Rozdział 29

69 3 0
                                    

Po tym jak mój "cudowny" strażnik zaczął się drzeć jak stare gacie na cały hangar, ja ewakuowałam się do swojej nory.

To był najpiękniejszy widok w moim życiu, jego wyraz twarzy, to jak go sparaliżowało w momencie, w którym zobaczył swoje auto.

Kocham to.

Zaczęłam się trochę nudzić więc postanowiłam wyciągnąć zeszyt i porysować. To był dość złożony rysunek i miał sporo elementów, dlatego też samo rysowanie konturu długo mi zajęło.

Przez ten cały czas rozmyślałam nad tym, jak bardzo wkurzyłam Sunstreaker'a. Zastanawiałam się kiedy wparuje do mojego pokoju i zrobi mi dramę życia.

Spędziłam nad tym pół dnia, aż w końcu się poddałam i zostawiłam niedokończony rysunek na łóżku z zamiarem ogarnięcia pokoju.

I zanim zdążyłam cokolwiek zrobić drzwi do mojego pokoju otworzyły się z takim impetem, że byłam w szoku kiedy jakimś cudem nie wypadły z zawiasów.

Drzwi trzasnęły i zamknęły się, a na środku pomieszczenia stał on. Bez trudu można było zobaczyć wkurw w jego oczach, zaciśnięte zęby oraz pięści.

Przełknęłam nerwowo ślinę, bo w tamtej chwili na prawdę wyglądał przerażająco. Przez jakiś czas poprostu na siebie patrzyliśmy. On wściekły, ja zmieszana.
Mój strach odszedł w kąt kiedy tylko tak stał i nic nie robił.

Więc to ja się pierwsza odezwałam. Okazało się to moim błędem.

- Długo jeszcze będziesz tu tak stał, czy przyszedłeś po coś konkretnego? Nie ukrywam, że chciałam posprzątać pokój, a ty mi w tym trochę przeszkadzasz. - powiedziałam patrząc na niego jak na debila.

- Chcesz wiedzieć po co przyszedłem? Jeszcze się tego nie domyślasz? Mam gdzieś, że chciałaś posprzątać, było to zrobić wcześniej, zanim przekroczyłaś granicę. - mówił spokojnie, jednak czułam, że w środku aż cały się gotował.

- Było nierozpowiadać tego co nie trzeba tym, którym nie trzeba. - odbiłam piłeczkę.

Myślał, że ujdzie mu na sucho wyjawianie moich prywatnych spraw.

Nie doczekanie.

Nie minęła nawet minuta, a on znalazł się przede mną przyszpilając mnie do ściany. Jego twarz była niebezpiecznie bardzo blisko mojej.

- Zrobiłem to, bo taki jest mój obowiązek jako twojego strażnika. Nie będę ukrywał takich rzeczy mając na uwadze to, że masz problemy i sobie z nimi nie radzisz. - powiedział to już lekko podniesionym głosem, mimo wszystko dalej starał się być spokojny.

Nawet mu to wychodziło.

Po tym co od niego usłyszałam zaczęłam się zastanawiać jaki on ma w tym interes. Dobrą chwilę mi zajęło w pełni przetworzenie jego słów. Aż w końcu miałam problem odróżnić czy faktycznie chciał mi pomóc, bo jest świadomy co się dzieje, czy najzwyczajniej w świecie chciał mi dopiec.

- Jeżeli chciałeś pomóc to mogłeś trzymać buzię na kłódkę. Chociaż patrząc na ciebie to raczej chciałeś mnie wkurzyć.

W tym momencie jego twarz zbliżyła się jeszcze bardziej.

- Spójrz mi w oczy i powtórz to co przed chwilą powiedziałaś. - mówił śmiertelnie poważnie.

Kiedy tak bardzo wpatrywał się w moje oczy nie byłam w stanie myśleć racjonalnie. Stałam cała sparaliżowana pod jego dotykiem. Myślami topiłam się w jego elektryczno-blękitnych oczkach.

Stop! Oczym ja myślę?

No dalej Zarya, ogarnij się i powiedz mu co o nim myślisz. Albo może lepiej nie bo wyjdę na idiotkę, a może i nawet świruskę. Z resztą on już i tak pewnie ma o mnie takie zdanie.

Chyba zbyt długo o tym myślałam bo teraz to on się odezwał.

- I co? Nieodpowiesz mi? Czy jednak w głębi duszy wiesz, że możesz się mylić? - powiedział po czym westchnął głęboko - Masz szczęście, że Lennox i Sides zdołali mnie uspokoić zanim tutaj przyszedłem, bo marnie byś skończyła.

Odsunął się ode mnie trochę i spojrzał na niedokończony rysunek na łóżku. Uśmiechnął się do siebie poczym podszedł do drzwi, jednak zanim wyszedł odezwał się ostatni raz.

- Wiesz, że to Ty będziesz musiała przemalować moje alt mode?

Nie zdążyłam odpowiedzieć bo ten zniknął już na korytarzu.

Stałam tak dobrych kilka minut wstrzymując powietrze.

Jeszcze nigdy w życiu nikt nie doprowadził mnie do takiego stanu.

Transformers - BliźniaczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz