Gdy byłam małą dziewczynką, zawsze, ilekroć słyszałam pytanie, jaką supermoc chciałabym posiadać, momentalnie w mojej głowie pojawiała się wizja czytania w myślach. Podczas gdy moi rówieśnicy zazwyczaj wybierali latanie albo niewidzialność. Ja natomiast od zawsze interesowałam się tym, jak duży wpływ na nas samych, mają obrazy i słowa, które wytwarzane są w naszej głowie.
Im starsza byłam, tym bardziej zaczęłam dostrzegać, jak bardzo jakaś losowa myśl, może wpłynąć na postrzeganie naszego dnia, a nawet i całego życia. Chciałam wiedzieć, jakie procesy zachodzą w drugiej osobie. Kim jest, kiedy jest zdana tylko na siebie? Co zmotywowało ją do podjęcia takich bądź innych działań? O czym myśli, kiedy przechodzi ulicą? Jak uwydatnia się w niej smutek bądź szczęście?
Jako społeczeństwo cały czas uciekamy od szczerych rozmów, które w jakiś sposób mogłyby uzewnętrznić nasze przemyślenia i obnażyć nas z tej bardziej intymnej, prywatnej cząstki siebie. Niechętnie wyrażamy swoje prawdziwe poglądy i zdanie. A to dlatego, że boimy się otworzyć. Sztuką jest dla nas budowanie obustronnego, dogłębnego zaufania. Rozmawiamy krótko, płytko, zważając na każde wypowiadane słowo. Umiejętne dobranie każdego z nich może rozpętać chaos w drugiej osobie. Obudzić w niej coś, czego nigdy nie chciałaby wpuścić do swoich myśli.
Łapiemy się na tym, że słowa, jakie wypowiadamy, bardzo często różnią się od tego, co tak naprawdę myślimy. Niekiedy pozostawiają wiele niedopowiedzeń, które w bardzo szybki sposób mogą doprowadzić nas na drogę nadmiernych przemyśleń i stawać się przyczyną zmartwień. A zawrócenie z niej bywa bardzo problematyczne. Zwłaszcza gdy wręcz czujemy, że wiele niewypowiedzianych słów wisi w powietrzu. Tych, które znacznie mogłyby zmienić bieg zdarzeń.
A tamta chwila zdecydowanie była tą kluczową. Była ostatnią możliwością, aby jeszcze wpłynąć na to, aby droga, jaką przybierzemy, była mniej bolesna.
Przez dłuższą chwilę nie byłam skłonna do żadnego ruchu. Siedziałam cały czas w tej samej pozycji, tępo wpatrując się w tafle wody. Przez moją głowę przedzierały się sprzeczne sobie myśli, których chwilami nawet nie potrafiłam zarejestrować. Czułam, jak drewniane deski pomostu powoli zaczęły odznaczać się na dłoniach. Jednak wiedziałam, że jedynym wyjściem, które uchroni mnie od zrobienia lub powiedzenia czegoś niestosownego, będzie pozostanie w tym miejscu. Przynajmniej, dopóki nie dojdę do porozumienia sama ze sobą. Robiło się już coraz chłodniej. W sumie nic dziwnego, skoro słońce całkowicie zaszło.
W głowie cały czas szumiały mi słowa chłopaka, który kilkanaście minut wcześniej, pozostawił mnie samą, w kompletnym chaosie i osłupieniu. Nie rozumiałam tego, dlaczego tak mocno na mnie oddziaływał. Szok, jaki mi doskwierał w momencie, kiedy pierwszy raz świadomie się z nim poznałam, był dla mnie jak najbardziej usprawiedliwiony. W końcu zobaczyłam kogoś wyjętego z jednego z dziwniejszych i bardziej realistycznych snów w moim życiu. Moje zakłopotanie w tamtej sytuacji było dla mnie czymś naturalnym. Zwłaszcza że przecież uratował mi życie, dzięki czemu przez chwilę widniała nad nim, nadana przeze mnie łatka bohatera.
Zbrakło mi przygotowana na to, że jego osoba może zacząć wzbudzać we mnie całą masę zupełnie innych emocji, których nie potrafiłam świadomie kontrolować. To był chyba moment, w którym dotarło do mnie, co Dean i moja siostra mieli na myśli. Choć może niezupełnie sprawa przedstawiała się tak mocno, jak widziała ją powyższa dwójka, bo ja naprawdę do zakochania w kimś takim jak Ethan byłam stanowczo zbyt daleka, i z wielu niekoniecznie wiążących się ze sobą czynników. Zresztą zakochanie się to za mocne określenie. Tutaj w grę wchodziły raczej emocje i uczucia, które pojawiały się w moim wnętrzu. Nie zawsze pozytywne, zupełnie odległe od idealizacji, która pojawia się przy prawdziwym zauroczeniu czy później bardziej świadomym zakochaniu. A czym było to co czułam? O tym nie miałam zielonego pojęcia. I chyba wolałabym tego nie wiedzieć. Stłumić to w zarodku.
CZYTASZ
Endless Goodbye
Teen FictionMoże to i tak niczego nie zmieni, kiedy złapiesz się na poczuciu braku, ale wiem, że teraz łatwiej nam będzie tęsknić, niż fizycznie być obok. Zrobiliśmy dla siebie przecież tak wiele, że żadne słowa nie są w stanie tego wyrazić. Powinniśmy już dawn...