rozdział 20

1.5K 52 1
                                    

LORA

Gdy zobaczyłam Jamesa z tą dziwką Lucy postanowiłam jej go odebrać, on ma być mój,wiec postanowiłam symulować.

Widziałam jak Lucy szła i chciała zejść na dół na co ja szybko zbiegłam ze schodów i położyłam się tak jak, by wyglądało że mnie zepchnęła.

-AAAAA AŁA BOLII!!!-zaczęłam krzyczeć.

-Co ty robisz?-powiedziała Lucy.

Nagle przybiegł James.

-James Lucy zepchnęła mnie ze schodów..-rzekłam

-C..c..co? Lucy dlaczego to zrobiłaś?-zapytał ze spojrzeniem na Lucy.

-J..j..ja nic nie zrobiłam proszę uwierz mi...-odpowiedziała mu.

Postanowiłam wkroczyć do akcji,by jej nie wybaczył.

-Nie kłam chciałam ci tylko pomóc,bo wyglądałaś na słabą... Dlaczego mi to robisz co ja ci zrobiłam?- zaczęłam kłamać.

-Zawiodłem się na ciebie Lucy-rzekł. po chwili wziął mnie na ręce i zaprowadził do swojego biura zostawiając Lucy samą.

LUCY

Jednego nie rozumiem, dlaczego zaczęła kłamać?
Zadałam sobie pytanie w myślach.

Zaczęło robić mi się słabo, chciałam iść do pokoju by nie ulec wypadku, lecz coś mi się przekręciło w głowie i przechyliłam się do tyłu.

Zaczęłam spadać ze schodów, gdy nagle upadłam już na podłogę. Nie miałam siły całe ciało miałam potłuczone i obolałe. Ale największy ból to że James się nie zjawił, mimo że był głośny huk.

Żeby mnie nie zauważył powoli wstałam i zaczęłam wchodzić po schodach, by udać się do swojego pokoju, nie do Jamesa.

Gdy dotarłam do pokoju natychmiast położyłam się na łóżko i zaczęłam jęczeć z bólu. Powoli wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, by zobaczyć czy nic mi się nie stało.

W łazience spojrzałam na lustro i powoli podniosłam koszulkę, był tam ogromy siniak i kropki krwi. Przeraziłam się, więc postanowiłam popatrzeć czy nie mam czegoś w szafkach,bo kiedy bym poszła do Stelli to by się pytała co zrobiłam i takie tam. Przeszukałam wszystkie szafki i nic nie było. Pomyślałam że samo się zagoi więc tego nie ruszałam.

JAMES

-Co ona ci dokładnie zrobiła?-zapytałem się Lory, by dokładnie znać szczegóły.

-Bo wyglądała na słabą i chciała zejść ze schodów więc szybko do niej podbiegłam, chciałam jej pomóc a ona mnie zepchnęła nie wiem czemu przecież nic złego jej nie zrobiłam-odpowiedziała.

Nigdy nie spodziewałem się że Lucy mogłaby coś takiego zrobić jestem zaskoczony.

Postanowiłem wziąć Lore na ręce i zanieść do pokoju.

Gdy zaniosłem udałem się w stronę pokoju Lucy aby z nią porozmawiać.

Weszłem bez pukania. Zastałem ją leżącą na łóżku trzymająca prawą ręką lewe żebro.

-Lucy?-powiedziałem.

Ona się obróciła w moją stronę i powoli wstała, ale nadal trzymała się za lewe żebro.

-T..tak?-zapytała.

-Mogę wiedzieć czemu zepchnęłaś Lorę ze schodów? Ona tylko chciała ci pomóc-rzekłem.

-Ale ja jej nic nie zrobiłam ona to wszystko zmyśliła, proszę uwierz mi-odpowiedziała Lucy.

-A masz dowód?-zapytałem.

-No..no nie..-powiedziała.

-W takim razie przykro mi,ale nie mogę ci uwierzyć mam nadzieję że nauczy cię to na przyszłość-powiedziałem i wyszłem lekko podnerwowany.

Zaprawdę trochę się martwiłem ponieważ Lucy przyciskała ręka swoje żebro.

23:00

Czekałem w sypialni na Lucy, lecz ona nie przychodziła,wyszłem więc w piżamie do jej pokoju.

Gdy wyszłem do jej pokoju ona siedziała na krześle czesząc swoje włosy które były umyte.

-Dlaczego nie przyszłaś do pokoju?-zapytałem.

-Wolę dzisiaj spać tu-odpowiedziała.

Podeszłem do niej i wziąłem ją na ręce tak by ją zanieść do pokoju.

- Puść mnie i postaw na dół umiem sama chodzić-powiedziała. Na co ja nie odpowiedziałem.

Gdy doszliśmy położyłem ją na łóżko i przykryłem kołdrą. Poszłem także położyć się obok niej.

2:00

Była godzina druga nad ranem, przebudziłem się. Jedna rzecz nie dała mi spokoju, żebro Lucy.

Postanowiłem więc podejść i zobaczyć.

Powoli odsłaniałem koszule piżamową, aż nagle zobaczyłem wielkiego spuchniętego siniaka.

po prostu mnie pokochajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz