Catelyn przewróciła się na drugi bok, zakopując się bardziej w ciepłej pościeli. Było jej zbyt wygodnie, żeby wstawać, na pewno miała jeszcze parę minut do wstania. Jej umysł, wciąż owinięty snem, zbyt wolno łączył fakty, że po pierwsze - jej łóżko nigdy nie było tak wygodne, po drugie - słońce nie powinno razić ją w oczy, ponieważ spała daleko od okna, a po trzecie... Zaraz, słońce?
Jak poparzona usiadła na łóżku, po chwili przypominając sobie gdzie jest. Spojrzała na zegar wiszący na ścianie i rozszerzyła oczy, widząc jak późno się obudziła. Nikt jej nie powiedział, na którą ma być gotowa do służby, czy jakie ma obowiązki z rana. Przygotować śniadanie? A może obudzić swoich właścicieli? W klubie zawsze musiała wcześnie wstać, i czekać, aż trener do niej przyjdzie.
Zanim do końca ogarnęła ją panika i stres, że znowu zawiodła, ktoś zapukał do jej drzwi. Nie minęła sekunda, a Isabelle już zaglądała do środka.
– O! Już wstałaś – zauważyła, przejeżdżając wzrokiem po jej ciele. Catelyn miała na sobie tylko luźną koszulkę, która się podwinęła, ukazując jej cudne uda – Zrobiłam śniadanie. Pomyślałam, że możemy razem zjeść...?
– Chętnie – odparła niepewnie, ignorując gulę w gardle.
Isabelle zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. Cate schowała twarz w dłoniach. Serce wciąż waliło jej ze stresu, a brzuch miała ściśnięty w supeł. Pomimo wczorajszej rozmowy z Panem i Isą, wciąż miała wiele wątpliwości. Zerknęła na kontrakt leżący na komodzie. Powinna go przeczytać, sami powiedzieli, że to pomoże ustalić granice. Granice, których potrzebowała, aby niczego nie spieprzyć.
Nie chcąc kazać Isabelle dłużej czekać, wstała z łóżka, od razu je ścieląc. Wygładzanie pościeli, równe ułożenie poduszek i nauczona perfekcja każdego ruchu przyniosła jej trochę spokoju. Lubiła te proste, automatyczne czynności, do których była przyzwyczajana przez większość swojego życia. Czuła, że obecnie stały się jedynym stałym i pewnym punktem w jej życiu.
Założyła krótkie dresowe spodenki i narzuciła na siebie bluzę. Przejechała palcem po obroży, która wciąż tkwiła na jej szyi. Pokonała chęć rozebrania się do bardziej wyzywającego stroju czy poruszania się na czworaka, wiedząc, że nie to teraz było od niej oczekiwane. Zadrżała na zetknięcie się jej gołych stóp z zimną podłogą.
Na korytarzu czekała na nią Isabelle. Podniosła wzrok znad telefonu jak tylko ją zobaczyła.
– Nie miałaś chyba jeszcze okazji poznać domu. Oprowadzę cię, tak mniej więcej, bo jestem zbyt głodna żeby wszystko ci pokazywać – zaśmiała się – Ten dom jest ogromny.
Co do tego Catelyn mogła się zgodzić. Już z zewnątrz widziała powalający rozmiar jej nowego domu. I choć spodziewała się bardziej zimnego, nowoczesnego klimatu w środku, przyjemnie się zaskoczyła. Większość pomieszczeń była w stylu mid century, z dużą ilością drewna i ciepłych kolorów. Nie brakowało też domowych roślin, ani... niespodziewanych erotycznych akcentów.
Wchodząc do salonu, Cate zatrzymała się na widok skórzanych kajdan, zwisających na łańcuchu z sufitu. Na stoliku do kawy leżało też parę innych zabawek, na widok których dziewczynie szybciej zabiło serce i zrobiło się mokro między nogami. Nic nie mogła poradzić na to, że automatycznie wyobraziła siebie, związaną, bezsilną, na widoku w centrum domu, gdzie każdy mógłby ją do woli użyć...
– No tak, zapomniałam o tym – zachichotała Isabelle, przechodząc dalej, do przestronnej jadalni z otwartą kuchnią – Nie jest to rzadki widok, powinnaś się przyzwyczaić. – Mrugnęła porozumiewawczo do Catelyn, biorąc dwa talerze z górnej półki.
CZYTASZ
Good kitten [18+]
RomanceAlternatywny świat, w którym ograniczenia nie istnieją. Uważaj, aby cię nie pochłonął... Trigger warning: przeczytaj tagi