Niespodziewane odejście

221 4 0
                                    

* Rano*
Obudziłam się lekko nie wyspana , obok mnie nie było już Thomasa. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół gdzie wszyscy już siedzieli. Każda para oczu była skierowana w moją stronę.
Z- O co chodzi? - zapytałam i spojrzałam się za siebie.
T- Nic. Chodź usiądź.- powiedział , a ja usiadłam koło niego.
Th- Zuzia twoja koleżanka ma ci coś do powiedzenia.- powiedział Thomas. Od razu spojrzałam się na Anastazję morderczym wzrokiem.
A- Ja... Prosto mówiąc mogę już opuścić ten dom.
Z- Czy ja dobrze słyszałam? - Zapytałam  z nadzieją, że to jakiś nieśmieszny żart.
A- Tak. Zrobiłam to i przynajmniej mogę już stąd odejść. Też to zrób i zapomnijmy o tym , że tu byłyśmy. Jesteśmy jeszcze młode i warto w naszym wieku cieszyć się życiem , a poza tym praca się sama nie zrobi.- powiedziała to tak pozytywnie , że prawie jej wyjebałam lepe.
Z- Czy ty wiesz co ty mówisz w tym momencie?! Oni ci coś dosypali czy co?
A- Nie Zuzia ja mówię serio. Radzę ci żebyś zrobiła to samo co ja. Masz mało czasu , bo dziś w nocy wyjeżdżam.
Z- Ale gdzie ? I jaka praca , zapomniałaś chyba , że to oni prowadzą ten burdel. Myślisz racjonalnie , czy jesteś naćpana?
A- Myślę racjonalnie. Praca ta sama , ale w innym miejscu. Nie mam zamiaru mieć z nimi już nic wspólnego.
Z- W jakim miejscu?
A- W Polsce. Wyjeżdżam Zuzia i już nie wrócę. Przepraszam , że cię zostawię samą, ale trzeba też dbać o siebie zrozum. Dla tego daje ci szansę , żebyś wyjechała ze mną.
Z- Ty chyba sobie żartujesz. Myślisz , że wyjadę z tobą do Polski, bo ty tak chcesz? Dobrze wiesz , że przyjazd do Niemczech to było moje marzenie , a ty mi każesz wracać ?
A- Rób co chcesz , ja już powiedziałam swoje. Wyjeżdżam i nie wracam.- powiedziała i wyszła z domu razem z Leo , który ją odwiózł na lotnisko. Po tym co usłyszałam złapałam się za głowę i oparłam bezsilnie o kanapę.
Z- Jak ona mogła mi to zrobić ? Zostawić mnie samą z nimi.- mówiłam sama do siebie.
T- Nie martw się , ja ci nic nie zrobię. Jeśli będziesz chciała porozmawiać to wiesz gdzie mnie szukać.- Powiedział i mnie przytulił. Szczerze nawet zastanawiałam się czy nie rozważyć tej propozycji, ale jak zobaczyłam minę Thomasa to mi się odechciało. Chociaż... Tom to jedyny chłopak , który się wydaje najbardziej wiarygodny. Muszę się nad tym zastanowić. Ciekawe, jak Anastazja poradzi sobie sama w Polsce. Ona chyba nawet nie zdaje sobie sprawy z tego , że oni mogą zrobić ze mną teraz co chcą. W sumie już dawno mogli , gdyby nie Thomas , ale on też to chciał zrobić. Boże tu nie ma żadnych pozytywów!
J- Teraz wiesz , że to wcale nie jest takie trudne. Wiesz zawsze , jak boisz się to zrobić z Thomasem to możesz ze mną.
Z- O Zamknij się !
Th- Racja. Johnny to nie ty będziesz decydował z kim ona chce to zrobić. Pamiętaj czasu masz dość albo miałaś.
Z- Mam i nie zamierzam tego robić. Nawet , jak jestem tu sama to i tak sobie poradzę. - odpowiedziałam odważnie.
Th- Jak chcesz , ja ci tylko ułatwiam życie.
Z- Wszyscy je chyba utrudniają.
Udałam się pędem do pokoju , aby zostać sama i pomyśleć o tej całej sytuacji, która nie dawała mi spokoju. Gdy już chciałam wchodzić do pokoju, to zatrzymał mnie Tom.
T- Zaczekaj! - wykrzyczał z oddali
Z- Co chcesz?
