Chapter 16

127 12 3
                                    

-- Mamy zamiar dzisiaj być w Avengers Tower? -- Spytała Liv siedząc na jednym z dachu obserwując otoczenia z góry. Miała na sobie swój strój, który podarował jej Stark.

-- Nie wiem, a masz taki zamiar? -- Spytał Spider-man kucający zaraz obok swojej towarzyszki, która westchnęła 

-- Siedzimy tu bez sensu i wypatrujemy złoczyńców. Naprawdę cię to nie nudzi? -- Spytała zainteresowana machając swoimi nogami które miała spuszczone 

-- Nie, bo wiesz... Wszystko potem raportuje Happoyemu i mam nadzieje, ze wezmą mnie na kolejną tajną misje -- Oznajmił przybity 

-- Pan Stark mi mówił, że nie jadłaś nigdy churrosów -- Zagadnął nagle Peter zerkając na zamaskowaną dziewczynę, która tylko prychnęła śmiechem 

-- Wiesz, nie koniecznie -- Odpowiedziała patrząc gdzieś przed siebie 

-- Dobrze się składa bo właśnie miła babcia znów mi je dała -- Oznajmił odchodząc nieco od krawędzi dachu. Zdjął swój plecak z którego wyciągnął pudełko churrosów. Liv od razu odwróciła się w stronę chłopaka i z zainteresowaniem wpatrywała się pudełko siadając przed spider-manem 

-- Nie krępuj się -- Skomentował łapiąc za swoją maskę którą ściągnął. Liv rozejrzała się uważnie, zawsze musiała być pewna że nikt jej nie zobaczy. Po chwili pociągnęła swój komin w dół i odebrała od chłopaka przekąskę. 

Nigdy szczególnie nie przepadała za słodyczami, ba ona nawet nie szczególnie miała okazję ich próbować. Większość lat spożywała posiłki serwowane przez labolatorium. Kiedy spróbowała churrosa miała wrażenie, że nie jadła nic tak pysznego jak to. 

-- Specjalnie odciągasz mnie od wieży prawda? Żebym się nie wtrącała w te sprawy i nie robiła Starkowi problemów? -- Spytała nagle wpatrując się uważnie w chłopaka, który zapychał się słodyczem 

-- Nie, dlaczego? -- Spytał z buzią wypełnioną churrosami -- Poprostu sam Stark ci zaoferował, że powinniśmy razem patrolować miasto. Fajnie mieć wspólnika -- Wyjaśnił wzruszając ramionami 

-- Peter -- Przymknęła na chwilę oczy -- Twoje zawachanie i podenerwowanie czuć z kilometra, a przypominam że nawet nie muszę ci wchodzić do głowy -- Skomentowała uśmiechając się delikatnie. Peter westchnął unosząc wzrok ku niebu 

-- Słuchaj po prostu... Shield samo nie wie co robić. Nie znają cię i Stark boi się, że jeżeli się wtrącisz to skończysz jak pan Barnes. Są świadomi, że to Hydra nic innego nie zrobimy -- Wyjaśnił bezradnie. Wiedział, że go przejrzy prędzej czy później był tego świadomy. Tym bardziej, że to była Liv, wiedźma która aspirowała na naprawdę potężnego i nieobliczalnego Avengera. Nikt nie wiedział do ilu rzeczy była zdolna i co w dalszym ciągu w sobie ukrywała 

-- Powinnaś korzystać z szansy, którą otrzymałaś. Jesteś oczyszczona i sami Avengers za ciebie ręczyli -- Dodał Peter -- To wielki zaszczyt Liv 

-- Oni nigdy nie byli dla mnie bohaterami -- Przyznała podnosząc się z miejsca -- Jesteśmy z dwóch różnych światów, dla ciebie uratowali cały świat, cały Nowy Jork, są wzorem do naśladowania, dostrzegli cię. I super to naprawdę wielkie szczęście mieć takich idoli. Ale ja od zawsze widziałam w nich wrogów -- Mruknęła naciągając na nos komin . 

-- Idę do Avengers Tower z tobą lub bez ciebie -- Skomentowała ruszając w stronę zejścia z dachu, zostawiając za sobą spider-mana, który zaczął pośpiesznie się zbierać. Oczywiście, że jej nie zostawi. 

***

Pod wieżą Avengers zapanował istny chaos, którego nie dało się opanować. Główne wejście było oblegane przez dziennikarzy i kamery, które rejestrowały wszystko na żywo z boku stali turyści którzy robili sobie zdjęcia, a gdzieś w oddali stała masa gapów oczekując na jakieś show. Ochrona co chwilę interweniowała, a pracownicy wieżowca walczyli o własne życie przepychając się przez tłumy. 

Time has changed us |Avengers|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz