24. Hungry Eyes.

1.7K 87 14
                                    

Całe życie starałam się mieć głowę na karku, aby być przygotowaną na każdą ewentualność. Nie lubiłam sytuacji, które wydarzały się niespodziewanie. Powodów było mnóstwo. Głownie stres i panika, jaką mimowolnie we mnie wywoływały. Nawet jeżeli z reguły mnie to doszczętnie wykańczało, znacznie bardziej wolałam być na nie w jakikolwiek sposób przygotowana.

Od zawsze dużo myślałam, analizowałam. Być może robiłam to znacznie częściej i dogłębniej niż przeciętny człowiek, ale w jakiś niewytłumaczalny sposób było to dla mnie wygodne. Mogłam się dzięki temu przygotować na każdy, nawet ten najczarniejszy scenariusz – bo takie głównie pisało moje życie. Jednak nawet ten najbardziej szczegółowo opisany, mógł zawierać pewne niedopatrzenia.

I to był właśnie jeden z takich momentów. Nie mogłam go wcześniej przewidzieć ani się na niego przygotować. Wszystko działo się tak szybko i niespodziewanie. Miałam przymknięte nie tylko powieki, ale również umysł, który całkowicie został zagłuszony przez moje szybko bijące serce.

Czułam na swoich ustach przyspieszony oddech Ethana. Mimo że nic nie widziałam, zaczęłam zdawać sobie sprawę z niemal nieistniejącej między nami odległości. I choć wiedziałam, że jest to niewłaściwe, nie odsunęłam się. Nie byłam w stanie tego zrobić, choć byłam pewna, że niezwłocznie pożałuję tej decyzji.

Gdy nasze usta niemal delikatnie się musnęły, los zadecydował za nas, a mój własny brat, posłużył mu za pionka w tej niestosownej grze.

Najpierw usłyszałam bojowy krzyk, który sprawił, że niezwłocznie uniosłam głowę, otwierając przymknięte powieki. Niczym otrzęsiona z chwilowego letargu podniosłam się z chłopaka, próbując złapać równowagę na podłożu wypełnionym piankami. A nie należało to do najprostszych czynności. Moim oczom ukazał się Harry, skaczący prosto na Ethana. Chłopiec trzymał w dłoniach kilka kolorowych pianek, które były w wielkości jego głowy. Zamaszystym ruchem każdą z nich niczym w szale, rzucał w stronę chłopaka, który nawet nie próbował się przed nimi bronić.

- Harry! Harry - zawołałam, podchodząc w jego stronę. - Hej, przestań! Co ty robisz?

- Umiem karate! Lepiej zostaw moją siostrę w spokoju!

Ledwie powstrzymywałam cisnący się na usta śmiech. Wyrwałam malcowi piankową amunicję z dłoni, po czym potrząsnęłam jego ramionami, zmuszając go, aby w końcu na mnie spojrzał.

- Możesz mi powiedzieć, co w ciebie wstąpiło?

- Próbuję cię bronić, żeby on nie zrobił ci krzywdy!

- Co? O czym ty mówisz?

- Słyszałem, jak krzyczysz. A potem widziałem, jak przed nim uciekasz. Nie mogę pozwolić, aby ktoś zrobił ci krzywdę!

- Kochanie, doceniam twoje troski, ale my... - zawahałam się na moment, przypominając sobie, że gdyby Harry nam nie przerwał, to najpewniej doszłoby między nami do pocałunku. - się tylko wygłupialiśmy. Wiesz, nawet i dorośli potrzebują czasem zachować się jak dzieci.

Chłopiec patrzył na mnie nieufnie. Przybliżyłam się, obejmując jego chude ciało, jednocześnie gładząc go uspokajająco po głowie. Po chwili wyraz twarzy Harrego nieco złagodniał. Wymknął się z moich objęć, robiąc coś, czym ponownie mnie zaskoczył.

Spojrzał przelotnie na Ethana, po czym przesunął się w jego stronę. Zatrzymał się przy nim, pozostając nadal w bezpiecznej odległości.

- Przepraszam - szepnął słabo, po czym zostawił nas samych, próbując wydostać się z pianek. Poszło mu to całkiem zwinnie i już chwilę później biegł w stronę zjeżdżalni.

Endless GoodbyeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz