Chapter 18

121 13 19
                                    

Stała przed lustrem patrząc na swoją stylizacje. Bordowa suknia pasowała do niej idealnie, włosy rozpuściła delikatnie je podkręcając. Ta prestiżowa impreza wpłynęła chyba na nią zbyt bardzo, ale nigdy nie miała okazji uczestniczyć w prawdziwym balu i z lekką pomocą Peeper teraz mogła się poczuć jak istna księżniczka. Chociaż na jeden wieczór.

Zmarszczyła brwi kiedy nagle dostrzegła w odbiciu nienaturalny ruch przy drzwiach. Obróciła się gwałtownie machnęła rękoma obracając się w stronę drzwi. Przedmiot poleciał wprost na androida który wyłonił się z ściany i podniósł ręce do góry.

-- VISION! -- Krzyknęła przestraszona opuszczając ręce, a jej narzędzie, które o mało co nie wbiło się w gardło Visiona upadło na ziemie z trzaskiem. 

-- Istnieje takie coś jak drzwi! -- Warknęła wskazując ręką na drewniane skrzydło

-- Przepraszam, ale drzwi były uchylone sądziłem, że to nie ma znaczenia -- Odpowiedział kulturalnie spoglądając na dziewczynę od góry do dołu -- Pan Stark oczekuje, że zejdziesz na dół. Już większość gości przybyła -- Dodał, Liv tylko kiwnęła głową

-- Wyjdę drzwiami -- Dodał po chwili zawachania po czym przeleciał tym razem przez drzwi. Dziewczyna uniosła wzrok ku sufitowi zastanawiając się jak dotrzeć do androida. Uwielbiała go, tylko czasami Vision potrafił doprowadzić do zawału serca nie jednego mieszkańca siedziby.

Salon na ten wieczór zmienił się w elegancką sale balową, wszystko wyglądało jak z bajki, a wszyscy ludzie prezentowali się jak milion dolarów. Eleganckie suknie połyskiwały w świetle przyciemnionych lamp, podobnie jak garnitury panów. Wszyscy uczestniczyli w wyścigu szczurów aby wypaść przed sobą jak najlepiej. Kilka osób siedziało przy stołach inni stali niedaleko parkietu z lampkami szampana w rękach, a jeszcze inni już dali się porwać na parkiet poruszając się delikatnie w rytm spokojnej muzyki. Jednym słowem drętwa i sztuczna impreza która imponowała bogaczom.

Po chwili przeniosła wzrok na grupę, która zaczęła machać w jej stronę. Tylko Peter Parker, stał jak wryty w garniturze patrząc na nią z zaskoczeniem na twarzy. Ruszyła w ich stronę czując jak kamień spada jej z serca. Stojąc tak wśród nieznanych ludzi czuła się nie komfortowo i niemiałaby pojęcia co by ze sobą zrobiła gdyby nigdzie ich nie znalazła.

-- No i jest paskuda -- Przywitał się Clint z delikatnym uśmiechem podając jej kieliszek z szampanem. Uśmiechnęła się ciepło odbierając od mężczyzny napój.

-- Pięknie wyglądasz -- Obróciła głowę w stronę Petera, który uśmiechnął się nieśmiało w jej stronę.

-- Dziękuję, ty też jesteś niczego sobie  -- Wyszczerzyła białe zęby kiedy chłopak zarzucił na nią ramię -- Tym bardziej, że tamte starsze panie ciągle na ciebie patrzą -- Oznajmiła kiwając głową w stronę stolika przy, którym siedziały starsze kobiety uważnie obserwując grupkę. Brunet zmarszczył brwi spoglądając w tamtym kierunku na co kobiety lekko zarumienione momentalnie odwróciły wzrok

-- Planujecie tu balować do rana, że się tak wystroiliście? -- Spojrzeli na Tonyego, który podszedł do nich swoim dostojnym krokiem. On również tego wieczoru był ubrany w swój najlepszy garnitur

-- Oczywiście, że tak -- Wtrącił się Clint z delikatnym uśmiechem

--Żadnego alkoholu -- Stark spojrzał na dwójkę nastolatków z wystawionym palcem w ich stronę -- Możecie tu zostać max do drugiej potem do spania. Zrozumiane?

--Pewnie --Przytaknął Peter

--Olivia. Czy. To. Zrozumiałe? -- Powtórzył patrząc na zmieszana dziewczynę. Jasne, że chciała się pobawić i wyszaleć tym bardziej, że nigdy nie miała okazji być na imprezach

Time has changed us |Avengers|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz