Pomrugałam trzykrotnie, nim w końcu odważyłam się kątem oka spojrzeć na Ethana. Mój mózg z pewnością potrzebował nieco dłuższej chwili, aby uporać się z przeanalizowaniem zdań, które kilka sekund wcześniej padły z jego ust.
- Co? – Nie wytrzymałam. – O czym ty mówisz?
- Dla jednych czas to pieniądz, a dla innych uciekająca przez palce nadzieja.
- Ethan? – zrobiłam krok w jego stronę, stając na palce. Moje oczy znajdowały się dzięki temu prawie na tej samej wysokości co jego. – Czy ty coś piłeś?
- Nie. – Zmarszczyłam brwi w niedowierzaniu.
- Czy ty coś, no wiesz... - urwałam w połowie, czując się nieco niezręcznie.
- Co ty, nie. Za kogo ty mnie masz. Po prostu umiem czytać.
- Chyba nadal nie rozumiem.
- Spostrzegawcza to ty nie jesteś. Spójrz nieco wyżej.
Ethan chwycił delikatnie w palce moją brodę, po czym nakierował ją w stronę ściany. Gdy miałam zamiar ponownie zasugerować jego stan, na moją twarz wstąpiło zrozumienie. Na wewnętrznych ściankach windy, znajdowały się plakaty z różnymi zapiskami. Nad tym, który znajdował się centralnie nad moją głową, widniał napis „Na windę warto zaczekać. Nawet jeżeli oczekiwanie na jej powrót, miałoby trwać w nieskończoność." A pod nim mniejszymi literami dopisek: „Chyba że jesteś bardzo niecierpliwy. Wtedy wybierz schody."
Prychnęłam pod nosem, po czym schowałam twarz w dłoniach. Przez wszystkie piętra winda nie zatrzymała się ani razu. Oczywiście nie mogłam być z tego powodu zdziwiona.
- Jesteś niemożliwy, przysięgam.
- W dalszym ciągu nie powiedziałaś mi niczego, czego bym już nie wiedział – odparł z łobuzerskim uśmiechem. – Madame. – Przepuścił mnie w drzwiach, gdy tylko winda zatrzymała się na wybranym przeze mnie piętrze. – A ty, dokąd uciekasz?
- Ucieka to mi z pewnością nadzieja przez palce – odburknęłam, odszukując wzrokiem Ambar.
- Nadzieja na co? – zapytał, dorównując mi kroku.
- Na to, że jeszcze kiedyś odzyskam swoje resztki cierpliwości, które przez ciebie straciłam.
- Mów tak dalej, to gwarantuję, że stracisz ich znacznie więcej.
Posłałam mu piorunujące spojrzenie, po czym wzrokiem namierzyłam jedną z kanap, na których siedziała Ambar. Ze znudzonym wzrokiem wpatrywała się w ekran swojej komórki.
- Miałaś rację, ta winda zjeżdżała tu w nieskończoność.
- No nareszcie! Już myślałam, że cię porwali.
- Jeden kosmita, bliżej znany twoim bratem był tego bliski. Na całe szczęście kazałam mu spieprzać w poszukiwaniu innej planety, bo ta należy do ziemian.
- Właśnie zaprzepaściłaś swoją jedyną szansę na lot w kosmos – Do rozmowy włączył się również Ethan, który zajął miejsce na kanapie po przeciwnej stronie.
- No popatrz, świat runął – prychnęłam, wytykając mu język.
- Dosyć! – Ambar w popłochu wstała, stając między kanapami, na której siedziałam ja i Ethan. – Co w was wstąpiło? Ciągle, ale to ciągle się ze sobą sprzeczacie, co jest ultradziwne, bo jeszcze niedawno nie zamienialiście ze sobą nawet słowa. – Dziewczyna naprzemiennie wpatrywała się, a to we mnie, a to w swojego starszego brata. – Może chcecie mi o czymś powiedzieć?
CZYTASZ
Endless Goodbye
Teen FictionMoże to i tak niczego nie zmieni, kiedy złapiesz się na poczuciu braku, ale wiem, że teraz łatwiej nam będzie tęsknić, niż fizycznie być obok. Zrobiliśmy dla siebie przecież tak wiele, że żadne słowa nie są w stanie tego wyrazić. Powinniśmy już dawn...