ROZDZIAŁ 5

2.5K 117 14
                                    


Od niemal zawsze byłam przekonana, że dzieci, to nieszkodliwe stworzenia. Myślałam tak, bo moja siostra, Alora, była i jest naprawdę grzecznym dzieciakiem. Carlos uświadomił mi, że opieka nad nim będzie wymagała poświęcenia, a przynajmniej tak mi się wydawało. Gdy wykrzyczał niecenzuralne słowo na cały dom, jego brat niemal od razu stanął we framudze do jego pokoju z miną prawie tak poważną, jakby miał zatwardzenie.

– Marianno, czy mógłbym cię prosić na sekundkę? – spytał, po czym podał mi rękę, abym wstała z podłogi, na której siedziałam razem z jego młodszym bratem.

Szczerze mówiąc, największy strach w tym domu budził we mnie on. Starszy brat mojego nowego „wychowanka". Cholera, chyba już zdążyłam zaleźć mu za skórę.

– Czy mogłabyś mi, kurwa, wyjaśnić, dlaczego mój brat wydarł morde na cały dom przeklinając?

Czułam, jak moje poliki oblewa szkarłat.

– Bo ty tak krzyknąłeś, a on powtórzył - próbowałam się wyplątać.

– Nie bądź śmieszna – prychnął – nigdy tego nie powtórzył, więc dlaczego teraz nagle miałby?

Chryste, co za upierdliwy gość.

– Zapytał się mnie, co to znaczy, a ja powiedziałam, że ludzie tak mówią, gdy są szczęśliwi - wyznałam prawdę.

Chłopak przez chwilę udawał zamyślonego, a ja czułam, jak robi mi się coraz słabiej. Pedro stał ode mnie jakiś metr dalej, a i tak sprawiał, że było mi gorąco.

– Posłuchaj mnie teraz uważnie - ciemnowłosy zmniejszył odległość między nami o jakieś pół metra – kiedy zakończymy rozmowę, wytłumaczysz mu, że nie może tak mówić, bo inaczej powiem mojej matce, że taką opiekunkę, to tylko o kant dupy rozbić. Musimy dodatkowo ustalić sobie kilka zasad, których nie masz prawa łamać, rozumiesz?

– Jakie to zasady? – zapytałam z udawanym przejęciem w głosie.

Serio, gość był popieprzony. Ma problem o to, że młody przeklnął przez mój głupi dobór słów. Jak tak dalej pójdzie, będę musiała szukać nowej pracy.

– Nigdy, przenigdy nie próbuj buntować na mnie Carlosa, bo gdy sie o tym dowiem, zniszcze cię - zagroził, a ja miałam ochotę się zaśmiać, bo po co miałabym odwracać młodego przeciwko niemu? – Po drugie; nie próbuj nawet wchodzić do mojego pokoju, nawet jeśli w twojej umowie znajduje się punkt dotyczący sprzątania...

Pedro nie zdążył dokończyć, bo jego mama wróciła do domu i od razu sie do nas przysiadła. Nie miała okazji nawet zamienić słowa z synem, bo ten od razu wstał i wrócił do swojego pokoju udając, że nic się nie stało.

– Kochanie, czy mój syn powiedział ci coś przykrego? – blondynka położyła mi dłoń na ramieniu – Pedro jest dość ciężki. Proszę, lekceważ jego humorki.

– Po prostu chciał ze mną porozmawiać – skłamałam – na pewno zależy mu na tym, aby jego brat miał dobrą opiekę. Po prostu chciał mnie trochę poznać.

– To prawda - kobieta zaśmiała się – Pedro oddałby życie za małego. To jego oczko w głowie. Czasem traktuje go jak własnego syna.

Och, czyli Pan Nadęty Kibol FC Barcelony Mieszkający W Madrycie jednak potrafi zachować ciepłe serce dla swojego brata. Szkoda tylko, że stwarza pozory gentlemana, bo przez pierwsze sekundy nasze znajomości, potrafił mnie zawstydzić.

– Chciałabym cię zaprosić na kolację, abyś mogła bliżej poznać naszą rodzinę. Mój mąż za kilka dni wraca z Paryża, więc to idealna okazja, aby przywitać cie jako nowego członka naszej rodziny. W końcu będziesz zajmować się moim synem.

Szepty Złamanych SercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz