Rozdział 24

32 6 32
                                    

Nie bój się komentować ciekawych fragmentów. Ja nie gryzę!

Naz nigdy nie przypuszczała, że zdoła pokochać kogoś na nowo, zwłaszcza po śmierci narzeczonego. Strata tamtego uczucia była dla niej dużym ciosem, który skutecznie zamknął ją na nową miłość. Przez dwa lata sądziła, że jej serce nie zabije mocniej do kogoś innego niż Kerem Sezer. Jednak odkąd los złączył ją z Serkanem, zaczęła inaczej patrzeć na świat.

Gdyby ktoś jej powiedział, że w wieku trzydziestu lat znów doświadczy tych motylków w brzuchu, jakie znała z wcześniejszego okresu życia, pewnie tylko by się zaśmiała. A teraz? Każdy gest, każde spojrzenie Aslana sprawiało, że czuła się jak nastolatka – pełna ekscytacji, ale i lekkiego niepokoju. Nigdy nie spodziewała się, że miłość znów przyjdzie do niej w tak nieoczekiwany sposób. Uczucie, które teraz wypełniało od środka, było silniejsze i piękniejsze, niż kiedykolwiek mogła sobie wyobrazić.

Zamknięcie się na miłość było błędem. Serkan uświadomił jej, jakie to niesamowite oddać komuś kawałek siebie i tym samym pozwolić na bycie szczęśliwą. Wiedziała, że zakochanie to nie tylko emocje, ale sposób na życie, na dzielenie się sobą z kimś, kto potrafi zobaczyć w niej to, czego ona sama nie dostrzegała. Zrozumiała, jak bardzo się myliła, sądząc, że już nigdy nie poczuje utraconego ciepła i bliskości.

Podczas śniadania nie mogła powstrzymać uśmiechu, kiedy jej telefon zawibrował, informując o kolejnej, krótkiej wiadomości od niego. Odkąd zostali parą, wymieniali między sobą parę słów na początek i koniec dnia. Miała świadomość, że zachowuje się jak nastolatka, lecz nic nie mogła poradzić na to, że tętno jej przyspieszało, gdy tylko widziała jego imię na ekranie.

Jednak ta chwila szczęścia została przerwana niezbyt przyjemnym zderzeniem z rzeczywistością. Gdy jej wzrok spotkał się z Filiz, która siedziała naprzeciwko niej przy stole, dotarło do niej, że dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, że jej były chłopak spotyka się teraz z jej współlokatorką. Wiedziała, że będzie musiała usiąść i z nią o tym porozmawiać. Chociaż nie powinna mieć jej tego za złe, bo już dawno ze sobą zerwali. Poza tym Ece układało się z Genco dlatego wydawało jej się to kwestią zwykłej formalności.

Kiedy skończyła śniadanie, pożegnała się ze wszystkimi i ruszyła w stronę przystanku autobusowego. Gdy czekała na pojazd komunikacji miejskiej, telefon ponownie zawibrował.

Serkan: Gdzie jesteś?

Naz: Na przystanku. Zaraz podjedzie mój autobus.

Nie spodziewała się niczego szczególnego, więc schowała urządzenie do torebki.

Nagle usłyszała dźwięk klaksonu. Podniosła wzrok i zobaczyła znajomy samochód zatrzymujący się tuż przed nią. Zdziwiona, podeszła bliżej, a Serkan z szerokim uśmiechem opuścił szybę.

— Wskakuj — powiedział, patrząc na nią z tym błyskiem w oczach.

Kunt zaśmiała się cicho, zupełnie zaskoczona.

— Co ty tu robisz? — zapytała. — Myślałam, że zobaczymy się w holdingu.

— Pomyślałem, że zrobię ci mały prezent — odparł, uśmiechając się szeroko. — Poza tym chciałem spędzić z tobą trochę czasu, zanim zacznie się ten cały zwariowany dzień.

Bez wahania otworzyła drzwi i usiadła na miejscu pasażera, czując, jak serce bije jej szybciej z ekscytacji. Ta spontaniczna niespodzianka sprawiła, że nowy tydzień zaczął się w sposób, o jakim nawet nie marzyła.

— Jesteś niesamowity, wiesz? — oznajmiła z czułością, spoglądając na niego.

Serkan spojrzał na nią z radością.

Pamięć ciała (PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz