V

1.3K 20 0
                                    

*przepraszam za opóźnienie, studia okazały się być... studiami, ale od teraz powinnxm bardziej trzymać się grafiku i wrzucania rozdziałów co dwa tygodnie (przynajmniej do lutego, nie odpowiadam co się stanie w trakcie sesji)*

Catelyn szybko przemierzała korytarz, prowadzona przez swojego trenera. Utrzymanie takiego tempa w niebotycznie wysokich szpilkach nie należało do łatwych zadań. Dodając do tego ból w praktycznie każdej części ciała i ogromny stres, który ściskał jej wnętrzności - Cate nie była pewna jakim cudem w ogóle stoi na nogach. Miała wrażenie, że jej serce i płuca oplata niewidzialna metalowa klatka, która zaciska się z każdym krokiem, pozbawiając ją tchu.

Jednym słowem, była kłębkiem nerwów. Uczucie spotęgowało się wraz z dojściem do drzwi oznaczonych tabliczką ze srebrnym napisem "Margaret Madison". Mężczyzna obok niej posłał Catelyn ostrzegawcze spojrzenie, na co spuściła głowę. Trener zapukał i po cichym "proszę" ze środka, otworzył drzwi.

Nie odważyła się podnieść wzroku z podłogi. Nie chciała przecież urazić swojego przyszłego właściciela brakiem szacunku. Zrobiła jeszcze kilka kroków, podążając za trenerem. Stukot szpilek, irytujący ją przez całą drogę, w cichym gabinecie wydawał się jeszcze głośniejszy. Gdy tylko jej trener się zatrzymał, natychmiast uklęknęła, rozchylając uda na boki i splatając ręce za plecami.

– Dziękuję, Ash – głos szefowej klubu zawierał w sobie tyle autorytetu, że Cate mimowolnie skuliła się w sobie. Dziwnie jej też było po tylu latach poznać prawdziwe imię trenera. Cichy odgłos zamykanych drzwi nie pomógł rozluźnić atmosfery.

– Czemu została ukarana? Czyżby zrobiła coś złego? Nie zapłacę całej kwoty za sukę, która nawet przez pół dnia nie potrafi się zachować.

A więc to on. Ten mroczny, władczy ton wyrył się w pamięci dziewczyny na tyle, aby mogła go rozpoznać od razu. Cieszyła się, że w końcu dostała - lub raczej dostanie - właściciela i uznawała to za ogromny zaszczyt... Ale strach przed bólem, jaki będzie ją czekał ze strony Mastera, motywował ją do ucieczki, lub innych niedopuszczalnych zachowań. Z całej siły starała się pozostać w pozycji, nie ruszyć ani o milimetr.

– Zapewniam cię, że Cate od pół roku może się poszczycić wzorowym zachowaniem. Nie jest to częste u uległych, z resztą sam mogłeś się przekonać próbując inne dziewczyny z klubu. A te ślady, to standardowa procedura przed zakupem, nie ma powodów do zmartwień. – Głos Madame Margaret nie zachwiał się ani razu, choć w głowie układała formułkę, jaką usłyszy Ash za narażanie utraty klienta.

Dziewczyna czuła, że mężczyzna nie był zadowolony z odpowiedzi. Pewnie chciał się targować o cenę, pomyślała, za wszelką cenę nie popadając w panikę. Zaraz mnie wykupi, a ja spełnię jego wszelkie fantazje i życzenia, dopóki fizycznie nie zniosę więcej...

– Możemy przejść do licytacji? Niestety nie mam całego dnia – obecność trzeciego klienta Catelyn była tak niespodziewana, że kompletnie wybiła ją z toku myślenia. I licytacja? Co to w ogóle miało znaczyć.

– 20 tysięcy – zaczął Master kpiącym tonem, zanim Cate zdołała zrozumieć co się działo. Z tego co się orientowała, 20 tysięcy to dosyć zaniżona cena. Czy naprawdę nie była warta więcej? W myślach modliła się o to, aby drugi mężczyzna nie miał podobnego zdania.

– 50 – podbił spokojnym, prawie znużonym tonem.

– Lepiej się zastanów, czy na pewno-

– Po raz pierwszy – stanowczo przerwała Margaret, wyczekująco spoglądając na obu mężczyzn. Wiedziała o ich wewnętrznym konflikcie i ciągłej rywalizacji. Szczerze miała nadzieję, że załatwią to poza granicami jej klubu.

Good kitten [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz