papużki nierozłączki

1.6K 46 108
                                    


                                        ***

Tydzień później:

Jutro Patryk ma urodziny a dokładniej to za pół godziny oczywiście nie mogłam normalnie rano złożyć mu życzeń, musi to być o 24:00 i przyjadę mu je złożyć osobiście z Postim.

Właśnie wsiadłam do auta i pojechałam pod dom Postiego, zgarnęłam go i pojechaliśmy do Patryka. Gdy wyszliśmy z auta była już 23.55 więc idealnie, Alan cicho przekręcił zamek w drzwiach kluczami które miał bo Patryk powierzył mu jeden egzemplarz.

Z prezentami w rękach staraliśmy się jak najmniej szeleścić czy wydawać jakie kolwiek odgłosy i moim zdaniem udało nam się to dosc.

Godzina 23.59 my już staliśmy nad łóżkiem Patryka, chłopak sobie smacznie spał, no ale cóż...

- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! - krzyknął Posti gdy wybiła godzina 24, zapaliłam swiatlo i wystrzeliłam confetti.

Stary prawie spadł z łóżka i patrzył na nas wzrokiem jakby chciał nas zabić, ale my po prostu śpiewaliśmy mu sto lat z uśmiechem

- dziękuję, ale czemu tak wcześnie? - spojrzał za okno za którym było całkowicie ciemno

- bo jest 24:00, punktualni jesteśmy

- wow to do was nie podobne - zakpił z nas podnosząc się do pozycji siedzącej

- aha my się tu produkujemy, a ty nasz jeszcze wyzywasz? - odparłam

- nie no skądże, to był zarcik

- żarcik kosmonaucik - parsknął Posti po czym zaczął się dusic wrecz ze śmiechu

- on ten.. z nim jest wszystko okej? - spytał blondyn unosząc jedna brew ku górze

- nie wiem sama

- dobra sory sory - powiedział po chwili Posti jak już się „ogarnął"

- mamy dla ciebie prezenciki - uśmiechnął się wręczając mu torebkę

Chłopak otworzył prezent i podziękował z tysiąc razy tuląc się do przyjaciela

- też coś dla ciebie mam - wyznałam dając mu torbe

Mortal skupiony otwierał prezent, gdy w końcu ogarnął co dostał zakrył usta ręką i wyszczerzył oczy

- nieee

- tak

- nieeeee, boże ale.. Lex to kosztowało.. KILKA TYSIĘCY POJEBALO CIE? - wykrzyczał wskazując na jego wymarzone lego

- no i co, to jest twój dzień. - uśmiechnęłam się do niego a ten wstał i mnie mocno przytulił kołysając nas na boki

- dziękuje dziękuje dziękuje dziękuje dziękuje - powtórzył nadal mnie ściskając

- już spokojnie - zaśmiałam się

- jak mam być spokojny skoro ty.. - zaczął a ja popchnelam lekko na łóżko

- ty lepiej śpij - uśmiechnęłam się do niego szyderczo i obkreciłam się na pięcie w stronę drzwi

- rano będziemy gadac, ja jade do domu - dodałam

- nie jedziesz - chłopak wstał i przerzucił mnie przez ramie, rzucając na jego łóżko

- śpij tu - stwierdził mortalcio, Posti się głośno smial z naszego zachowania

- boże papużki nie rozłączki - parsknął śmiechem

- to on mi nie pozwolił nawet wyjsc z jego pokoju - oburzyłam się

ZAKAZANY SMAK | mortalcio Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz