-- Jeśli Stark się dowie to nas zabije -- Peter szedł za Olivią, która zdążyła się przebrać w swój strój. Szła w stronę garażu z którego miała się dostać prosto do centrum miasta
-- Zimowy go wyręczy -- Odpowiedziała poważnie naciągając na nos komin
-- Naprawdę nie możesz tego zostawić Kapitanowi? -- Spytał zestresowany -- On już tam jest i na pewno sobie poradzi. Zna go najlepiej i ...-- Stanął przed dziewczyną, która się zatrzymała mierząc go wzrokiem
-- Też go znam -- Odparła poważnie patrząc na przyjaciela. Lubiła Petera, ale nienawidziła argumentu, że totalnie nie zna Barnesa i nadstawia nad nim kark. Znała go lepiej niż oni wszyscy razem wzięci.
-- Kryj mnie przed Starkiem proszę, Peter muszę tam iść -- Poprosiła wzdychając bezradnie. Chłopak wzniósł oczy ku niebu po czym odsunął się z drogi dziewczyny
-- Nie daj się zabić -- Poprosił po czym odszedł w stronę głównej sali w której w dalszym ciągu trwało przyjęcie a nic nie świadomi goście bawili się w najlepsze.
Dotarła na miejsce, które było istnym piekłem. Walki między złoczyńcami a super bohaterami zawsze kończyły się istnym zniszczeniem całe okolicy. Kapitan Ameryka właśnie walczył z autentycznym Zimowym Żołnierzem, który niczym zjawa znów powstał z popiołów choć podobno już dawno miał umrzeć.
-- Czego chce? -- Spytała Liv kucając przy jednym z przewróconych samochodów chroniąc się przed strzałami, które zostały w nich wycelowane
-- Jesteś jego celem -- Odpowiedział Kapitan patrząc na dziewczynę ze współczuciem. Nie powinno jej tu być, a jednak się zjawiła i była świadoma, że Zimowy przyszedł po nią. Sam Skull za wszelką cenę chciał znów ją mieć pod kontrolą
-- Cóż za zaskoczenie -- Mruknęła wychylając się ostrożnie aby ocenić w jak bardzo tragicznym położeniu byli
-- Aktywowali program prawda? -- Spytała uchylając się przed kolejnymi pociskami, które oddał w ich stronę. Zbliżał się do nich, a czas na ucieczkę coraz bardziej się skracał
-- Nie wie kim jest -- Odparł Kapitan podnosząc się momentalnie i rzucając swoją tarczę.
-- Jest jakiś plan? -- Spytała kuląc się przed kolejnymi strzałami kiedy mężczyzna znów schował się za samochodem tuż obok niej
-- Dasz rady mnie osłaniać? -- Spytał patrząc na rudowłosą, która kiwnęła głowa. Byli zdani tylko na siebie, nie mogli zaangażować reszty Avengersów. Było by to zbyt podejrzane, a po drugie przecież dwójka naprawdę uzdolnionych osób na pewno nie będzie mieć większych problemów z największych zabójcom wszech czasów. Tym razem chcieli się obejść bez telewizji i po prostu uratować przyjaciela ze szponów przeszłości.
Liv dołączyła do potyczki, na około było istne widowisko ludzie kamerowali owe zajście ukryci w cieniu. Policja skutecznie usiłowała zaangażować się w sytuacje, ale szybko rezygnowali kiedy zimowy kasował jednego po drugim. Tyle by było po ich cichej akcji.
Dziewczyna podniosła ręce, a wokół niej pojawiła się moc która momentalnie wywołała podekscytowanie u obserwatorów. Może i właśnie działała na korzyść mieszkańców, których chciała chronić, ale wiedziała że i tak się jej bano. Posłusznie ruszyła za kapitanem, który instruował ją i wydawał kolejne polecenia, którym się podporządkowywała.
Chcieli go osłabić, sprawić żeby opadł z sił i łatwo dał się pojmać. Walka wydawała się być zacięta i kiedy Liv zdołała rozbroić Barnesa szło jakoś łatwiej. Dystans między nimi się zmniejszył i teraz walczyli na gołe pięści. Została uderzona kilka razy, krew leciała jej z wargi, co chwilę leżała na ziemi i znów się podnosiła, aż w końcu wiedziała, że są na przegranej pozycji.
CZYTASZ
Time has changed us |Avengers|
FanfictionŻycie w świecie którego bronią bohaterowie od zawsze wydawało się jakoś łatwiejsze. Ludzie oddali swoje bezpieczeństwo w ręce obcych i nie przewidywalnych bohaterów, którzy byli potężniejsi od całego społeczeństwa. Avengers grupa która miała być zba...