Chapter 15

135 16 13
                                    

Pojazd zatrzymał się tuż przed blokiem. Noc zastała ich jeszcze w trasie, ale wszyscy byli na tyle zmęczeni, że nie mieli nawet siły narzekać na wydłużającą się podróż. Wysiadła z samochodu łapiąc po drodze za swój bagaż. Nie chciała wracać, choć tutaj był jej dom, tak gdzieś w środku odczuwała dziwną pustkę. Siedziba Avengers również nie była jej prawdziwym domem. Członkowie grupy w dalszym ciągu sceptycznie patrzyli na jej poczynania i niebyli przekonani do jej autentyczności. 

-- Hej głowa do góry -- Szyba zjechała w dół a z wnętrza samochodu wyłonił się Clint, uśmiechnęła się słabo, ale tego dnia kompletnie nie tryskała humorem. Wszystko zaczeło ją przytłaczać, zniknięcie Barnesa, jej bezsilność. 

-- Uratowałaś tam wiele ludzi swoim talentem. Gdyby nie ty zapewne było by więcej poszkodowanych -- Wyznał z ciepłym uśmiechem 

-- Clint oni naprawdę mu coś zrobią? -- Spytała niepewnie opierając się o drzwiczki samochodu. Mężczyzna westchnął wzruszając bezradnie rękoma 

-- Wiesz... Mamy związane ręce -- Wyznał szczerze 

-- Dzięki -- Uśmiechnęła się słabo, szanowała go za szczerość przynajmniej nie mydlił jej oczu. 

-- Nie zamartwiaj się tym na pewno wyjdzie z tego cało. Zawsze wychodzi -- Mrugnął do niej po czym odjechał z parkingu zostawiając nastolatke w ciemności. Uniosła głowę spoglądając w niebo znów musiała założyć maskę zwykłej dziewczyny, która wróciła szczęśliwa z wymarzonego stażu. 

Stark oczekiwał, że nie będzie się angażować w żadne sprawy, zresztą podobnie jak Spider-man, który nie mógł się doczekać kolejnej misji i zaapelował, że codziennie będzie wysyłał raporty Happy'emu. Przez większą część drogi chłopak z podekscytowaniem opowiadał o tym jak świetnie będą się sprawować jako partnerzy patrolując razem dzielnice Nowego Jorku. 

***

Liv od samego rana przesiadywała na stołówce w towarzystwie dziewczyn. Okienko w połowie lekcji było na wielu uczniów plusem, mogli wykorzystać wolny czas na przewietrzenie się i zakupienie pożywienia na resztę dnia. Kate wraz z Josie siedziały na przeciwko przyjaciółki i z wielkim zainteresowaniem oglądały na telefonie wiadomości odnośnie ataku w siedzibie Shield. Olivia mało co interesowała się tym co dzieje się na ekranie, widziała to na własne oczy i nie chciała wracać do tamtego momentu.

Nadal przed oczami miała makabryczne sceny kiedy kilkoro osób zostało przygniecione przez gruzy, krzyki i panika jaka występowała w tym miejscu była poruszająca. Drżała na samo wspomnienie kiedy znajdowała się kilka metrów nad ziemią, a szyba zaczynała pękać. 

-- Jestem przerażona tym co się tam wydarzyło. Mogła zginąć masa ludzi -- Josie zabrała głos podnosząc wzrok znad ekranu telefonu. Wiadomości się zakończyły, a one miały teraz pełne pole do popisu w kwestii skomentowania całe sprawy 

-- Sądzicie, że ten zamach był spowodowany tym, że Black tam była? -- Spytała Kate składając ręce

-- Skąd wiecie, że tam była? -- Spytała Liv unosząc wzrok znad książki, którą studiowała. Musiała czymś zająć głowę, która bolała ją od samego rana 

-- Kochana wszystkie media trąbią o tym, że została ułaskawiona. Stara jest cholernie niebezpiecznie jeżeli już ONZ zaczyna się udzielać to mamy powody by się obawiać-- Wyznała Kate wzruszając ramionami 

-- Czytałam w internecie, że nie wszyscy Avengersi byli przekonani  co do niej - Wyznała Josie 

-- Ciekawe gdzie teraz może być -- Zastanowiła się znów brunetka 

Time has changed us |Avengers|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz