Chapter 17

114 12 10
                                    

-- Słabo wyglądasz -- Liv podniosła wzrok na staruszkę, która siedziała przed nią. Jadły wspólnie śniadanie jeszcze przed szkołą do której wybierała się dziewczyna. Całą noc spędziła poza domem włócząc się po mieście ze Spider-manem

-- Ostatnio mam trochę więcej obowiązków -- Wyjaśniła zaprzestając jeść płatki, które zrobiła sobie w pośpiechu 

-- Obowiązków powiadasz? -- Spytała z powagą patrząc na wnuczkę, która wróciła do jedzenia swojego posiłku. 

-- Tak, ten staż, egzaminy w szkole i kółko naukowe. Trochę tego jest -- Skomentowała silnie trzymając się swojej wersji wydarzeń. 

-- Olivia czy ty mnie okłamujesz? -- Spytała Briana z lekkim wyrzutem patrząc uważnie na wnuczkę, która zastygła z łyżką w powietrzu. 

-- Dziecko, nie było cię całą noc w domu -- Dodała zawiedziona kręcąc głową. Czasem żałowała niektórych decyzji wzięła sobie na głowę wychowywanie nastolatkę. Każdy z rodziny usilnie próbował wybić jej ten pomysł z głowy. Liv, była poszkodowanym dzieciakiem, który stracił rodziców w tragicznym wypadku jak mogła jej nie przyjąć pod swoje skrzydła dziewczyny, która została całkiem sama?

-- Babciu -- Zaczęła spokojnie okładając łyżkę z powrotem do miski 

-- Gdzie byłaś? U jakiegoś chłopca tak? -- Spytała z nie dowierzeniem

-- Byłam na stażu -- Skłamała patrząc uważnie na kobietę, która prychnęła tylko 

-- Co się dziecko z tobą ostatnimi czasy dzieje? Okłamujesz mnie, ignorujesz Kate, która sama odchodzi od zmysłów i się o ciebie martwi, a nawet zwiałaś z lekcji -- Skomentowała z wyrzutem unosząc ręce w górę.

-- Musimy teraz o tym rozmawiać? -- Spytała czując jak głos zaczyna się jej łamać. Zbyt wiele spraw miała na głowie, a dodatkowa kłótnia nie wnosiła niczego nowego. Nienawidziła okłamywać babci, ani się z nią kłócić, ale wszystko co robiła było jej decyzjami. Nie była już dzieckiem więc dlaczego ją tak traktowano?

-- Tak! Jesteś pod moją opieką dziecko -- Odparła z wyrzutem -- Chce wiedzieć co się z tobą dzieje! 

-- Co jeśli jej nie potrzebuje? -- Spytała unosząc głos podobnie jak babcia -- Co jeśli nie potrzebuję tej opieki? -- Spytała podnosząc się z krzesła 

-- Livia zważaj na słowa -- Ostrzegła ją kobieta . Dziewczyna tylko wzruszyła oburzona ramionami po czym złapała za swój plecak i wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami. Zachowywała się jak zbuntowana nastolatka i wiedziała, że po powrocie ze szkoły będzie jeszcze gorzej. 

***

-- Wysłał nam na emaile zaproszenie -- Oznajmił Peter idąc zaraz obok dziewczyny z telefonem w ręku. Obok nich szedł zaraz Ned z Josie, którzy dyskutowali na temat koła naukowego. 

-- To powodzenia z przekonaniem mojej babci -- Mruknęła zakładając na głowę czapkę

-- Dlaczego? -- Spytał zmartwiony dotrzymując dziewczynie kroku 

-- Pokłóciłam się z nią i zapewne przez resztę weekendu będę polerować zestaw staroświeckich sztućców za swoje szczeniackie zachowanie -- Oznajmiła kręcąc głową

-- Poza tym. Nie jestem przekonana -- Szepnęła Liv, nie chcąc aby ktokolwiek usłyszał ich rozmowę. 

-- Do czego? -- Wtrąciła się Josie z delikatnym uśmiechem patrząc na dwójkę przyjaciół, którzy uśmiechnęli się niewinnie 

Time has changed us |Avengers|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz