenie, że byli mną zawiedzeni.to i tak w głębi duszy się za to obwiniałam. Miałam wrażenie, że byli mną zawiedzeni.

Spojrzałam na zegarek wiszący nad telewizorem i w pośpiechu zabrałam wszystkie rzeczy, które przygotowałam sobie wcześniej. Zmęczenie spowodowało, że zapomniałam kontrolować o której godzinie powinnam wyjść. Przed wyjściem włączyłam alarm, który założył wczoraj mój szef, a zamykając drzwi upewniłam się cztery razy, czy na pewno są zabezpieczone. Zbiegłam po schodach nie chcąc czekać na windę, a na dole zajrzałam szybko do skrzynki przez otwór na wrzucanie listów. Wychodząc z budynku coś przykuło moją uwagę. Postanowiłam podejść bliżej. Szary Mercedes stojący prawie pod klatką bloku w którym mieszkam wyróżniał się na tle innych, mniejszych samochodów. Po nachyleniu się w stronę szyby zauważyłam tam starszego syna mojego szefostwa. Ten sam chłopak, z którym spędziłam wczorajszy dzień.

Pedro De La Rosa.

Zapukałam w szybę kilka razy, gdy zobaczyłam go nieprzytomnego. Samochód był zamknięty, o czym się przekonałam po pociągnięciu kilka razy za klamkę. Pedro rozbudził się dopiero wtedy, gdy zaczęłam energicznie walić w boczne okno, głośniej powtarzając jego imię. Chłopak wcale nie był nieprzytomny.

Szepty Złamanych SercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz