- Maddie boję się. - dziewczyna patrzyła na mnie zestresowana gdy wychodziłyśmy ze szkoły.
- Vivian nic się nie stanie. Zapewne wczoraj się o coś pokłócili, a dzisiaj zapomnieli o jakimkolwiek problemie. - stwierdziłam nie do końca pewna swojej wypowiedzi. Wczoraj nie udało mi się dowiedzieć czemu ma być bijatyka, ale mam nadzieję, że to nic poważnego.
Przeszłyśmy na parking, na którym znajdowała się duża grupa uczniów stojąca w kole. Wykrzykiwali jakieś słowa, ale ciężko było cokolwiek zrozumieć. Gdy podbiegłyśmy bliżej, dostrzegłyśmy dwóch chłopaków o których mówiła dziś cała szkoła. Nie zdążyłyśmy nawet odezwać się do kogokolwiek aby chociaż dowiedzieć się o co chodzi, a Miles wymierzył cios w twarz Noah. Chłopak nie pozostał blondynowi dłużny i zrobił to samo. Inni uczniowie tylko zachęcali ich do dalszej walki. Spojrzałam na Vivian, która była tak zestresowana, że chyba ją sparaliżowało. Ja natomiast bałam podejść się do chłopaków bo jeszcze i ja bym dostała. W sumie nie wiem czym się przejmuje skoro to nawet nie moja sprawa, ale chłopacy nie odpuszczali, a krwi zaczęło być coraz więcej.
- Psy jadą! - wykrzyknął jakiś chłopak. Być może mi się zdawało, ale wydaje mi się, że to mój brat.
Wszyscy zaczęli panikować i uciekać z miejsca zdarzenia. Niektórzy zaczęli buczeć z powodu zakończonej walki, a niektórzy bić brawo z powodu wygranej. Nawet nie wiem kto wygrał bo obydwóch chłopaków wyglądało podobnie źle. Viv i ja wciąż stałyśmy w tym samym miejscu, a gdy już prawie wszyscy się rozeszli zauważyłam Matta, który chyba kłócił się z Milesem obok czarnego dodge challengera. Dziewczyna jakby odzyskała rezon i odrazu do nich podeszła. Moją uwagę jednak przykuli James i Blake. Stali na przeciwko siebie, z dala od pozostałych i rozmawiali. Przypadkowy przechodzień pomyślałby, że odbywają normalną rozmowę gdyby nie to jak wyglądała ich wymiana zdań. Wydawało mi się, że zaraz zacznie się nowa walka, tym razem między nimi. Chłopacy zabijali się wzrokiem, nerwowo przy tym mówiąc. Obok nich stał Noah, który dochodził do siebie, oparty o czyjeś auto. Dokładniej to o białe BMW.
- Powiecie mi co się tu właśnie stało?! - przerwałam kłócącym się chłopakom przez co cała ich trójka przeniosła na mnie wzrok.
- Lepiej stąd idź zanim policja tu przyjedzie. - odparł James po czym powrócił do rozmowy z brunetem, ignorując mnie.
- Nie no, zabawne! Naprawdę! - zaśmiałam się ironicznie gestykulując przy tym rękoma. Denerwowało mnie już to, że nikt nie chce mi nic wyjaśnić. Od wczoraj jestem zbywana, nawet przez własnego brata. - Jeżeli nie masz nic więcej do powiedzenia to w porządku James, ale może któryś z was wypowie się więcej na ten temat?! - wskazałam palcem na pozostałych.
- Ross to nie jest dobry moment. - odezwał się Blake lodowatym tonem nie zaszczycając mnie swoim spojrzeniem.
- Mów co tu jest grane. - powiedziałam stanowczo podchodząc do chłopaka opartego o maskę samochodu. Ten podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się kpiąco, po czym zwyczajnie mnie wyminął i wsiadł do auta na miejsce pasażera.
- No nie wierzę. - powiedziałam na tyle cicho, że słyszałam to tylko ja. Pokręciłam z głową z niedowierzaniem po czym się odwróciłam. Tym razem obydwóch chłopaków się we mnie wpatrywało.
Czemu nikt nie traktuje mnie poważnie? Znowu?!
- Maddie, później ci to wyjaśnię. - odezwał się James.
- Wiedziałeś już wczoraj? - zapytałam chcąc upewnić się czy moja intuicja mnie nie zawodzi. Skoro teraz mnie zbywa to wczoraj mógł zrobić to samo.
- Wybacz. - przymknął na chwilę powieki jakby żałując tego co zrobił. Odczekałam chwilę z nadzieją, że jednak powie coś więcej, ale jedyne co zrobił to czekał. Czekał aż stąd pójdę.
CZYTASZ
want to see you again [+18]
RomanceŻycie 17-letniej Maddison Ross po przeprowadzce do Portland wraz z mamą i bratem wydaje się być ciekawsze niż wcześniej. Dziewczyna dobrze sobie radzi, tak samo jak jej brat - Matt. Lecz gdy Matt zaprasza swoich nowych znajomych do domu, dziewczyna...