Rozdział 20. Nic się nie zmieniłaś

167 7 0
                                    

Minęły 2 lata od mojej wyprowadzki z Włoch. Od tamtego momentu nie kontaktowałam się ani z Nicol, ani tym bardziej z Nicolą.

W moim życiu zaszło kilka zmian. Znalazłam pracę w dużej korporacji i pomimo moich obaw, całkiem nieźle daje sobię radę. Nie jest to taniec, ale jeśli dobrze płacą to mogę tam pracować. Pogodziłam się z Sandrą. Co prawda jest między nami jeszcze trochę napięta atmosfera, ale potrafimy ze sobą normalnie rozmawiać. Mam trójkę nowych, super znajomych - Kylie, Maxa i Angelike. Szukam też mieszkania w innej części miasta. Przez większość mojego życia mieszkałam w centrum, gdzie zawsze było głośno, a teraz postanowiłam znaleźć dom w miejscu oddalonym od ludzi i hałasu.

- Meghan, pomogłabyś mi przygotować obiad? - do mojego pokoju weszła mama. Mieli nas dzisiaj odwiedzić rodzice mojego taty, dlatego mama stawała na głowie żeby wszystko ładnie wyszło.

Babcia od zawsze była perfekcjonistką, dlatego gdy do nas przyjeżdżała wszystko musiało lśnić. Mama starała się jak mogła, żeby jej teściowa była zadowolona. Oczywiście zawsze chętnie jej w tym pomagałam.

Zeszłam na dół do kuchni i zobaczyłam jak tata podjada ciasteczka, które mama upiekła na deser i trochę w nadmiarze, żeby dać na wynos moim dziadkom. Gdy się odwrócił w moją stronę miał bardzo przestraszoną minę, a ja ledwie powstrzymywałam się od śmiechu.

- Proszę, nie mów nic mamie - odezwał się błagalnym głosem

- A jak mam jej wytłumaczyć, że zniknęła ponad połowa tego co upiekła?

- Powiemy, że dzieci zjadły

- Chcesz zrzucić winę na niewinne małe potworki? - uśmiechnęłam się - zgoda - oznajmiłam

Tata mi podziękował i poszedł do salonu podlać kwiaty, a ja zabrałam się za początek obiadu. Mama miała dołączyć do mnie tuż po tym jak uprasuje ubrania dla siebie i taty. W naszej rodzinie zawsze było tak, że jak przyjeżdża moja babcia od strony taty to trzeba wyglądać elegancko. Babcia zawsze ubrana była w jakąś sukienkę albo marynarkę i do tego eleganckie spodnie, dlatego mama nie mogła być gorsza.

Gospodyni naszego domu wymyśliła na obiad zupę Carabaccia* i do tego spaghetti Carbonara. Wiedziałam, że najbardziej ucieszony będzie dziadek ponieważ za te dwa dania mógł by oddać życie.

Wzięłam się za robienie sosu do spaghetti bo zupa była prawie gotowa. Wstawiłam wodę na makaron i wyjęłam z lodówki wszytskie potrzebne mi składniki.
Zaczęłam od pokrojenia cebuli, a potem otworzyłam mięso, które po chwili włożyłam do miski i dodałam do niego przyprawy. Cebulę wrzuciłam na patelnie i czekałam aż trochę się przysmaży. Po chwili przyszła do mnie Ines.

- Mogę ci pomóc - zapytała z bardzo słodkimi oczami przez, które nigdy nie potrafię jej odmówić

- Jasne, że tak - odstawiłam miskę z mięsem - umyj ręce i wymieszaj mięso z przyprawami

Wróciłam do mieszania cebuli, a po chwili odebrałam od siostry miskę i jej zawartość. Wrzuciłam mięso na patelnie a potem zaczęłam mieszać.

- Co mam zrobić? - spojrzała na mnie moja towarzyszka

- Przynieś mi makaron do spaghetti

Ines wykonała moją prośbę. Gdy tylko mięso zaczęło się robić różowe odrazu poprosiłam siostrę o podanie mi przecieru pomidorowego i pozwoliłam wybrać jej przyprawy.

Gdy sos był już gotowy czekałyśmy tylko na kluski. Nagle w kuchni pojawiła się mama z fartuchem.

- Ślicznie pachnie - oznajmiła wciągając aromat - idźcie się przebrać, a ja popilnuję makaronu

W rytmie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz