Gdy byłam małą dziewczynką, ilekroć zrobiłam jakąś czynność, która nie zawsze była w późniejszym rozrachunku dla mnie odpowiednia i końcowo przynosiła różne skutki, odczuwałam pewnego rodzaju zgrzyt. Z jednej strony pobudzała we mnie choćby chwilowe szczęście i spełnienie, którego oczekiwałam. Z drugiej strony, nie potrafiłam się długo cieszyć błogą radością, którą z niej czerpałam.Gdy tylko spotykałam się z nieprzychylnym i oceniającym wzrokiem osoby, która nie podzielała mojego entuzjazmu i szybko stawiała mnie do pionu samym spojrzeniem, gasłam. Towarzyszące uczucia, dość szybko zmieniały swój tor, budząc we mnie emocje, których nie potrafiłam nazwać.
Z wiekiem pojęłam, że to, co wydawało mi się w danej chwili odpowiednie, przez pryzmat drugiej osoby, naradzało we mnie poczucie winy i wstyd, że dałam się przyłapać na gorącym uczynku. Nie rozumiałam wtedy, dlaczego ten ktoś nie popiera mojego entuzjazmu, skoro w teorii nie zrobiłam niczego złego, ani swoim zachowaniem nie wyrządziłam nikomu żadnej krzywdy. Powątpiewający wzrok skierowany na moją osobę i narastające nieustanne rozczarowanie było czymś, z czym spotykałam się na tyle często, że zakorzeniało się w moim umyśle, niejednokrotnie spędzając mi sen z powiek.
Nie chciałam być dla nikogo rozczarowaniem.
A właśnie w tamtej chwili się nim poczułam. Ambar wpatrywała się w naszą dwójkę z wyrazem twarzy, którego nie potrafiłam jednoznacznie odczytać. Ta zazwyczaj uśmiechnięta i pogodna dziewczyna tym razem stała się dla mnie kompletną zagadką.
- No proszę, proszę...
Przerwała panującą ciszę, robiąc niepewny krok w naszą stronę. Trybiki w mojej głowie zaczęły pracować na najwyższych obrotach. Zaczęłam analizować sytuację sprzed chwili, zastanawiając się, czy jest możliwe, aby z perspektywy osoby trzeciej wyglądało to na tyle dwuznacznie, aby źle zinterpretować i mieć pole do dopowiedzenia sobie czegoś, czego nie było. W końcu oboje schyliliśmy się tylko po notes. Jedyne, co mogło nas zdradzić to oczy, które zdecydowanie za długo były w siebie utkwione.
Uspokój się, ona przecież o niczym nie wie.
Zdecydowanie dosięgnęło mnie poczucie winy za zatajanie jednego, dość istotnego faktu, jakim było wplątanie się w relacje ze starszym bratem niczego nieświadomej przyjaciółki.
Choć czy tak zupełnie nieświadomej?
- Kogo to moje oczy widzą! – Ku mojemu zaskoczeniu dziewczyna uśmiechnęła się promiennie, złączając nasze ciała w uścisku. – Ale ja się za tobą stęskniłam!
Z lekką rezerwą wyrwałam się z objęć Ambar, odwzajemniając uśmiech, któremu raczej było bliżej do grymasu. Kątem oka dostrzegłam, jak Ethan zbiera notatnik i porozrzucane kartki. Odetchnęłam z ulgą dopiero w momencie, w którym bez skupiania na nich większej uwagi, odłożył je na stolik.
- Ja za tobą też! Jak podróż? – zmieniłam temat, z rezerwą chowając notatnik na dno plecaka.
- U nas całkiem w porządku, odbyło się bez komplikacji, ale muszę cię zmartwić. Reszta ekipy nie zdążyła na samolot. Kumasz? Tyle razy im tłumaczyłam, że mają stawić się wcześniej na lotnisku, a oni jak zwykle musieli coś odwalić. Gorzej niż z dziećmi.
- Pragnę ci przypomnieć droga siostrzyczko, że gdyby nie ja to też byś się spóźniła. – Ethan spojrzał na siostrę wymownie, po czym jego oczy spotkały się z moimi. - Musiałem siłą wyciągnąć ją z pokoju, bo księżniczka chwilę przed wyjazdem jeszcze biegała po domu jak poparzona i pakowała kompletnie niepotrzebne graty.
Dziewczyna skomentowała słowa brata głośnym prychnięciem, po czym zajęła moje wcześniejsze miejsce przy stoliku.
- I co teraz? O której mają kolejny lot? – zapytałam, dosiadając się.
CZYTASZ
Endless Goodbye
Teen FictionMoże to i tak niczego nie zmieni, kiedy złapiesz się na poczuciu braku, ale wiem, że teraz łatwiej nam będzie tęsknić, niż fizycznie być obok. Zrobiliśmy dla siebie przecież tak wiele, że żadne słowa nie są w stanie tego wyrazić. Powinniśmy już dawn...