T- Wiesz , że jak chcesz to możemy porozmawiać. Chętnie cię wysłucham.
Z- Ta i co? Będziesz się naśmiewał?
T- Absolutnie nie . Wiem jakie to dla ciebie trudne. - powiedział. Wiedziałam, że nie kłamie , bo wiedziałam to w jego pięknych oczkach.- Uwierz mi , chcę ci pomóc.- położył mi rękę na ramieniu. Nagle pojawił się Thomas:
Th- Jak chcesz z nim porozmawiać to idź , przecież ci nie zabronię.- powiedział to szczerze, ale jednocześnie sarkastycznie. Nie wiedziałam czy mam iść z Tomem czy zostać w pokoju. Miałam mętlik w głowie , ale ostatecznie postanowiłam iść z Tomem...
Z- Dobrze Tom, pójdę z tobą.
T- Obiecuję, że wróci cała i zdrowa.- powiedział do Thomasa i puścił mu oczko. Ten się uśmiechnął przelotnie.
* W pokoju Toma *
Z- Wow ładnie tu masz.
T- Dziękuję, wszytko Sam dekorowałem.
Z- Te plakaty są super! Uuu masz George'a Michaela , uwielbiam go.
T- Też go lubię , ma fajne piosenki. Takie romantyczne haha.- zaśmiał się - Śmiało, nie wstydź się i usiądź na kanapę.
Usiadłam na sofę i zaczęłam żalić się, jak to mi będzie trudno w życiu samej, co zrobię , jak zdobędę pieniądze na życie itp.
T- Przecież wiesz , że o pieniądze nie musisz się martwić. To jest najmniejsze zmartwienie. Thomas na pewno ci da kasę , a jak nie on to ja.
Z- Głupio jest tak prosić o pieniądze. Wolę sama na siebie zarobić , uczciwie.
T- Zuch dziewczyna , ale nie nazwałbym tego wstydem. Przykładem jest twoja przyjaciółka, która wykorzystała hajs i na drugi dzień wyjechała.
Z- Nie mów tak , to nadal jest moja koleżanka.
T- No przepraszam, ale to jest moja opinia. Z tego co słyszałem to ty się nie zamierzasz stąd ruszać.
Z- Nie , nie zamierzam w taki sposób. Chcę wykombinować jakiś sensowny plan , a nie się puścić.
T- Rozumiem. Jednak , jak już wymyślisz ten plan to wiedz , że będzie mi ciebie bardzo brakowało.
Z- Mówisz to tak jakbyśmy się znali całe życie. Jakby to było nasze pożegnanie.
T- Wiem , głupie to , ale chcę , żebyś to po prostu wiedziała.
Z- Będę pamiętała. - powiedziałam i się do niego lekko uśmiechnęłam.- No cóż , na mnie już pora. Jeszcze Thomas coś sobie pomyśli.
Th- A no tak hah. Widziałem , jak na ciebie patrzy. Ewidentnie jest zazdrosny.
Z- Co? On zazdrosny I to jeszcze o mnie ? Bzdury wygadujesz.
Th- Co ty mówisz , jakie bzdury? Nie zauważyłaś, że nie spuszcza cię z oka? Za każdym razem odkąd tu jestem gada tylko o tobie. Jest to nie do wytrzymania , czasem sam chciałbym z tobą więcej czasu spędzić.
Z- Naprawdę ? Jeśli już coś o mnie mówił to zapewne same --
T- Komplementy.- przerwał mi i dokończył.
Z- Jakoś trudno mi w to uwierzyć.
T- Cóż Thomas to inny typ mężczyzny.
Z- Chyba się domyślam. Znam takiego.
T- To powinnaś wiedzieć , jak to jest.
Z- Wiem. Dziękuję, że mi to mówisz.
T- Mówiłem, że możesz mi zaufać. Tobie nigdy bym nie skłamał , pamiętaj. Chciałem zobaczyć , czy ty mi ufasz. Okazało się , że najwidoczniej tak, może w małym stopniu , ale --
Z- Ufam.- przerwałam mu.- Do zobaczenia! - krzyknęłam wychodząc.
Th- Do zobaczenia...- powiedział.
Byłam zaskoczona tym czego się dowiedziałam. W drodze do pokoju rozmyślałam , jakim cudem to jest możliwe , ale postanowiłam, że nic nie będę mu mówić na ten temat. Poczekam na idealny moment i wtedy powiem mu to co wiem.

Enemies to Lovers...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz