Dwie godziny później byłam już u siebie w domu, paradując w świeżo zakupionym stroju surfingowym. Mimo że był naprawdę śliczny, to nie czułam się w nim wcale komfortowo. Czarny elastyczny materiał całkowicie przyległ do mojego ciała, sprawiając wrażenie drugiej skóry. Jego zielone wykończenie idealnie współgrało z kolorem moich tęczówek. I choć na manekinie leżał przepięknie, tego samego nie mogłam powiedzieć, gdy patrzyłam, jak okrywa moje ciało.
Czułam się w nim...źle. Obsesyjnie sprawdzałam chyba każdy możliwy kąt materiału, czy aby na pewno nie prześwitują przez niego moje rozstępy. Na swój odstający brzuch nawet nie byłam w stanie spojrzeć. Wyglądał jakkolwiek znośnie tylko w chwili, kiedy był wciągnięty.
Miałam niewyobrażalną ochotę, aby się rozpłakać. Zarówno w sklepie, gdy przy kasie musiałam wyczyścić swoje oszczędności do zera, jak i przymierzając go we własnym pokoju.
Może i ten płacz nie byłby taką złą opcją? W końcu tylko moje cztery ściany byłyby w stanie go w ogóle usłyszeć.Nie chciałam mierzyć go w sklepie. Byłam bardziej niż pewna, że tak to się właśnie skończy. Sprzedawca był bardzo miły i pomocny, jednak swoją chęcią pomocy, tylko pogorszył już i tak panujący w mojej głowie chaos.
Jak mantrę powtarzałam, że sama jestem sobie winna. W życiu nie wyszłabym tak ubrana do ludzi i naprawdę miałam nadzieję, że w takim wydaniu zobaczy mnie tylko i aż jedynie Ethan. Zmyłam resztki całodziennego makijażu, decydując się jedynie na pomalowanie rzęs wodoodpornym tuszem.
W końcu wydostałam się z tego okropnego wdzianka i przebrałam się w luźny, czarny komplet dresów. Strój spakowałam do sportowej torby i z mało bojowym nastawieniem udałam się na korytarz. Nie musiałam długo czekać. Przyjechał punktualnie.
I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nie ujrzałam znanego mi już zielonego mercedesa, a białego forda, który w przeciwieństwie do niego, nie krzyczał bogactwem, a przeżytą historią. Co prawda nie wyglądał, jakby wyjechał prosto z salonu, ale był ładny i zadbany.
- Gdzieś ty podział swojego zielonego ufoludka? – Usiadłam na miejscu pasażera. Gdy zapinałam pasy, czujne spojrzenie siedzącego za kierownicą Ethana, nie opuszczało mnie nawet na sekundę.
- Musiałem odwieźć go do mechanika - odpowiedział krótko, zwinnie wyjeżdżając z mojej posesji. Kiwnęłam głową w geście zrozumienia, nie drążąc dalej tematu.
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie praktycznie wcale. Każde z nas było pogrążone w swoich myślach. Dyskretnie go obserwowałam, po raz kolejny nie mogąc wyjść z podziwu, z jakim spokojem i opanowaniem porusza się po drodze.
- Świeżyna, nie umiesz być dyskretna.
Jego kącik ust nieznacznie powędrował ku górze. Chyba zostałam przyłapana na gorącym uczynku. I to ponownie.
- Wiem, już gdzieś to kiedyś słyszałam. - Przypomniałam sobie sytuację z Thomasem, która miała miejsce kilka dni wcześniej na urodzinach Ambar. - Dokąd jedziemy? Plaża jest przecież w drugą stronę.
Zmarszczyłam brwi, z uwagą przyglądając się krajobrazowi za oknem. To z pewnością nie była droga na plażę. Moje obawy okazały się słuszne. Chłopak nagle zwolnił, wjeżdżając na jakiś opustoszały parking.
- Odbyć twoją karę - poinformował krótko, na co wytrzeszczyłam szerzej oczy.
- Ale przecież... - Zaczęłam gubić się w słowach, kompletnie nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji.
- Myślałam, że...
- Wysiadka.
Kompletnie mnie zignorował. Odpiął swój pas, zgasił silnik i wysiadł z samochodu. Nie widząc innej opcji, zrobiłam to samo. Ethan oparł się o maskę samochodu, wyciągając z kieszeni spodni paczkę papierosów i zapalniczkę. Podał mi pudełko, jednak odmówiłam przyjęcia używki.
CZYTASZ
Endless Goodbye
Teen FictionMoże to i tak niczego nie zmieni, kiedy złapiesz się na poczuciu braku, ale wiem, że teraz łatwiej nam będzie tęsknić, niż fizycznie być obok. Zrobiliśmy dla siebie przecież tak wiele, że żadne słowa nie są w stanie tego wyrazić. Powinniśmy już dawn...