*spóźniony, ale dwa razy dłuższy, chciałam odrobinę wynagrodzić wam czekanie :)*
– To na pewno dobry pomysł? – zapytała Catelyn, nieufnie spoglądając na szeroko uśmiechniętą Isabelle.
– Słońce, znam go parę lat, dobrze wiem czego potrzebuje – powiedziała dziewczyna, nieznacznie przybliżając się do Cate. – Poza tym nie wmówisz mi, że też tego nie chcesz.
Anthony przez ostatnie parę dni zachowywał się... dziwnie. Nie przypominał mężczyzny, którego Catelyn myślała, że znała. Chodził ciągle zmęczony i zirytowany, nie przelewał swoich emocji na nią, ukrywał je pod uśmiechem i namiętnymi pocałunkami, ale nie wystarczająco dobrze, aby nic nie zauważyła.
Wychodził do pracy - o której Catelyn tak naprawdę jeszcze nic nie wiedziała - na długie godziny, a kiedy wracał do domu, prowadził niekończące się rozmowy i spotkania online w swoim biurze. Stwierdzenie, że coś było nie tak, byłoby sporym niedomówieniem. I nie trzeba być geniuszem, żeby się domyślić, że problemy najpewniej wynikały z jego zawodu.
Oczywiście, że Cate pytała go, czy wszystko w porządku. Problem w tym, że jego odpowiedzi były najczęściej zdawkowe, wymijające, lub dosadnie dawał jej znać, że nie musi się niczym przejmować i zmieniał temat. Więc nie drążyła, kim była, żeby wtrącać się w jego sprawy? Szczególnie kiedy w ramach zmiany tematu brał ją w objęcia, obsypywał pocałunkami, zabierał oddech i sprawiał, że zapominała o całym świecie.
– Wiem, że oddziela pracę od życia prywatnego, ale może rozmowa byłaby lepsza niż seks? – pomyślała na głos, wciąż sceptycznie podchodząc do "genialnego pomysłu" Isabelle. Choć musiała przyznać, pod pewnymi względami szalenie jej się podobał.
– Byłaby... – westchnęła Isa, przerywając na chwilę – I obiecuję, że go do tego zmuszę. Żeby ci wszystko wytłumaczył, bo wystarczająco długo z tym zwleka. Ale on potrzebuje kontroli. Dominacji. Chwili przerwy, w której nad wszystkim i wszystkimi panuje.
– Przecież ma to na co dzień – wyrwało się Catelyn, na co zareagowała automatycznym rumieńcem. Nie wstydziła się naprawdę, nie było to żadną tajemnicą, szczególnie przed Isabelle, ale nie miała wpływu na reakcje swojego ciała.
– Ah taaak, więc to się dzieje za zamkniętymi drzwiami – droczyła się Isa z iskierkami rozbawienia w oczach.
Od podpisania kontraktu Cate każdej nocy spała w sypialni Anthonego. Koncept osobnych pokoi dla pary, obecnie dla trójki, na początku wydawał się dziwny, ale z czasem go doceniła. Każdy miał swoją przestrzeń, nie musieli się cisnąć z rzeczami w jednej szafie i jeśli chcieli, mogli mieć całe łóżko dla siebie. Z czego ostatnio często korzystała Isa, marudząc, że Anthony ją budzi, kiedy rano przygotowuje się do pracy. Catelyn nigdy to nie przeszkadzało, znajdowała w tym okazję na parę szybkich całusów, albo wspólny prysznic, zanim mężczyzna znowu zniknie na prawie cały dzień. Dosłownie nie mogła się nim nasycić, ciągle było jej mało - jego dotyku, ust, tego uzdolnionego języka...
– Zaraz, zaraz. Żeby mi wszystko wytłumaczył? – Cate otrząsnęła się z myśli, które zawędrowały za daleko. – Czyli ty wiesz, co się z nim dzieje?
Isabelle uśmiechnęła się przepraszająco i trochę smutno.
– Znamy się dłużej, zdążyłam poznać szczegóły jego pracy, obawy z nią związane. Nie miał jeszcze okazji z tobą o tym porozmawiać – potrząsnęła głową, zmieniając temat – Nie zawracaj tym sobie na razie tej ślicznej główki. Skup się na teraźniejszości, Anthony za niedługo wróci.
No tak. Były w trakcie przygotowań genialnego planu Isy. Niespodzianki dla ich Pana, która miała mu pomóc z jego stresem i frustracją. To wyjaśniało, dlaczego po pierwsze, obie były w bieliźnie. Bardzo uwodzicielskiej bieliźnie, składającej się z satyny, cienkich pasków materiału i koronki, dla której Anthony miał stracić głowę.
CZYTASZ
Good kitten [18+]
RomanceAlternatywny świat, w którym ograniczenia nie istnieją. Uważaj, aby cię nie pochłonął... Trigger warning: przeczytaj tagi