Rozdział 25."Wróć do mnie"

175 8 2
                                    

Obecnie siedziałam na lotnisku i czekałam na samolot do Belgii. Przez ostatnie dni chodziłam po Warszawie ze znajomymi, ale głównie były to galerie. Nie chcieliśmy wracać z pustymi rękami do domu. Moje zakupy w większości to magnesy i kubki ze zdjęciami Warszawy. Kilka razy byliśmy na polskim jedzeniu. Nie przebiło ono potraw włoskich, ale mogło być na drugim miejscu.

Nasz transport jak zwykle doleciał z opóźnieniem, ale nie czakając na nic wsiedliśmy do niego i zajęliśmy miejsca. Początkowo każde z nas miało mieć w innej części samolotu, jednak Kylie nie mogła do tego dopuścić, więc mamy miejsca najbliżej jak się dało. Oczywiście nie chciała nam streścić rozmowy z kasjerką, ale obawiam się, że nie była zbyt przyjemna dla tej kobiety.

- Mam zamiar wydać moje oszczędności na samolotowe jedzenie - oznajmiła brunetka

- Przecież jedliśmy przed przyjazdem na lotnisko. Nie mówiąc o tym, że zostało ci jeszcze bardzo dużo polskich pieniędzy i nie wiem co ty z nimi zrobisz - przypomniał jej Max

- Żebyś mógł lepiej spać podczas lotu powiem ci co ona z nimi zrobi- wtrąciła rudowłosa - jak dożyje nowej epoki to wsadzi te pieniądze do gabloty muzeum jako przedmioty starożytne

- Nawet bym się nie zdziwił, gdybym zobaczył ją na pierwszych stronach gazet w wieku grubo po tysiącu

Wsłuchiwałam się w ich wymianę zdań i byłam szczęśliwa, że mam takich przyjaciół. Liczyłam tylko na szczęście, żeby nie dowiedzieli się o mojej przeszłości. W końcu ja musiałam przestać nasłuchiwać ich rozmowy, a oni przerwali swoje dyskusje ponieważ samolot miał zaraz startować więc Stuardessa pokazywała podstawowe sprzęty w razie komplikacji i prezentowała jak poprawnie zapiąć pas bezpieczeństwa.

Gdy kobieta skończyła, a maszyna ruszyła mogłam wreszcie trochę odpocząć. W tym celu wyjęłam z torby podręcznej poduszkę podróżną, ktorą od razu założyłam na szyję oraz słuchawki. Włączyłam spokojną muzykę i zamknęłam oczy.

***

W pewnej chwili poczułam jak ktoś mnie szturcha w ramię. Gdy rozchyliłam powieki okazało się, że Angelika, która siedziała obok próbuje mnie obudzić.

- Wstawaj śpiochu, jesteśmy już w Belgii - oznajmiła

Spojrzałam na nią jeszcze raz a potem doszło do mnie, że cały lot tak szybko zleciał ponieważ zasnęłam. Oczywiście nie planowałam tego, ale wygodna pozycja i spokojna muzyka same mnie do tego przekonały.

Schowałam moje słuchawki i poduszkę do torby podręcznej, a prawie całkiem rozładowany telefon umieściłam w kieszeni spodni i zebrałam się, żeby wstać z miejsca i wyjść z samolotu.

Pożegnałam się z bardzo miłym kapitanem i rozpoczęłam poszukiwania moich znajomych. Obstawiałam, że są w środku budynku, dlatego wzięłam walizkę i poszłam w kierunku drzwi wejściowych. Kiedy znalazłam się w środku tym bardziej nie miałam szans znaleźć ani jednej osoby, której poszukuje. Na lotnisku zebrało się bardzo dużo ludzi. Jedna część to osoby, które dopiero przyleciały, a druga to ludzie czekający na transport.
Poddałam się praktycznie od razu i wyjęłam telefon. Wybrałam numer do Kylie, wiedząc, że najszybciej odbierze. Nie myliłam się.

- Halo - odebrała - coś się stało?

- Tak. Szukam was. Gdzie jesteście?

- Obecnie siedzimy w kawiarni niedaleko kas. Jak chcesz możesz dołączyć

- Dobra zaraz was znajdę

Po rozłączeniu się ruszyłam szukać tej kawiarni. Nie znałam zbyt dobrze tego lotniska pomimo, że często na nie przyjeżdżałam. Bardzo pomocna była wskazówka dziewczyny, że to miejsce znajduje się niedaleko kas, przy których można kupić bilety. Kiedy już tam stałam próbowałam zlokalizować miejsce pobytu moich znajomych. Niestety przez ogromny tłum nie mogłam niczego wypatrzeć, dlatego zostałam zmuszona do podejścia do jednej z kas.

W rytmie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz