Mafia

252 4 0
                                    

Poprzedniej nocy trudno było mi zasnąć. Nadal czułam nasze zbliżenie... Nie powinnam mu pomagać , w końcu wyrządził mi tyle krzywdy , ale sumienie nie pozwalało mi go zostawić. Przez to , że byłam wczoraj nim zajęta nie zdążyłam zapytać o tą broń. Dziś muszę znaleźć odpowiedni moment i z nim na ten temat porozmawiać.
Zeszłam po schodach do salonu , gdzie siedzieli już Thomas , Anastazja i Leonardo.
A- O Zuzia , mam ubrania dla ciebie. Starałam się wybierać w twoim guście. Mam nadzieję , że ci się spodobają.- powiedziała z uśmiechem na twarzy. Czasem denerwuje mnie jej postawa. Jak ona może się tak uśmiechać ze świadomością, że możemy już stąd nie wyjść ? Nie ważne co mi zaproponują i tak się nie będę cieszyć. Jednego dnia odcięli nas od wszystkiego... Chwila! A co z naszym szefem , przecież musiał zauważyć , że nas nie ma. To musi się wyjaśnić.
Z- Dzięki... - odpowiedziałam po chwili ciszy.- Thomas mam pytanie.
T- Jak zawsze , to pewnie musi być znowu coś " ważnego " - powiedział chamsko. Co tak nagle się zmienił od wczoraj? W sumie czego mam oczekiwać po zwykłym dupku.- Pytasz czy nie ?
Z- Skoro już nas uprowadziliście , to jakim cudem nasz szef nie zgłosił porwania na policję ?
T- Jesteś, aż tak głupia ? Myślisz , że twojemu szefowi zależy na was? To ci dam odpowiedź : nie!
Z- Nie musisz drzeć ryja! Normalnie pytam.
T- Zadajesz pytania , jak dzieci w zerówce.
Z- Zamknij się i wytłumacz w jaki sposób nasz szef tego nie zgłosił, nawet jeśli mu nie zależało.
T- Dzieciom trzeba wszystko tłumaczyć ? Więc tak , przekupiliśmy waszego szefa w zamian za milczenie. Nie zgadniesz, zgodził się i to jeszcze za śmieszną sumę haha- najwyraźniej drwił sobie z tego , jaki nasz szef jest. Muszę mu niestety przyznać rację... Własny szef wolał pieniądze, które mu pewnie starczą na kilka miesięcy.
Z- Dziękuję panie " dorosły " za wytłumaczenie.- powiedziałam z krzywym wyrazem twarzy.
A- Wiesz co Zuzia ? Powiem ci , że tu wcale nie jest tak źle. Spójrz na to optymistycznie. Na start masz pełno pieniędzy , nie musisz pracować , wszystkiego masz pod dostatkiem , robisz co chcesz , nikt cię nie pozna. Same zalety!
Z- Dla ciebie to może zalety , ale ja chce wrócić do swojego dawnego życia. Chcę być samowystarczalna i nie chcę żyć pod jednym dachem z jakimiś gwałcicielami.
A- Nie sądzę , że to gwałciciele. Leo mi powiedział , że jak sama tego będę chciała to mogę to zrobić. Nikt ci nic nie każe.
T- Dokładnie , twoja koleżanka ma rację . Nikt cię do niczego nie zmusza. Oddasz mi się , a ja cię wypuszczę. Widzisz w tym coś trudnego ?
Z- Tak , widzę. To , że w zamian za wolność mam się puścić z jakimś skurwielem! - krzyknęłam I wybiegłam z salonu na górę . Słyszałam , jak ktoś za mną biegnie , dlatego przyspieszyłam i weszłam do pokoju Thomasa. Nim się obejrzałam, by zamknąć drzwi stał w nich Thomas , który wszedł do środka i mnie popchnął do ściany obok.
T- Co ty sobie wyobrażasz mówiąc do mnie takim tonem ?!
Z- Będę mówić do ciebie , jak chce dla mnie jesteś nikim i tak zostanie. Nie oczekuj , że będę miała do ciebie szacunek!
T- Przestań się wydzierać! - krzyknął i uderzył mnie w policzek.
Z- Śmiało, już wolę żebyś mnie pobił niż zgwałcił. - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. - Na co czekasz? - po tych słowach złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć do sypialni.
T- Będziesz tu tak długo siedzieć , aż się uspokoisz! - mówił związując jednocześnie moje ręce i nogi.- Byłem dla ciebie zbyt pobłażliwy.
Z- To nazywasz pobłażliwością ?! Najwidoczniej jesteś zwykłym tępakiem , bo twoje zachwianie, ani trochę nie jest pobłażliwe.
T- Posiedzisz tu sobie długo , może to ci pomoże , skoro nie potrafisz po dobroci.- skończył wiązać linę i miał wychodzić , gdy nagle wykrzyczałam :
Z- Co to za broń , którą wyciągnąłeś wczoraj z szafy ? - wiem , że to był najgorszy moment na to pytanie , ale chciałam go jeszcze zatrzymać.-Wszystko widziałam , teraz możesz się pochwalić kim naprawdę jesteście.
T- Nie twój interes.
Z - Czyżby? Przypominam , jak ci się oddam to mnie wypuścicie. Gdy mnie wypuścicie to mogę zgłosi na policję to kim jesteście. Jeśli policja dowie się , kim jesteście to będziecie skończeni.
T- Co jeśli cię nie wypuszczę ? To twój plan na nic .
Z- O tym też pomyślałam. Nie możecie mnie nie wypuścić , ponieważ tak szanujesz regulamin , że złamanie go to dla ciebie hańbą. Prawda Thomasie?
T- Czego chcesz ? Przecież wiesz kim jesteśmy.
Z- Owszem wiem , ale chcę to usłyszeć z twoich ust.
T- Cwaniara. Chcesz pokazać swoją wyższość nade mną?- powiedział i zaczął zbliżać się do mnie.
Z- Owszem możliwe , lecz na początku pomyślałam o dumie. - odpowiedziałam powtarzając ten ruch co on. Nasze twarze dzieliły milimetry...
T- Dobrze powiem ci . - po tych słowach odsunął swoją twarz ode mnie i usiadł na łóżku. - Ja i moi koledzy jesteśmy mafią. Chyba jesteś na tyle inteligentna, aby dowiedzieć się co robi mafia tak? Wydaję mi się , że nie muszę ci tłumaczyć.
Z- Nie musisz , ale skoro jesteście mafią to macie jakieś kontakty tak ?
T- Oczywiście, co to za pytanie. Nie będę ci wymieniał wszystkich. Mogę ci ewentualnie zdradzić , że to właśnie my , a dokładniej Sylvester prowadzi klub nocny, w którym pracuje twoja przyjaciółeczka.
Z- Stamtąd ją znacie ?
T- Dokładnie.
Z- Skoro prowadzicie burdel , to po co wam takie dwie zwykłe dziewczyny?
T- Znudziły nam się zwykłe dziwki , a poza tym nie jesteście pierwsze.- powiedział uświadamiając mi , że nie wszytko kręci się wokół nas.- To wszystko?
Z- Ta. Chyba mi wystarczy.
T- Przyjdę w nocy. Chujowego leżenia! - krzyknął wychodząc.
Z- Życzę ci żebyś się o te schody wyjebał! - odpowiedziałam krzycząc , a w tle usłyszałam jego śmiech.

Enemies to Lovers...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz