Spodziewałbym się wszystkiego, ale nie tego, że mój brat będzie próbował przekonywać mnie do swoich znajomych. Gdy wrócił z baru zaczął mówić coś o tym całym zamęcie, w którym uczestniczyłam. Nie wiem czego się dowiedział, ale miałam to gdzieś. Byłam zbyt zmęczona żeby jeszcze opowiadać mu całą tę historię z mojej perspektywy.
Rozumiem, że teraz będę widywać jego kolegów dosyć często skoro Matt sprowadza ich do naszego domu, ale nie mam zamiaru się z nimi na siłę dogadywać. Jestem w stanie znieść Milesa bo on wydaje się być naprawdę w porządku. W dodatku Vivian zaczęła częściej o nim mówić przez sytuację przed barem. Cieszy mnie to, że dziewczyna zaczyna mi coraz bardziej ufać. Ale ciężko jest mi zaakceptować tego trzeciego. To już nie tak, że mi się wydaje. On mnie naprawdę nie lubi. Nie wiem dlaczego i w sumie nie za bardzo mnie to interesuje. A dowiedziałam się tego z rozmowy Eve i Karen, którą usłyszałam na szkolnym korytarzu. Rozmawiały na tyle głośno bym mogła to usłyszeć. Domyślam się, że taki był ich zamysł.
- Ubrać tą czy tą?
Właśnie siedziałam z Vivian w jej pokoju. Dziewczyna trzymała w dłoniach dwie krótkie czarne sukienki. Obydwie były dopasowane i miały kwadratowy dekolt z długim rękawem.
Szykowałyśmy się na imprezę do Milesa, a moja towarzyszka nie dawała mi spokoju. Niby nie przyznaje się, że coś do niego czuje, ale samo to jak dużo o nim opowiada już coś znaczy. Najgorsze jest to, że ja muszę tego wszystkiego słuchać. Musiałam jej doradzać przez pół godziny czy ma zostać w rozpuszczonych czy spiętych włosach i poprzeć każdą propozycję argumentami za i przeciw. Jak ostatecznie doradziłam jej spięte, ponieważ wyglądała w nich naprawdę dobrze, to i tak zrobiła po swojemu zostawiając rozpuszczone. W sumie czego by nie wybrała to będzie świetnie wyglądać.
- One wyglądają tak samo Viv. - odparłam ze zmęczeniem w głosie i opadłam na łóżko, na którym siedziałam już od kilku godzin.
- Nieprawda! Ta ma siateczkowe rękawy, a ta materiałowe. - unosiła na zmianę dwie sukienki.
- Ta z siateczkowatymi. Poza rękawami niczym się nie różnią.
- Być może masz rację, ale jednak czymś się różnią. - uśmiechnęła się zwycięsko i poszła się przebrać.
Ja ubrałam czarny obcisły top bez ramiączek, również z rękawami z tym, że moje były na równi z dekoltem. Mniej więcej od łokci do dłoni, dołem lekko rozkloszowane. Do tego czarną, krótką, dopasowaną spódniczkę z małym wycięciem na prawej nodze, która była lekko luźniejsza dołem. Zostałam przy prostych, rozpuszczonych włosach.
Generalnie to cieszę się, że idę na tą domówkę. Obawiam się lekko Jamesa bo wciąż nie do końca wiem jakie ma co do mnie zamiary. Oprócz tego, że rozmawiamy często na przerwach w szkole, nic więcej się nie dzieje. Wyjaśniliśmy sobie sytuację z naszego ostatniego spotkania, ale jak narazie nie ciągnie mnie do spotykania się z nim. Vivian zawiadomiła mnie już, że nie ma zamiaru więcej wyjść w towarzystwie Noah'a. W sumie to też wolałabym z nimi już nie wychodzić. Te ich kłótnie były zbyt męczące.
- I jak wyglądam? - zapytała się Vivian stojąc w drzwiach od łazienki.
Zazdrościłam jej pokoju z własną łazienką. Nie spodziewałam się, że będzie ona miała jasny pokój pokryty głownie w beżu i bieli. Byłam przekonana, że ma pokój w ciemniejszych odcieniach.
- Jeżeli pytasz o to czy Miles na to poleci to tak, wyglądasz olśniewająco.
- Dobra, albo kończysz ten temat albo wychodzisz z mojego domu. I to już. - powiedziała stanowczo, ale widziałam jak próbuje powstrzymać uśmiech przez moje słowa.
CZYTASZ
want to see you again [+18]
RomansaŻycie 17-letniej Maddison Ross po przeprowadzce do Portland wraz z mamą i bratem wydaje się być ciekawsze niż wcześniej. Dziewczyna dobrze sobie radzi, tak samo jak jej brat - Matt. Lecz gdy Matt zaprasza swoich nowych znajomych do domu, dziewczyna...