Rozdział 2

103 20 53
                                    

Mercan zaniepokojona przedłużającą się nieobecnością swojej koleżanki próbowała ją znaleźć. Zaglądała w każdy kąt, lecz bezskutecznie. W końcu jednak trafiła na jej ślad, wchodząc do łazienki. Zorientowała się, że dobrze trafiła po tym, jak zobaczyła na podłodze tacę po kawie i herbacie dla nowego udziałowca.

— Naz? — Blondynka zapukała w zamkniętą kabinę. — Wszystko w porządku?

— Nie, nie jest w porządku — odparła po dłuższej chwili, kaszląc nad muszlą.

— Wszędzie cię szukałam — oznajmiła Mercan, z troską w głosie, podnosząc tacę. Niepokoiły ją odgłosy dobiegające z drugiej strony. — Myślałam, że coś poszło nie tak w sali konferencyjnej, skoro długo cię nie ma.

— Niedobrze mi — wyznała, spuszczając wodę i otwierając drzwi. Nie wyglądała najlepiej. Blada twarz i łzy w oczach, wywołane torsjami świadczyły o tym, że nie kłamie.

— Zatrułaś się czymś? — To pierwsze co przyszło jej na myśl. — A może to ze stresu. Wszyscy jesteśmy zdenerwowani dzisiejszym dniem.

— Rozbolała mnie głowa — jęknęła Naz, przemywając twarz i płucząc usta zimną wodą. — Wymioty są pewnie od tego albo organizm w końcu się zbuntował i ...

— Ojej... — Sekretarka Engina weszła jej w słowo. — Aż tak mocno boli cię głowa? — Westchnęła zmartwiona, podając koleżance kilka ręczników papierowych do wytarcia dłoni. — Zaraz poszukam jakiejś tabletki przeciwbólowej. Samo picie wody ci nie pomoże.

— Powinnam coś mieć w swojej torebce — westchnęła Naz, wyrzucając mokry papier do kosza na śmieci. — Połknę proszek i mi przejdzie.

— Najlepiej będzie, jeśli trochę odpoczniesz — stwierdziła blondynka, chwytając ją pod rękę. — Ból głowy bywa bardzo dokuczliwy. Powinnaś się położyć. Tylko gdzie? W kąciku dla pracowników nie ma kanapy.

Szły powoli opustoszałym korytarzem holdingu. Naz nic nie mówiła. Całkowicie zdała się na koleżankę.

W końcu trafiły, do miejsca, którego szukała Mercan. Opustoszały, przestronny gabinet z kanapą wewnątrz był idealny. Spełniał wszystkie wytyczne blondynki.

— Połóż się tutaj — rzekła, cały czas asekurując Naz. Zatrzymały się przy meblu, gdzie brunetka mogła odpocząć. — Ja zaraz wrócę z czymś, co uśmierzy twój ból.

Mercan bez trudu znalazła w torebce Kunt środek przeciwbólowy. Przyniosła jej go do gabinetu razem ze szklanką wody.

— Dziękuję — powiedziała Naz, oddając koleżance puste naczynie. — Mam nadzieję, że zaraz poczuję się lepiej. Obiecałam panu Enginowi być w gotowości, gdyby mnie potrzebował.

— Nie myśl teraz o pracy. Ja się wszystkim zajmę. — Blondynka przeglądała szafki w poszukiwaniu nawet najcieńszego koca, żeby okryć znajomą. — Będę cię kryć, aczkolwiek nie sądzę, że zajdzie taka potrzeba. Pan Engin jest wyrozumiały.

— Obyś miała rację, bo z reguły ludzie wyśmiewają ból głowy — zauważyła Naz, opuszkami palców masując skronie. Próbowała jakoś poradzić sobie z nieprzyjemną dolegliwością. — Najpierw w szkole mają go za sposób na uniknięcie sprawdzianu z trudnego przedmiotu albo możliwość udania się na wagary, aprobowany przez rodziców. W późniejszych latach jest traktowany jako kiepska wymówka od służbowych obowiązków.

— Nic już nie mów — poprosiła koleżanka, podając jej znaleziony czerwony koc ikierując się do wyjścia. — Odpoczywaj. Ja za jakiś czas do ciebie zajrzę. Błagam, nie ruszaj się stąd nigdzie, bo nie chcę ponownie szukać cię w całym budynku.

Pamięć ciała (PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz