31. Teraz ulepimy bałwana.

460 50 18
                                    

— O nas. Chcę porozmawiać o nas.

Chyba nie było na tym świecie drugiej osoby, która jednym zdaniem byłaby w stanie wywołać we mnie burze. Ethanowi za każdym razem wychodziło to perfekcyjnie. Nie wiem, czy robił to specjalnie, czy całkowicie przypadkowo. A ja, choć powinnam być do tego już przyzwyczajona, nie potrafiłam. Za każdym razem odnosiłam wrażenie, że nawet mocniej reagowałam na jego słowa. Choć całe moje ciało i umysł, próbowały zjednoczyć swoje siły, byłam bezbronna. Całkowicie podatna na to, jak umiejętnie ze mną pogrywał.

— Chyba nie rozumiem — wyszeptałam, spoglądając w całkowicie przeciwnym kierunku. Poczułam, jak nieznacznie zmniejsza dystans między nami. Przełknęłam ślinę, starając się zignorować jego bliskość. —Jakich nas?

— Pamiętasz, jak jakiś czas temu powiedziałaś, że nie jesteśmy nawet znajomymi? Chyba zasłużyłem w końcu na ten tytuł, mam rację?

Parsknęłam cicho, zdając sobie sprawę, że słysząc to wyznanie, miałam kompletnie inny scenariusz w głowie. Na całe szczęście nie o to mu chodziło.

Na całe szczęście.

— Czy ja wiem, chyba muszę się nad tym zastanowić. — Z nieco udawanym zastanowieniem odsunęłam się od chłopaka. Jego bliskość z pewnością umożliwiała mi racjonalne myślenie. — Czemu ci tak na tym zależy? — zapytałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.

— A dlaczego nie? Nie wiem, jakimi uczuciami mnie darzysz, ale jestem pewien, że ta twoja wyimaginowana nienawiść kiedyś cię zgubi — odparł, siadając na jednym z koców. — To jak, mogę wysłać ci zaproszenie do grona znajomych? Musisz szybko się zastanowić, bo nasze śniadanie, obiad i kolacja w jednym zaraz będzie całkowicie zimna.

Zmarszczyłam brwi, dopiero w tym momencie dostrzegając przeźroczystą reklamówkę, w której znajdowały się dwa styropianowe pudełka i termos.

— Niech ci będzie, kolego.

— Wow, nie szalej aż tak, nie jesteś moją koleżanką. — Przewróciłam oczami na jego prześmiewczy ton, po czym usiadłam po turecku obok niego. — Nie wiedziałem, co powinienem zamówić ci do jedzenia, więc wziąłem  ten sam zestaw, co wtedy u mnie.

Podał mi moją porcję makaronu, a także rozlał herbatę do naszych kubków. Po zapachu od razu ją rozpoznałam. Herbata malinowa. Również dokładnie ta sama, którą piłam u niego w domu. Z emocjami, których do końca nie potrafiłam zdefiniować, wpatrywałam się to w okno przed sobą, to w leżący przede mną makaron. Nasuwało mi się tak wiele pytań, na które pragnęłam poznać odpowiedź. Nie wiedziałam tylko, czy kiedykolwiek przejdą mi przez usta. Musiałam spróbować, choćby dla zaczerpnięcia odrobiny spokoju.

Z gulą w gardle, której nie mogłam przełknąć, wpatrywałam się w talerz przed sobą. Wiedziałam, że nie będę w stanie nic zjeść, dopóki nie wyrzucę z siebie tego, co od dłuższego czasu nie dawało mi spokoju. Czułam na sobie jego uważne spojrzenie i domyślałam się doskonale, czym jest spowodowane. Odsunęłam od siebie talerz, odkładając papierowy widelec z nawiniętym na niego makaronem.

— Ethan, doceniam to, co zrobiłeś. To wszystko wygląda przepięknie, a jedzenie na pewno jest przepyszne. Wiem, że zauważyłeś, że czasem miewam z nim problemy. I naprawdę jest mi bardzo miło, że starasz się zmienić moje podejście do niego. Mimo że na początku byłam wkurzona, po czasie też zrozumiałam, dlaczego zapisałeś mnie na ten występ w barze karaoke. Doceniam troskę i starania. Nie rozumiem tylko, dlaczego robisz to wszystko? Wielokrotnie ci pokazałam, że nie jestem najłatwiejszą osobą do nawiązywania relacji. A ty za wszelką cenę próbujesz do mnie dotrzeć. Dlaczego nie odpuszczasz?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 14 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Endless GoodbyeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz